Handel w niedzielę surowo wzbroniony
- Szczegóły
- Utworzono: 10 czerwca 2013
- Kamila Pasek
Obecnie posłowie i komitet „Wolna Niedziela” nie ustają w wysiłkach, by zakazać handlu w siódmy dzień tygodnia. Jak pokazują badania, niektóre jednostki/ instytucje lubią zakazy wydawać, niestety większość ludzi nie lubi, gdy ich wolność myślenia i działania jest surowo ograniczana.
„Praca w niedzielę i święta w placówkach handlowych jest niedozwolona”, wokół tych słów ostatnio w Polsce toczą się debaty na temat ustanowienia niedzieli dniem wolnym od handlu. Atmosferę podgrzewa istniejący spór pomiędzy komitetem „Wolna Niedziela”, autorem projektu obywatelskiego, a inicjatywą poselską, która ów projekt rzekomo splagiatowała. Nie mniej jednak temat wolnych od handlu niedziel dotyczy przede wszystkim społeczeństwa.
Przeciwnicy projektu, jak na przykład przedstawiciele Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, uważają, że zakaz ten doprowadzi do gospodarczego samobójstwa, procentującego zwolnieniami i rosnącą liczbą upadłości wielu firm. Z kolei zwolennicy odwołują się do przykładu innych państw europejskich, w których zakaz handlu w te dni obowiązuje od lat, a gospodarka ma się świetnie. Co więcej, zakaz ten ma przyczynić się do poprawy relacji rodzinnych. Większość pracowników tego sektora stanowią bowiem kobiety, co uniemożliwia im pełne, zdaniem autorów projektu, uczestnictwo w życiu rodzinnym. Zakaz handlu w niedziele sprzyjać będzie nie tylko więzom rodzinnym, jak pokazuje uzasadnienie projektu, ale także lepszemu stylowi życia, bazującemu na uczestnictwie w wydarzeniach kulturowych oraz spędzaniu czasu na łonie natury.
Z psychologicznego punktu widzenia pozostaje pochylić się nad znaczeniem stosowania przymusu na ludzkie działanie. Zauważyć należy, że obecnie nic nie stoi na przeszkodzie, by większość Polaków spędzała niedzielę w opisany sposób. Wyprawa do centrum handlowego jest kwestią ich wyboru, co zatem się stanie, kiedy Polacy wspomnianej możliwości wyboru zostaną pozbawieni?
Ludzie nie lubią, kiedy ich wolność myślenia czy działania jest ograniczana. Jak pokazują badania James Pennebaker i Deborah Sanders, surowe zakazy przynoszą często marne skutki. Okazuje się, że komunikat „Zabrania się...” jest znacznie mniej efektywny niż komunikat „Prosimy nie...”, ten pierwszy nie ogranicza niepożądanego zachowania, często je nawet nasilając. Zgodnie z teorią reaktancji, autorstwa Jacka Brehma, zagrożenie wyboru określonego zachowania powoduje u jednostki wzbudzenie nieprzyjemnego stanu, który można zredukować poprzez zaangażowanie w owe zabronione zachowanie. Co więcej, temu efektowi bumerangowemu często towarzyszy złość i agresja ukierunkowana na osobę/ instytucję stosującą zakaz.
Jeśli chodzi o niską skuteczność stosowania surowych zakazów, do jakich niewątpliwie należałby zakaz handlu w niedzielę, istnieje jeszcze jeden znany psychologii efekt tłumaczący, dlaczego czasem zakazy się nie sprawdzają. Otóż wyobraźmy sobie przeciętnego Jana Kowalskiego, który mimo braku zakazu nie spędza niedzielnego popołudnia w galerii handlowej. Jego pobudki są bowiem czysto wewnętrzne („Nie spędzam niedziel w galeriach handlowych, bo wolę ten czas spędzić z rodziną na wycieczce rowerowej”), odwołujące się do systemu wartości. Po wprowadzeniu zakazu handlu w niedzielę uzasadnienie zachowania Jana Kowalskiego będzie wynikało z zewnętrznych norm ( „Nie spędzam niedziel w galeriach handlowych, bo Państwo mi tego zabrania”) i będzie wiązało się z obawą przed złamaniem norm społecznych. Ktoś powie: nieważne, jaki jest powód, ważne, że efekt zostanie osiągnięty. Niekoniecznie. Kiedy zewnętrzne powody, dla których ludzie zachowują się w określony sposób, są bardzo silne, np. określone ustawą, te wewnętrzne powody zostają zagubione. Paradoksalnie więc twórcy projektu, mając dobre intencje, mogą nie przyczynić się do budowania pożądanego wśród Polaków systemu wartości. Zjawisko to nosi nazwę efektu naduzasadnienia i polega na spostrzeganiu swojego działania jako wywołanego przekonującymi czynnikami zewnętrznymi, przy pominięciu tych wewnętrznych. Być może będzie tak, iż nie będziemy handlować w niedzielę tylko dlatego, że istnieje taki zakaz, a nie dlatego, że uważamy go za właściwy. W rezultacie zainteresowanie spędzaniem czasu w galeriach handlowych może się zwiększyć, nawet w niedzielę, zwłaszcza jeśli pojawi się sposobność wyjazdu poza obszar objęty zakazem.
O tym, że surowe zakazy często przynoszą odwrotne do pożądanych skutki, pokazują liczne analizy i badania. Przykładowo uczniowie uczestniczący w programach dotyczących zapobiegania picia alkoholu częściej spożywali go w nadmiarze, niż młodzież, która w takim programie nie uczestniczyła.
W świetle przedstawionych argumentów pokuszę się na konkluzję; nie sztuką jest wydać zakaz, lecz rozumieć zakres jego możliwości i wpływu na innych. Zalecana jest tu wielka ostrożność. Jeśli autorom projektu faktycznie zależy na ochronie wartości rodzinnych, być może lepiej byłoby najpierw zadbać o wewnętrzny system wartości przeciętnego Kowalskiego, niż forsować projekt, który może przynieść więcej szkody niż pożytku. Jakie wytłumaczenie bowiem znajdą twórcy projektu, kiedy niedziela będzie dniem wolnym od pracy i handlu, a statystyki nadal będą informować o rażącym rozpadzie więzi rodzinnych i małym zainteresowaniu rodziców względem ich pociech?
Na koniec słowa Piotra Dudy, przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność”: Trzeba zrobić wszystko, by pracę w ten święty dzień ograniczyć. Pod warunkiem, że zakładamy, iż wszyscy mieszkańcy Polski są katolikami... Pozostaje pytanie o realną rzeczywistość, czy Polska jest krajem świeckim, o czym mowa w Konstytucji, czy kościelnym, jak chcieliby niektórzy. O ile dyskusja dotycząca handlu w niedzielę jest bardzo istotna, o tyle religia nie powinna odgrywać w owej dyskusji decydującej roli. Pamiętajmy poza tym, że przykościelny sklepik działa głównie w niedzielę.
Więcej: E. Aronson, T.D. Wilson, R. M. Akert (1997).Psychologia społeczna. Serce i umysł.
Komentarze
Więcej na temat niedzieli i zakazów jej dotyczących minionych i obecnych, oraz tła całego problemu można przeczytać na www.dlaczegoniedziela.pl
Zastanawia mnie w tym artykule jeszcze jedno zdanie, poza pierwszym, w którym jest błąd merytoryczny: "O ile dyskusja dotycząca handlu w niedzielę jest bardzo istotna, o tyle religia nie powinna odgrywać w owej dyskusji decydującej roli." Problem polega na tym, że rola religii jest w tej sprawie decydująca, a jej pomijanie jest manipulacją. Dzisiaj więcej mówi się, że chodzi o pracowników, ekonomię, społeczeństwo itp. Ale projektodawcy sami zaznaczają w uzasadnieniu projektu, że fundamentalnym powodem ustawy ograniczającej handel jest nauczanie Kościoła Katolickiego. Bardzo żałuję, że tak mało się o tym mówi, bo to o to tak naprawdę chodzi i o wolność religijną. Ochrona ludzi, którzy wierzą, że niedziela jest dniem świętym absolutnie nie powinna być przeprowadzana w ten sposób, żeby nakazywać całemu społeczeństwu niezależnie od światopoglądu postępowania w myśl nauk głoszonych przez wybrany kościół. Jeśli ktoś chce święcić niedzielę to niech prawo mu na to pozwala, ale jeśli ktoś nie chce to niech go do tego nie zmusza.