To przez niego, Wysoki Sądzie!
- Szczegóły
- Utworzono: 27 kwietnia 2015
- Jarosław Świątek
„To nie byłem ja. To moje geny” – takimi słowami posługiwali się już niejednokrotnie w amerykańskim systemie sprawiedliwości oskarżeni o rozmaite ciężkie przestępstwa.
Taką linię przyjmowali bowiem ich adwokaci, którzy na dodatek na świadków brali różnej maści naukowców, którzy mieli za zadanie potwierdzić, że z genami nie ma żartów i nasz wpływ na rozmaite zachowania determinowany jest przez nasze geny.
Od czasu rozszyfrowania ludzkiego genomu przez Francisa Cricka i Jamesa Watsona – notabene późniejszych laureatów Nagrody Nobla właśnie za to, czego dokonali, żywa jest dyskusja pt. „Geny czy wychowanie”? Sprowadza się ona do próby określenia, co ma większy wpływ na nasze zachowanie – środowisko czy oprzyrządowanie biologiczne. Behawioryści w połowie ubiegłego stulecia określali ludzi mianem tabula rasa – arystotelejskiej czystej/pustej tablicy, którą jest człowiek, kiedy przychodzi na świat i na której można zapisać wszystko. Późniejsze badania, m.in. nad bliźniętami jednojajowymi, pokazały, że tablica wcale nie jest pusta i za mniej więcej połowę naszych zachowań odpowiadają nasze geny. To zasadniczo zmieniło optykę. Skoro szklanka jest do połowy pełna, to jeśli coś już znalazło się w niej, jest poza naszą kontrolą. Impulsywność, temperament, inteligencja – nie panujemy nad tym, więc mamy wystarczające usprawiedliwienie zarówno dla naszych czynów moralnie nagannych – np. rozwiązłości, jak również w przypadku kwestii sprawnościowych – niewystarczających zdolności matematycznych. To DNA, Wysoki Sądzie, ot co! Podstępne DNA zmusiły mnie, żebym kopulował z pokrzywdzoną na kserokopiarce w biurze, nie moja wina, że była włączona i ktoś wrzucił do Internetu to, co z niej wyszło. To DNA przyczyniło się do tego, że nie byłem dobrym uczniem, nie dostałem satysfakcjonującej pracy i wkroczyłem na drogę mroku, zła i zniszczenia.
Frances Champagne – jedna z czołowych badaczek ekspresji genów pod wpływem środowiska, radzi jednak powściągliwość w usprawiedliwianiu swoich niecnych postępków konstrukcją swojego kwasu deoksyrybonukleinowego. Jądra komórkowe wszystkich komórek naszego ciała zawierają dokładnie taką samą kompletną sekwencję DNA. W toku badań nad ludzkim genomem okazało się, że stosunkowo niewielka część sekwencji koduje geny. Przeważającą część DNA uważano za „śmieciową”, bo nie tylko była niekodująca, ale i tajemnicza. Od niedawna wiemy już jednak, że rola niekodującego DNA wcale nie trafia do żadnego kosza. Wręcz odwrotnie – na piedestał. Odpowiada bowiem za ekspresję naszego genomu. Co to oznacza? Niekodująca sekwencja decyduje o tym, kiedy, w odpowiedzi, na jakie warunki środowiskowe, zostaną utworzone jakie sekwencje genetyczne i jak się będą wyrażać. A zatem – to, czy się stresujemy przy pierwszej klasówce, to, jak nam ona poszła w szkole, może mieć wpływ na to, w jaki sposób będziemy przez całe życie podchodzili do sytuacji egzaminacyjnych, wartościujących i ewaluacyjnych. Środowisko stanowi więc spust, który aktywuje nasze możliwości i reakcje, które pojawią się w jego wyniku. To tak, jakbyśmy stali na rozdrożu. Od tego, w którą drogę skręcimy, jakiego wyboru dokonamy, będzie zależało to, co wydarzy się później – jak szybko, nerwowo, żwawo będziemy kroczyć obraną drogą. Odwrót jest trudny, ale także możliwy. Możemy zatem nie być predestynowani do zostania geniuszem matematycznym, ale jeśli zdecydujemy się poświęcić matematyce więcej czasu, może się okazać, że nie tylko stanie się naszą pasją, ale aktywują się sekwencje DNA wspierające i mogące pomóc rozwinąć w mniejszym lub większym stopniu te zdolności. Nawet jeśli nie stworzymy teorii względności, to Nagroda Nobla za rozszyfrowanie genomu może być naszym udziałem. Udowodnił to Watson, który jako potomek imigrantów irlandzkich odżegnywany był od czci i intelektu w dzieciństwie.
Wymówki na nic się więc zdadzą. Wspominaną wcześniej rozwiązłość także można sobie wsadzić w buty. Jeśli się powstrzymamy od pokusy, nie tylko zwiększymy zakres samokontroli, ale w dłuższej perspektywie w sporej mierze dostroi się nasz genom. Jaki zatem z tego wniosek? Że dużo więcej jest w naszych rękach, niż nam się zdaje. Nasz organizm bowiem w toku ewolucji pokazał, że jest niezwykle plastyczny i posiada ogromne zdolności adaptacyjne. Świadomość pewnych pokus i unikanie lub dostrajanie i przekształcanie sytuacji, które te pokusy powodują, mogą mieć niebagatelny wpływ na nasze zachowanie i uśpienie niesfornych sekwencji DNA. Musimy jednak w tym celu być dobrymi rodzicami...Rodzicami samych siebie, którzy monitorują, wychowują, nagradzają i karcą swoje dzieci.