Ostra część żelazka
- Szczegóły
- Utworzono: 09 kwietnia 2014
- Katarzyna Sanna
NLP: o tym się mówiło dużo w ostatnich latach. Ma zatwardziałych przeciwników i zwolenników. Metoda oferuje szkolenia, kursy samorozwoju i terapie. Czy jest rzeczywiście tak skuteczna jak twierdzą jej autorzy?
Programowanie neurolingwistyczne od wielu lat cieszy się dużym zainteresowaniem, a jako że o NLP mówi się dużo, toteż dużo ma zwolenników oraz przeciwników. W Internecie można znaleźć mnóstwo stron z ofertami terapii, rozwoju osobistego, kursów oraz innych form pracy z ludźmi w ramach tej metody. Kursy do najtańszych oczywiście nie należą, toteż typ potencjalnego klienta to raczej młody, przedsiębiorczy biznesmen z otwartą głową, motywacją do rozwoju oraz nauczenia się szybkich i efektywnych metod wpływania na innych. Ponadto z programów NLP korzystają również wielkie koncerny - McDonalds, IBM czy Hawlett-Packard. Powstaje wiele publikacji, poradników w paradygmacie NLP, radzących, na przykład, jak odnaleźć drogę do wewnętrznej równowagi, na kursach NLP można się dowiedzieć, jak namówić szefa na podwyżkę, a tym „w potrzebie” hipnoterapia oferuje redukcję stresu, lęku, kobietom w ciąży dzięki hipnoporodzie zmniejszenie bólów porodowych, osobom z problemami z wagą ułatwienie w chudnięciu. I choć oferta NLP jest rzeczywiście imponująca, w podręcznikach do psychologii trudno znaleźć więcej aniżeli notę na ten temat, a autorytety w dziedzinie psychologii wypowiadają się raczej z dużą dozą dystansu niż być może oczekiwanego przez zwolenników NLP entuzjazmu.
W latach 70. Richard Bandler i John Grinder wpadli na świetny pomysł, żeby opierając się na pracy wybitnych terapeutów tamtych czasów, stworzyć nowy model terapeutyczny. W centrum ich teorii znajduje się stwierdzenie, że „Mapa nie jest terytorium” (The Map is not the Territory). Oznacza to, że spostrzegamy świat przez pryzmat indywidualnych wewnętrznych reprezentacji, a nie na podstawie obiektywnych faktów świata zewnętrznego. Mapy te tworzone są przy użyciu pięciu zmysłów: wzrokowego, ruchowego, dźwiękowego, zapachowego, smakowego. Każdy z nas ma swój „ulubiony” sposób zapisywania informacji, terapeuta NLP ma za zadanie odkryć (poprzez obserwację ruchu gałek ocznych), jaki jest ten dominujący system, żeby zrozumieć „mapę” swojego klienta.
Krytycy podejścia NLP czepiają się przede wszystkim metodologii formułowania założeń naukowych ojców założycieli programu, którzy ominęli etap weryfikacji empirycznej modelu. Ten fakt stoi zatem jak kość niezgody pomiędzy przeciwnikami, którzy twierdzą, że NLP jest nie tylko nienaukowe, ale również niebezpieczne, a zwolennikami, którzy uważają, że krytycy jej zwyczajnie nie rozumieją, a swoje opinie wydają na podstawie stronniczych, powierzchownych przesłanek.
Tomasz Witkowski postanowił prześledzić literaturę naukową dotyczącą skuteczności metody NLP. W tym celu przeanalizował 315 artykułów opublikowanych w latach 1974-2009, zamieszczonych w bazie rekomendowanej przez Polski Instytut NLP.
Wyniki analizy mogą okazać się zaskakujące – różnego rodzaju badania wspierające NLP charakteryzowały się brakiem metodologicznej poprawności i przede wszystkim nie potwierdzały w sposób jednoznaczny podstawowych założeń metody. Badania przeciwko metodzie były natomiast napisane na wyższym poziomie metodologicznym (na przykład z udziałem grup kontrolnych). Porównanie ilościowe wskazało stosunek artykułów 3:1 na rzecz tych prezentujących wyniki badań świadczących o braku skuteczności NLP. W tym świetle zastanawiający jest entuzjazm nad tym, co pod względem empirycznym w zasadzie nie istnieje.
Zdecydowanie NLP kusi ludzi obietnicami na temat rozwoju osobistego czy nowych perspektyw. Daje też ofertę terapeutyczną. W świetle braku regulacji prawnej o tym, kto może być terapeutą, popularność metody i brak jej empirycznie potwierdzonej skuteczności jest niepokojąca. Jakiś czas temu miałam okazję poznać terapeutę NLP, który dzielił się z nami tajnikami swojej pracy i opisywał sesję, podczas której pacjentowi, który bił się po głowie różnymi przedmiotami, terapeuta zaproponował żelazko jako kolejny przedmiot. Oczywiście klient zaczął bić się po głowie tym żelazkiem, zrezygnował dopiero wtedy, gdy terapeuta zaproponował, aby użył jego ostrej części. Cóż, najwyraźniej jaka metoda, taka i terapia!
Artykuł ukazał się w Polish Psychological Bulletin
Komentarze
Przejdźmy jednak do sedna. Pominę masę drobnych błędów (choćby odnośnie genezy NLP) i zajmę się najistotniejszą kwestią, na której wszystko się opiera: "Mapa nie jest terytorium" nie jest podstawowym założeniem NLP - takie twierdzenie demonstruje, że autorka nie wie o czym pisze i po prostu bezmyślnie powtarza twierdzenia Witkowskiego. "Mapa nie jest terytorium" jest jednym z "założeń operacyjnych" - heurystyk, które warto mieć na uwadze przy korzystaniu z narzędzi zmodelowanych przy użyciu NLP, ale które nie są bynajmniej prezentowane jako podstawa teoretyczna! Nie jest również podstawą teoretyczna założenie o preferowanych zmysłach - był to jeden z pobocznych modeli, porzucony już w połowie lat 80-tych. Może czas, by krytycy NLP odrobili pracę domową? ;)
Założenie teoretyczne NLP jest tak naprawdę jedno: złożone, powtarzalne umiejętności, takie jak np. skuteczna interwencja terapeutyczna, budowanie kontaktu czy
sprzedaż, mają swoją strukturę. Są czymś, co da się rozbić na części składowe (zarówno czysto behawioralne, jak i poznawcze), z których to składowych można wybrać najistotniejsze elementy i nauczyć ich inne osoby, tym samym znacząco przyśpieszając proces nauki danej umiejętności.
NLP jest bowiem niczym więcej, jak po prostu metodą tworzenia umiejętności. Oprócz tego mamy tzw. field of NLP, czyli zestaw modeli stworzonych przy użyciu NLP, pozbawionych centralnej tezy (to jest zdaje się ten element, którego krytycy NLP nie są w stanie przeskoczyć poznawczo). NLP = technika tworzenia modeli umiejętności oraz owoce tej techniki. Nie ma tu więc przewodniej tezy, którą należałoby weryfikować (ew. poza skutecznością samego modelowania), dziedzina NLP nie jest bowiem, ani nie pretenduje do miana nauki. Dziedzina NLP to zbiór praktycznych umiejętności - umiejętności całkiem nieźle potwierdzonych naukowo, ale pozbawionych ideologii.
Autorka powołuje się na artykuł Witkowskiego, ale artykuł ten został miażdżąco skrytykowany przez Andrew Bradbury'ego, który wykazał, że Witkowski nawet nie czytał źródeł, na które się powołuje.http:/ /www.bradburyac .mistral.co.uk/ witkowski.html
Przy okazji fascynuje skłonność krytyków NLP takich jak Witkowski do ignorowania bardzo już starego badania Einspruch, E. L., & Forman, B. D. (1985). Observations Concerning Research Literature on Neuro-Linguisti c Programming. Journal of Counseling Psychology, 32(4), 589-596, które jasno pokazało, że przytłaczająca większość badań n.t. NLP - w tym w zasadzie wszystkie krytyczne, na które powołuje się Witkowski (część późniejszych jest bezpośrednią próbą replikacji wcześniejszych, wadliwych eksperymentów Sharpleya) - weryfikuje tak naprawdę tezy nijak nie powiązane z NLP.
Zresztą sam Witkowski zdaje się w tej kwestii cierpieć na zdumiewające rozdwojenie jaźni, bo jednocześnie ze wszystkich sił krytykuje NLP oraz uczy pierwszego, podstawowego modelu NLP - Meta-Modelu - w swoim podręczniku trenerskim (a z tego co słyszałem, również w toku kursów) ;)
Wracając do artykułu autorki: na koniec pojawia się jeszcze słodka anegdotka mająca stanowić jak rozumiem emocjonalny dowód na to, że NLP jest złe jako terapia. Oczywiście, sama sytuacja jest tragiczna, ale są dwa problemy 1) taką anegdotkę można znaleźć względem każdego nurtu terapeutycznego . Wszędzie znajdą się ludzie niekompetentni i nawiedzeni.
2) wbrew twierdzeniom autorki, NLPt- neurolingwistyc zna psychoterapia - jest normalną szkołą psychoterapii, uznaną przez PTP i EAP. I bynajmniej nie przewiduje bicia się żelazkiem.
Szkoda, że nie mam tyle czasu, bo też bym się zaangażował w dyskusję, ale pozostanę przy śledzeniu i czytaniu. Podpisuję się pod słowami Artura.