Menu

Odwaga, wiara w pacjenta i postawa ojcowska w pracy terapeutycznej na podstawie założeń Antoniego Kępińskiego

Człowiek jest prawdziwie Pascalowską trzciną na wietrze. Ale może właśnie dzięki tej chwiejności jest tak niezłomny w swym rozwoju, dostosowuje się wciąż do nowych sytuacji, a jednak takim samym zostaje. Antoni Kępiński

Antoni Kępiński (ur. 1918 – zm. 1972 r.) to legendarny polski lekarz, psychiatra, naukowiec, humanista i filozof. Kępiński swoje życie poświęcił bez reszty ludziom chorującym psychicznie. Uczył innych szacunku do chorych, wprowadzając pierwiastek humanistyczny do psychiatrii, próbował przełamywać stereotypy i lęki społeczne związane z chorymi. Uważał, że zburzenie muru lęku „zdrowych” do „chorych” może odmitologizować postrzeganie chorych przez społeczeństwo, stworzyć im bardziej przyjazne środowisko i wspomóc proces zdrowienia. W ciągu ostatnich dwóch lat swojego życia, zmagając się z ciężką chorobą, w kilku tomach spisał swoje myśli i spostrzeżenia. Ukazują one niezwykłą wrażliwość Kępińskiego wobec człowieka zmagającego się z zaburzeniem lub chorobą psychiczną (jedną ze swoich książek zadedykował tym, którzy więcej czują i inaczej rozumieją, i dlatego bardziej cierpią, a których często nazywamy schizofrenikami; podkreślał również, że: Do psychiatry nie zawsze trafia najbardziej chory członek danej grupy społecznej, przeważnie trafia najsłabszy. Chory jest często sygnałem, że całe najbliższe społeczne otoczenie jest chore, wewnętrznie skrzywione, wypaczone, że atmosfera grupy jest nie do zniesienia) .

Antoni Kępiński wyodrębnił także trzy czynniki (cechy) , które, jak uważał na podstawie własnej wieloletniej praktyki, mogą odgrywać kluczową rolę w uformowaniu się korzystnego oddziaływania terapeutycznego. Są to: odwaga terapeuty, która pomaga przezwyciężyć lęk chorego, wiara terapeuty, że uda się pokonać chorobę, dzięki której pacjent zaczyna mocniej wierzyć w siebie i z nadzieją patrzy w przyszłość, oraz postawa ojcowska, czyli rzeczywista troska o dobro chorego, dzięki czemu chory może doświadczyć mniejszego poczucia wyizolowania społecznego.

ODWAGA

Odwaga redukuje lęk w otoczeniu – twierdził Kępiński. Osoba chora nie powinna widzieć lęku, przerażenia, zwątpienia i bezradności na twarzy terapeuty, bo prawdopodobnie szybko to zauważy i zacznie odczuwać niepokój, podobnie jak ludzie w samolocie na widok rysującego się lęku na twarzach załogi. Niepokój ten może nasilić objawy oraz doprowadzić do postawy zrezygnowania i niepodejmowania żadnego wysiłku na rzecz zdrowienia. Terapeuta dla pacjenta powinien być jak dobry przywódca dla wystraszonych żołnierzy, którzy w jego obecności zaczynają czuć się bezpieczniejsi, na nowo budzi się w nich nadzieja i są ponownie gotowi do podjęcia walki o normalne życie. Podobnie trafną analogią może być przewodnik górski, bez którego góra jawi się jako przerażająca i niedostępna, a z którym skomplikowane szlaki górskie nie budzą już takiego strachu i poczucia zagubienia. Z czasem też wędrowiec poznaje potrzebny sprzęt, rodzaj przygotowania kondycyjnego, technikę wspinaczki i samą górę na tyle, że jest w stanie pewnie poruszać się już samemu, osiągając swój cel pośród wielu ślepych górskich zaułków. Lęk nasila procesy dezintegracyjne, człowiek w lęku wycofuje się, a wycofanie potęguje postawę pesymistyczną i wyuczoną bezradność, to zaś przekłada się na niskie poczucie własnej wartości oraz skuteczności, które wzmagają lęk – i tak błędne koło się zamyka. Odwaga daje pacjentowi (lekarzowi i każdemu innemu zresztą też) poczucie sprawczości, wpływu na możliwość przezwyciężenia swoich demonów. Sprawczość daje sygnał, że skoro ma się wpływ na swoje życie, to można poczuć się bardziej bezpiecznym w otaczającym świecie i z samym sobą, a to stymuluje procesy integracyjne. Spokój wewnętrzny terapeuty i odważna wiara w powrót do zdrowia pacjenta, nawet w trudnej sytuacji, redukuje lęk chorego i wspiera procesy integracyjne. Zachęca, by opuścić jaskinię własnych czterech ścian i wyjść do społeczeństwa oraz stopniowo podejmować coraz odważniejsze wyzwania w świecie. Nie zawsze jest to łatwe zadanie. Czasem terapeuta staje wobec wyzwania, podczas którego czuje się bezradny. Mimo to nie może stracić głowy, musi wierzyć w zwycięstwo człowieka nad problemami, z którymi się zmaga, z odwagą patrzeć przed siebie, bo wtedy najczęściej więcej odwagi ma i pacjent.

WIARA

Antoni Kępiński uważał, że Lekarz musi do ostatka wierzyć, że uda mu się pokonać chorobę. Nawet gdy sytuacja jest zupełnie beznadziejna, jego obowiązkiem jest walczyć do końca o życie chorego. Czasem zastanawiamy się, czy warto wkładać tyle wysiłku, by przedłużyć życie chorego o kilka dni, a nawet kilka godzin. Zachowanie optymizmu jest bardzo trudnym zadaniem lekarskim. Postawa optymistyczna jest nierzadko sprzeczna z wiedzą i zdrowym rozsądkiem. Wbrew oczywistym faktom lekarz musi do końca zachować choćby iskrę nadziei. Utrata jej, przyjęcie postawy pesymistycznej są zwykle natychmiast wyczuwane przez chorego i doprowadzają zazwyczaj do załamania psychicznego i fizycznego. Terapeuta musi wierzyć w pacjenta, dodawać mu odwagi, że warto wytrwale walczyć z zaburzeniem czy chorobą, nawet jeśli wcześniej przez całe lata się nie udawało, aby na nowo odzyskać radość życia. Musi wierzyć do samego końca, że zwycięstwo jest możliwe, przynajmniej w zadowalającym stopniu, bo w życiu nie musi być idealnie i poza baśniami raczej nigdy nie jest. W końcu bez wiary w możliwość pomocy jaki sens ma podejmowanie leczenia? Bywa, że zachowanie optymizmu nie jest łatwe, czasem optymizm bywa nawet sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem. Jednak lekarz czy terapeuta, powtórzę to po raz kolejny, ponieważ jest to bardzo ważne, musi do ostatniej chwili zachować choćby iskrę nadziei, bo gdy ją utraci i zaneguje jakąkolwiek możliwość poprawy, chory natychmiast to wyczuje, co zazwyczaj skutkuje pogorszeniem się już i tak nadszarpniętego stanu zdrowia psychicznego pacjenta. Nadzieja bowiem jest warunkiem życia; musi istnieć wiara w przyszłość (...) – podkreślał Kępiński. Wiara w możliwość wyzdrowienia, a przynajmniej poprawy, działa nieraz jak samospełniająca się przepowiednia, już samo to działa kojąco bo Wiara lekarza udziela się choremu – zaznaczał legendarny lekarz. Bywa również w drugą stronę: Są też jednak niestety i tacy lekarze, którzy swym zachowaniem mobilizują pogotowie lękowe u swych pacjentów.

POSTAWA OJCOWSKA

Terapeuta, który budzi zaufanie, stwarza przyjazne środowisko terapeutyczne. Podstawą wszelkich stosunków międzyludzkich jest traktowanie drugiego człowieka jak człowieka – postulował Antoni Kępiński. Chory często czuje się sam, zagubiony i przerażony ze swoim problemem, niezrozumiany przez swoją społeczność i dyskryminowany. Bywa, że terapeuta, lekarz, psycholog czy pielęgniarka to pierwsza osoba, która rozumie pacjenta i może podbudować w nim poczucie bezpieczeństwa, nadzieję i wewnętrzną siłę, by walczyć z chorobą. Kiedy terapeuta jest autentycznie rozumiejący i wspierający, redukuje to w jakimś stopniu lęk osoby szukającej pomocy. Przeciwieństwem takiej postawy jest lęk terapeuty przed chorym, kiedy zaczyna w nim dominować obawa przed tym, że sam zachoruje ( Redukcja własnego lęku przed chorym psychicznie jest pierwszym i zasadniczym obowiązkiem psychiatry ). Wtedy zaczyna odpychać chorego, oddzielać siebie zdrowego od tych chorych, poprzez pośpieszne stawianie nieraz krzywdzących etykiet, które służą, w tym wypadku, jako mechanizm obronny ego przed czasem dość płynną granicą między zdrowiem a chorobą. A w końcu nie o to chodzi, nie o redukcję własnych lęków i słabości kosztem pacjenta, tylko o pomoc osobie cierpiącej, która stoi naprzeciwko i rozpaczliwie szuka pomocy. Lekarz dla pacjenta może być jak dobry, wymagający i zarazem wspierający ojciec. Antoni Kępiński napisał w jednej ze swoich książek: To, czego chory naprawdę potrzebuje, nie polega na ukazywaniu mu jasnych stron życia ani mobilizowaniu go, lecz na stworzenia mu poczucia bezpieczeństwa, poczucia, że nie jest samotny, że ktoś jest przy nim, że na kimś można się oprzeć. (...) Nierzadko chorzy nazywają lekarza ojcem, jest to chyba najpiękniejsza dla niego pochwała. Natomiast pielęgniarka jest dla chorego jakby matką. (...) I ta macierzyńskość jest, jak się zdaje, istotą zawodu pielęgniarskiego, i dzięki niej właśnie specjalność ta jest bardziej powołaniem niż zawodem. Być jak dobry ojciec, być jak dobra matka.

Poglądy Antoniego Kępińskiego na relację terapeutyczną terapeuty z pacjentem

a współczesna psychologia

Susan Pinker, psycholog rozwojowa, analizując badania z dziedziny neuronauk, a konkretnie neurobiologii społecznej, zauważyła, że osoby, które posiadają dobrą relację z przynajmniej jedną osobą, w której mogą doświadczać autentycznego wsparcia i czuć się bezpieczne, na ogół są bardziej odporne psychicznie i charakteryzują się silniejszym układem immunologicznym niż osoby osamotnione. Szybciej powracają do zdrowia po chorobie i w większości żyją dłużej od ludzi samotnych i bez żadnego wsparcia ze strony innych. Także psychologia społeczna zna działanie takich procesów społecznych jak wpływ sugestii, zwłaszcza kogoś, kto jest uważany za autorytet, albo tendencję do niesprawiedliwej oceny społecznej w wyniku efektu halo, który polega na automatycznym przypisywaniu komuś danych cech osobowości w wyniku tylko subiektywnego pozytywnego (efekt Galatei) lub negatywnego (efekt Golema) wrażenia. Wszystko to może prowadzić do kolejnych procesów psychicznych i zjawisk społecznych, a mianowicie stygmatyzacji oraz samospełniającej się przepowiedni. Do tego dochodzi mechanizm konformizmu, kiedy człowiek ulega opinii autorytetu lub grupy i uwewnętrznia poglądy oraz postawy innych. Konformizm dodatkowo nasila się, gdy opinie i postawy podziela duża ilość osób, osoby te są znaczące w życiu jednostki lub wypowiadająca się osoba uważana jest za eksperta w swojej dziedzinie. A uwewnętrznione myśli i postawy ludzi względem nas wpływają na nasze własne myśli, uczucia, postawy i zachowania. W psychologii kognitywnej znowu często mówi się o efekcie torowania (priming), który jest poniekąd podobny do zjawiska konformizmu. Jest jednak pewna różnica. Otóż psychologia poznawcza wskazuje, że torowanie potrafi wpływać na człowieka nawet w sposób utajony (podświadomy). Człowiek może świadomie nie zarejestrować czyichś negatywnych słów i postawy niewerbalnej względem niego, na przykład w wyniku rozproszenia uwagi, nie oznacza to jednak, że nie trafi to do mózgu drogą peryferyjną i wpłynie na myśli, uczucia i decyzje (tzw. efekt nieuświadomionej podpowiedzi).

To tylko krótka analiza, przykładów można podawać wiele. Wystarczająca jednak, by pokazać, jak bardzo jesteśmy istotami społecznymi i jak istotnie możemy wpływać na siebie nawzajem, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zarówno w dobrą, jak i złą stronę. Zatem postawa względem drugiego człowieka, jak intuicyjnie wyczuwał Antoni Kępiński, ma znaczenie i to nierzadko duże znaczenie. Mimo że Kępiński żył w czasach, kiedy psychologia i psychiatria były dopiero pod wieloma względami w powijakach – wiedza na temat mózgu, umysłu i metod pomocy była niewielka – jego humanistyczna postawa względem człowieka chorego wydaje się ponadczasowa.

Podsumowanie

Jak wynika z powyższych rozważań, warto tworzyć pozytywny efekt motyla, aby nasz własny wpływ społeczny oddziaływał w dobrą stronę. Nie tylko w pracy, ale i w życiu prywatnym. Kto wie, może z małej iskry dobra rozpali się wielki płomień. Każda osoba ma swoje imago, swój potencjał rozwojowy, swoją najwyższą formę bytu, którą może wydobywać, niejako wykuwać w codziennym trudzie, a której urzeczywistnianie, przez niesprzyjające warunki życia prowadzące do wyuczonej bezradności, może zostać przytłoczone, zasypane pod gruzem negatywności i zwątpienia. Człowiek najpierw musi dostrzec, że coś jest możliwe, aby mieć nadzieję, a później jeszcze uwierzyć, że leży to w zasięgu jego możliwości. Analogicznie jak rzeźbiarz, który nim stworzy swoją rzeźbę, wpierw musi zauważyć potencjał kamienia do zaistnienia z niego pięknej formy i kształtu. Jednak to nie wszystko. Rzeźbiarz musi również uwierzyć w siebie, uwierzyć, że jest w stanie obrobić kamień i podjąć wytrwałe wyzwanie, bo inaczej potencjał kamienia nie zostanie wykorzystany lub, gdy zabraknie wytrwałości, rzeźbienie zostanie przerwane w połowie...

Gdy człowiek jest w towarzystwie osób, które lubi, czuje się swobodnie, jego przestrzeń życiowa jest rozległa, może poruszać się w niej bez skrępowania, rozwinąć w pełni swą dynamikę życiową .

Antoni Kępiński

Literatura:

  • Aronson E., Akert Robin M., Wilson D. Tomothy. (2012). Psychologia społeczna. Serce i umysł. Poznań: Wydawnictwo Zysk i S-ka
  • Kępiński, A. (2001). Lęk. Kraków: Wydawnictwo Literackie Sp. o.o.
  • Kępiński, A. (2002). Poznanie chorego. Kraków: Wydawnictwo Literackie Sp. o.o.
  • Kępiński, A. (2001). Schizofrenia. Kraków: Wydawnictwo Literackie Sp. o.o.
  • Kępiński, A. (2003). Autoportret. Kraków: Wydawnictwo Literackie Sp. o.o.
  • Nęcka, E., Orzechowski, J., Szymura, B. (2012). Psychologia poznawcza. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
  • Pinker, S. (2015). Efekt wioski. Jak kontakty twarzą w twarz mogą uczynić nas zdrowszymi, szczęśliwszymi i mądrzejszymi. Kielce: Wydawnictwo Charaktery.
Kamil Pisarek
Autor: Kamil PisarekStrona www: http://www.neuropsychologiasportu.pl/
Psycholog, absolwent Uniwersytetu SWPS w Katowicach. Ukończył specjalizację z psychologii społecznej. W kręgu jego zainteresowań znajduje się przede wszystkim neuropsychologia sportu, psychologia społeczna, temperament, osobowość i procesy poznawcze. Prowadzi projekt www.psychologiadlasportu.com. Z wykształcenia również fotograf. Prywatnie miłośnik wypraw i biegów górskich oraz sportów siłowo-wytrzymałościowych.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku