Natura 2000... nawyków
- Szczegóły
- Utworzono: 28 lipca 2014
- Jarosław Świątek
Jesteś osobą, która chodzi już od dłuższego czasu do jednego fryzjera. Zakupy robisz w tym samym sklepie. Oglądasz podobne programy. Kiedy masz ochotę na coś pysznego, zazwyczaj kupujesz to samo ciastko z kremem lub tę samą, ulubioną tabliczkę czekolady. W niedzielę na śniadanie jesz jajecznicę, a na obiad bardzo często podawany jest rosół.
Ze znajomymi wychodzisz najczęściej do tych samych klubów a na wczasy jeździsz w dobrze znane sobie miejsca. Czasami jedziesz tam, gdzie jeszcze cię nie było, ale i tak chętnie wracasz do tych lokalizacji, w których byłeś już niejednokrotnie. W tramwaju zajmujesz to samo miejsce, o ile nikt na nim już nie siedzi. Do pracy idziesz zazwyczaj dokładnie tą samą ścieżką. Brzmi, jakbym pisał właśnie o Tobie? Nie przejmuj się, podobne wrażenie ma w tym momencie statystyczna większość czytelników.
Ten zimny odczyt nie był typowym dla swojej kategorii, ponieważ celowo nie uogólniałem rozmaitych rzeczy, a i tak pod większością z nich, mniej lub bardziej dosłownie, każdy mógłby się podpisać. Ludzie są znacznie bardziej przewidywalni, niż chcieliby być. Ich zachowania najczęściej to zbiór nawyków, których trzymają się uparcie przez całe lata a niekiedy także przez całe swoje życie.
Nawyki same w sobie ułatwiają funkcjonowanie. Dzięki nim, nie musimy poświęcać zbyt wiele czasu na codzienne wybieranie miejsca, w którym zjemy obiad, naprawimy zegarek czy zażyjemy aktywności fizycznej. Możemy skupić się na bardziej istotnych kwestiach, które mamy do wykonania. Jednak życie utartymi nawykami nazywane jest „rutynowym” i może doprowadzić do poczucia znudzenia, znużenia a nawet znacznego obniżenia nastroju. Dlatego zawsze warto poszukiwać jakichś urozmaiceń i zmian. Choćby na jeden dzień. Nawyki jednak utrwalamy w dużej mierze sami, ponieważ nasz mózg tak szybko jak pozwala nam na nabywanie nawyków, tak również po pewnym czasie doprowadza do znużenia nimi. A mimo to, nadal je uskuteczniamy. Dlaczego?
Nawyki kształtują się nierzadko poprzez mechanizm, który jest pierwotny nie tylko względem ludzi, ale także zwierząt. Tym mechanizmem jest warunkowanie klasyczne. Polega ono na tym, że kiedy zestawione zostaną ze sobą dwa bodźce, spośród których jeden jest bezwarunkowym – np. gęsia skórka, a drugi warunkowym – np. rozbłysk fleszu aparatu, to po pewnym czasie gęsia skórka będzie pojawiała się na sam rozbłysk aparatu, niezależnie od tego czy towarzyszy temu ekscytacja, która towarzyszyła pierwszemu błyskowi aparatu podczas sesji zdjęciowej. Oczywiście reakcja warunkowa nie będzie trwała wiecznie. Jeśli sesje będą regularne i nic nowego nie będzie im towarzyszyło, to z czasem dojdzie do wygaszenia reakcji. Jeśli jednak będą nieregularne, to reakcja może trwać całe lata.
W kwestii licznych nawyków sytuacja na początku wygląda podobnie. Najpierw odczuwamy głód, który jest reakcją bezwarunkową i próbujemy go zaspokoić w najbliższej restauracji, która przyciągnęła naszą uwagę. Jeśli jedzenie nam posmakowało a jeszcze mieliśmy dobre miejsce, miłą obsługę i np. souvenir od szefa kuchni, to jest wielce prawdopodobne, że kiedy ponownie pomyślimy, żeby zjeść gdzieś obiad, pójdziemy w to samo miejsce. W tym przypadku podziałało na nas warunkowanie instrumentalne, ponieważ zostaliśmy nagrodzeni za wybór tej a nie innej restauracji. Oczywiście przez kilka „pierwszych razy” będzie nam nadal imponowało zachowanie obsługi czy souvenir od szefa kuchni, ale po pewnym czasie, ponieważ wzmocnienia te są regularne, nasz mózg zacznie się przyzwyczajać. Kiedy już to się stanie, powinniśmy zmienić restaurację. Zazwyczaj jednak nie podejmujemy takiej decyzji, mimo że nasz automatyczny pilot, który wybrał ją dla nas w pierwszej kolejności, podpowiada, że to byłaby słuszna decyzja. Co się wówczas dzieje w naszych głowach? Dlaczego nie próbujemy eksperymentować?
Zmiana nawyków nie jest łatwa. Najlepiej widać to na przykładzie nawyków, które są jednocześnie naszymi nałogami. Ilekroć ktoś mówi nam, żebyśmy porzucili nałóg, trywializujemy jego argumenty, a sami sobie mówimy, że mamy jeszcze czas na to, żeby rzucić. W ten sposób działa nasz wewnętrzny program. Program ów uczeni zwą racjonalizacją. Nie ma ona jednak niczego wspólnego z racjonalnością. Racjonalizacja to podstępna siostra racjonalności, która działa jej wbrew i zazwyczaj na złość. Jest jednak znacznie bardziej atrakcyjna, mniej wymagająca, więc słuchamy jej znacznie chętniej, niż tego, co nakazuje racjonalizm.
Racjonalizacja, która jest wynikiem aktywności lewej półkuli mózgu, bazuje na lenistwie poznawczym i ogólnej tendencji człowieka do oszczędzania energii. Wcale nie lubimy mieć zbyt dużego wyboru. Badania dowodzą, że im większy mamy wybór, tym ciężej nam podjąć decyzję. Tym bardziej się męczymy i próbujemy aktywować szybkie, automatyczne drivery wyboru. Toteż, moglibyśmy zmienić restaurację, ale co wtedy? Którą wybrać zamiast? Z podobnym jedzeniem czy może orientalną? Czy obsługa będzie równie pomocna? A może się zawiedziemy i zepsuje to nam dzień? Wystarczy zaledwie kilka takich pytań w naszych głowach, a te zaczynają kipieć niczym mleko pozostawione na chwilę bez uwagi. Brak uwagi to zresztą wspólny mianownik dla tych dwóch sytuacji. Niezbyt koncentrujemy się na tym, czego naprawdę chcemy, pozwalając sobie wmówić przez intrantną część naszego własnego układu nerwowego, że to, gdzie jesteśmy w zupełności nam wystarcza. I tak oto nawyk ciągnie się całymi miesiącami, latami a nawet dekadami. Komfort nie sprzyja poszukiwaniom, zmianom wyzwaniom. Cementuje rutynę i dotychczasowy status quo.
Codziennego wpływu wielu bodźców na swoje życie nie możemy być świadomi. Jest ich zbyt wiele i niemal na każdym kroku może dojść do wytworzenia się reakcji warunkowej. Mamy jednak wpływ na to czy ta reakcja będzie wzbudzała w nas emocje za każdym razem, czy w pewnym momencie stanie się rytuałem, który wykonywać będziemy ślepo i posłusznie. Bycie posłusznym nie wzbudza jednak emocji. A na pewno nie tych pozytywnych, które nas tu przywiodły. Kiedy więc radość zastępuje konieczność, warto się zastanowić czy naprawdę o to nam chodzi.
Do poczytania:
- Gazzaniga, M. S. (2013). Kto tu rządzi – ja czy mój mózg? Neuronauka a istnienie wolnej woli. Sopot: Smak Słowa.
- Pawłow, I. P. (1955). Wykłady o czynności mózgu. Warszawa: PZWL.
- Skinner, B.F. (1948). Walden Two. New York: Macmillan.