Warning >>> there is no article with id = 626
Skąd depresja u ludzi sukcesu?
- Szczegóły
- Utworzono: 31 maja 2007
- Izabela Kielczyk
Potrzeba aprobaty
W wyniku otrzymywanych od innych pochwał rodzi się poczucie własnej wartości na polu zawodowym. Jeśli nie dostajemy od otoczenia dowodów uznania zaczyna pojawiać się smutek, żal, poczucie opuszczenia oraz irytacja. Stopniowo dołącza to tego zniechęcenie do pracy, apatia, a w końcu depresja.
Uporczywe pragnienie uznania i podziwu w oczach innych motywuje nas często do osiągania kolejnych sukcesów zawodowych. Taki rodzaj motywacji ma jednak negatywne skutki. Im więcej sukcesów odnosimy z pobudek zewnętrznych, a nie dla siebie, tym bardziej narazimy siebie na koszty psychiczne. Dlaczego? Pochwala podnosi nasze poczucie własnej wartości, dodaje nam skrzydeł. Uwielbiamy być chwaleni i doceniani przez innych w pracy. Pochwała popycha nas do powiększenia naszego sukcesu zawodowego, jest motorem do dalszych działań. Zaczynamy więc coraz częściej oczekiwać przejawów uznania. Dzięki nim nabieramy większej pewności siebie, pozbywamy się wątpliwości, mniej boimy się porażek. Łatwiej osiągamy kolejne cele zawodowe, lepiej się mobilizujemy do ciężkiej pracy po godzinach itd.
I tak powoli, pochwały zaczynają nas uzależniać. Dlatego jeśli otrzymamy jedną nagrodę, to chcemy zasłużyć na kolejne. Bierzemy więc dodatkowe zlecenia, realizujemy coraz trudniejsze projekty, zapisujemy się na kolejne studia podyplomowe, zakładamy kolejne firmy itd. Wszystko po to, by na koniec otrzymać pochwalę od przełożonych i/lub zobaczyć podziw w oczach kolegów. Nie chcemy wyjść z tego zaklętego koła, bo za wszelką cenę chcemy utrzymać się na szczycie. Brak pochwał oznacza dla nas porażkę i upadek. To sprawia, że zaczynamy coraz bardziej angażować się w pracę i zapominamy o życiu prywatnym. Pochwała to paliwo dla pracoholików, ale niestety nie dojedziemy na niej bezpiecznie do celu.
Jeśli wiele wysiłku wkładamy w osiągniecie kolejnego sukcesu zawodowego i oczekujemy czy wręcz domagamy się pochwał od innych, to brniemy w ślepą uliczkę. Kiedy bowiem nie dostajemy tych pochwał, nakręcamy się jeszcze bardziej i staramy się zdobywać kolejne cele. Po co? Właśnie po to, aby zwrócić na siebie uwagę innych, zobaczyć w ich oczach podziw, uznanie i pochwały. Chcemy więcej i więcej. I zaczynamy pracować nie dla siebie, nie dla wewnętrznej satysfakcji, ale dla innych. Chcemy otrzymywać zewnętrze dowody uznania, a na nich dopiero budujemy swoje poczucie wartości. Stajemy się coraz bardziej podatni na presję z zewnątrz i przesadnie zaczynamy liczyć się z oczekiwaniami innych coraz mniej słuchając siebie.
Warto tutaj zatrzymać się na chwilę i zadać sobie kilka ważnych pytań: Od kogo oczekuję pochwał? Dlaczego chcę je usłyszeć? Co dzięki nim otrzymuję? Jeśli chcemy uniknąć „depresji sukcesu” to trzeba zastanowić się czy nasza motywacja do tego, by być ciągle lepszym, wynika z nas samych i dla nas samych (wtedy nie jesteśmy uzależnieni od opinii innych) czy też łączy się jedynie z chęcią zdobycia uznania w oczach innych, ich poklasku i zachwytów.