Biopolityka a psychologia społeczna
- Szczegóły
- Utworzono: 06 września 2006
- Bartosz Orlicz
Przejdźmy do tajemniczego „ja”.
Jak opisuje to Wojciszke (2004), „Ja” obejmuje ciało (jego obraz, jego ocenę), wiedzę o sobie, tożsamość, zdolność do dokonywania wyborów, działań, osiągania celów. Zawiera pamięć dawnych czasów, naszych bliskich, naszych wrogów. „Ja jest strukturą różnych ról i tożsamości społecznych, przekonań na własny temat i samoocen oraz wartości i celów uznawanych za własne” (cyt. za: Wojciszke, 2004, str. 137).
Idąc za Giddensem, „ja” to biografia, lecz chyba najlepszą, dla mnie, definicją „ja” jest ta: „ jest nośnikiem językowym, któremu sens nadają siatki pojęciowe stanowiące zasoby dyskursywne podmiotu” (cyt. za: Giddens, 2001 str.74-75). Zasoby dyskursywne podmiotu to przecież to, co wiemy o sobie, to jak siebie opisujemy, to, co nam kazano i co nam zakazano.
Kolejny argument za tym, że biopolityka (dominujące dyskursy) określa nasze „ja”, naszą tożsamość, to ubiór.
Gdy zapytamy kogoś znajomego (lub nie) dlaczego właśnie tak się ubrał a nie inaczej, myślę, że odpowie różnie, nie używając jednak argumentu meteorologicznego.
Symbolika określa nasze ja, przecież dobrze się czujemy w tym, źle w tym, i nie chodzi tutaj o wygodne buty czy niedrapiący podkoszulek, lecz o to, jak nas widzą.
Ubiór to autoprezentacja, ukrywa/ujawnia to, co chcemy, lub to, co myślimy, że nie chcemy. Tutaj odsyłam czytelnika do przypadku „strekersów” omówionym na początku artykułu*.
Biopolityka nie zapomina o modzie, gdyż przez nią wpływa na nasze samopoczucie, na nasze zachowanie. Na to nakłada się spostrzeganie innych ludzi, tak kategorialne jak i analityczne.
Analizujemy by się upewnić, kategoryzujemy, by mieć spokój i nie zaprzątać sobie głowy. Jednakże robimy to nieświadomie, do czasy gdy nasze schematy zostaną naruszone, schematy będące siatką nałożoną na świat, który nas otacza.
Na pozór transcendentalna moc biopolityki jest jednak widoczna, lecz trzeba się dobrze przyjrzeć.
„Polityka ciała” to także techniki. Bez nich byłaby bezbronna, jak każda teoria i hipoteza nie podparta danymi.
Analiza dyskursu prasowego pokazuje jedną z wielu technik masowych - manipulację tytułem. Szybkie spostrzeżenie tytułu często daje nam prostą odpowiedź.
Gdzie jednak jest tutaj ta biopolityka? Zawarta jest w wykorzystaniu słabości naszego organizmu oraz szybkości życia w ponowoczesnych warunkach bytu.
Płytkie przetwarzanie informacji dla naszego spokoju, presupozycje oraz sugestie w dyskursach prasowych, znakach i obrazach. Dla przykładu: kobiece nogi na reklamie kremów - gładkie, implikują bez namysłu normę depilacji - normę ciała dla społeczeństwa.
Jak pisze w biuletynie Ośka Izabela Kowalczyk (2000): „Komunikaty zawarte w przekazach dotyczących wzorców kobiecego (a także męskiego) ciała powodują jednocześnie niską samoocenę, a nierzadko też i poczucie frustracji. Wszak nigdy nie można być tak doskonałą, jak chce tego kultura.”
Depilacja, wymóg czystej, gładkiej skóry, oraz przekonanie, że „tak jest mi wygodniej” (choć wbrew naturze) jest typowym przykładem mocy biopolityki, często poprzez system konsumpcji.
Czas przejść w stronę technik wpływu społecznego, skoro już naruszyliśmy tematykę manipulacji.
Technik tych jest wiele, za wiele, by opisać każdą z nich, choć myślę, że każda poddaje się ogólnemu pojęciu opisywanemu w tym tekście.
Trzymając się twardo przedrostka „bio-„ możemy opisać technikę opartą na wzbudzeniu strachu. Doliński i Nawrót wykazują, że gdy wzbudzimy strach, a następnie uwolnimy od niego, uwaga odwraca się od oceny i powoduje większą uległość (Aronson, Praktanis, 2001).
Strach - ulga - terroryzm? Propaganda wojenna brytyjskiego i amerykańskiego rządu w czasie II Wojny Światowej uczulała żołnierzy na okropność wojsk niemieckich trzymając ich w strachu do końca. Pomagało to na tyle, by żołnierze byli posłuszni i wykonywali polecenia bez strachu, którego nauczyli się podczas nauki (Hitler, 1998).
Książka Hitlera (dla niektórych podpisana przez niego) to kolejny przykład wojennej biopolityki - krzewiącej agresję i nienawiść wobec mniejszości narodowych oraz mniejszości politycznych.
Pewnie, drogi Czytelniku, zmroziło na widok tego nazwiska, i właśnie ten „mróz” jest kolejnym przykładem tego, jak bardzo symbol potrafi wejść w nasz dyskurs o rzeczywistości, tekst będący neutralnym politycznie automatycznie implikuje nienawiść, gdyż autor jest piętnem historii.
Praktyka dyskursywna wpływa nawet w nasze spostrzeganie, nie wolne od dominujących ideologii na temat ciała ogólnie i w przenośni. Nienawiść to agresja.