Menu

Dzieci z szuflady

Fot. Marta Król-Zawadzka

Zwykle darzymy nasze hipotezy rodzicielskimi uczuciami, jak pisał Bogdan Wojciszke. Staramy się je chronić za wszelką cenę, aby utwierdzić się w przekonaniu o ich prawdziwości. Hipotezy dotyczące własnych dzieci dopieszczamy szczególnie. Komu służą nasze koncepcje i czy czasem nie wylewamy własnych dzieci z kąpielą?

Dzieci różnią się między sobą. Ta z pozoru banalna konstatacja kryje w sobie potencjał emocjonalny, który trudno zlekceważyć. Rodzice porównują dzieci na ulicach, na placach zabaw, w przedszkolu, w sklepie. Próbując zrozumieć różnice w zachowaniu dzieci, często kierowani niepokojem, trafiają na koncepcje, które ujmują zachowania problematyczne, tworząc gotowe schematy. Teoretyczne konstrukty pozwalają „nazwać” problem i odetchnąć z ulgą – „on tak już ma”, „taki już jest”.  Jednak o ile diagnoza różnic ma znaczenie w sensie statystycznym, indywidualnie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Istotne jest natomiast samo podejście rodziców do postrzeganych różnic w charakterze swoich dzieci. To od nich zależy, czy temperament rozwinie się w kierunku zachowań konstruktywnych, czy destruktywnych.

Wystarczy przyjrzeć się bliżej choćby jednej z teorii dotyczących różnic indywidualnych. Twórcy Interakcyjnej Teorii Temperamentu, amerykańscy psychiatrzy Alexander Thomas i Stella Chess, na podstawie wieloletnich obserwacji klinicznych wyciągnęli wniosek o istnieniu różnic indywidualnych w zachowaniu u dzieci już w pierwszych tygodniach życia. Różnice te nie wynikały z odmiennych nastawień rodziców czy różnych praktyk wychowawczych. Thomas i Chess ujmowali temperament na poziomie opisowym jako styl zachowania. Obserwując zachowania dzieci, badacze wyodrębnili dziewięć kategorii temperamentu. Analiza jakościowa funkcjonalnej roli temperamentu pozwoliła na ich podstawie wyodrębnić trzy konstelacje temperamentalne – temperament łatwy, wolno rozgrzewający się oraz trudny. Zdaniem autorów, pomiędzy poszczególnymi typami temperamentu a zaburzeniami w zachowaniu nie zachodzą bezpośrednie zależności. Jeśli pomiędzy temperamentem jednostki a oczekiwaniami i wymogami otoczenia zachodzi „dobroć dopasowania” (goodness of fit), czyli zgodność, zaburzenia nie wystąpią nawet w przypadku temperamentu trudnego. Z kolei rozbieżność pomiędzy temperamentem dziecka a warunkami środowiskowymi, które zaburzają prawidłowy rozwój, mogą prowadzić do zaburzeń nawet w przypadku temperamentu łatwego.

Wiele późniejszych badań wykazało, że dziewięć kategorii temperamentalnych, które Thomas i Chess uznali za uniwersalne, można zredukować, a sama struktura temperamentu zmienia się w toku rozwoju. Z największą krytyką spotkała się kategoria temperamentu trudnego, uznana przez późniejszych badaczy za szkodliwą etykietę, która zdejmuje z otoczenia odpowiedzialność za skutki wychowawcze, zrzucając winę za zaburzenia w zachowaniu na karb dziecka.

Obserwowanie dziecka przez pryzmat konkretnej teorii jest o tyle zwodnicze, że zauważamy zwykle tylko te zachowania, które potwierdzają wcześniejsze założenia. Taka postawa wiąże się ze strategią konfirmacji. Badania przeprowadzone przez Marka Snydera dowiodły, że jeśli ludzie są wstępnie przekonani o tym, że dana osoba jest ekstrawertykiem, zadają jej pytania potwierdzające hipotezy, że jest towarzyska, otwarta, gadatliwa, itp. Liczne badania z dziedziny psychologii społecznej potwierdzają, że nasz mózg nieustannie generuje oczekiwania, które ukierunkowują naszą uwagę. Zatem rodzice, którzy szukają uzasadnienia zachowania dziecka, nieuchronnie szufladkują swoje pociechy, niejednokrotnie wzmacniając nieadaptacyjne reakcje.

Obserwacja temperamentu dziecka ma oczywiście istotne znaczenie; na podstawie typu temperamentu możemy przewidywać pewne zachowania dzieci, możemy również stworzyć adekwatne warunki rozwoju, uwzględniając tak istotne kwestie, jak różnice indywidualne w optymalnym poziomie stymulacji (nawiązując do koncepcji poszukiwania doznań Marvina Zuckermana), czy uwzględniając teorię emocjonalności, aktywności i towarzyskości Bussa i Plomina, dobierać zarówno miejsca zabaw, jak i rodzaj zabawek ze względu na poziom aktywacji autonomicznej oraz behawioralnej naszych dzieci. Nie należy jednak zapominać, że poszczególne koncepcje są jedynie hipotezami opartymi na konkretnych założeniach teoretycznych, nie możemy sprowadzać poszczególnych zachowań własnych dzieci do sztywnych kategoryzacji. Dziecko jest dla siebie kosmosem – jak pisał Antoni Kępiński – nie próbujmy na siłę sprowadzać go na ziemię.

Więcej:

  • Strelau, J. (2006). Temperament, W: J. Strelau (red.) Psychologia. Podręcznik akademicki. Tom 2. Psychologia ogólna. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, s. 683-719.
Joanna Barszczewska
Autor: Joanna Barszczewska
Jestem absolwentką filozofii (Uniwersytet Wrocławski) i psychologii (SWPS Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu), obecnie szkolę się w zakresie terapii poznawczo-behawioralnej w CTPB w Warszawie. Moje zainteresowania naukowe koncentrują się wokół zagadnień związanych z psychologią zdrowia. Bliski jest mi nurt terapii poznawczo-behawioralnej oraz podejście narracyjne w terapii rodzin. Moje psychologiczne zainteresowania łączą się w szerszej perspektywie z filozoficznymi. Interesują mnie te koncepcje, które obnażają schematy i podkreślają wielowersyjność wiedzy.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku