Czy człowiek jest istotą społeczną?
- Szczegóły
- Utworzono: 01 kwietnia 2008
- Marek Warecki, Wojciech Warecki
Alfred Adler był całkowicie przekonany, że człowiek jest istotą społeczną, niemniej nie tyle popycha go do działania seks, a bardziej agresja i sformułował pojęcie „woli mocy”. Później Adler odrzucił „wolę mocy” na rzecz “dążenia do wyższości". Człowiek działa po to, aby być agresywnym, być silnym, być wyższym.
Adlerowi nie chodziło o skakanie ze stołka na stołek, ale o doskonały pęd ku górze. Nie o oznaki statusu i prestiżu, ale o dorastanie do nieba. Żeby to osiągnąć człowiek od kołyski kooperuje i współpracuje z innymi. Podlega socjalizacji i samodoskonaleniu.
Dążenie do wyższości zostaje poddane procesowi socjalizacji.
Zdaniem Ericha Fromma człowiek czuje się samotny i wyobcowany, ponieważ zerwał powiązania łączące go z przyrodą i z innymi ludźmi. Im więcej wolności tym więcej samotności. Konsekwencją tego smutnego stanu rzeczy jest ucieczka od wolności. Powstaje alternatywa: albo zjednoczenie ze społeczeństwem w duchu miłości, albo uleganie władzy i w jej cieniu szukanie bezpieczeństwa. Sytuacja pierwsza polega na rozwoju, a druga na ucieczce od wolności, dezercji, która daje poczucie bezpieczeństwa i braku odpowiedzialności. Potrzeby ludzkie człowiek może realizować tylko w układach społecznych, w których funkcjonuje. Opisał nawet pięć typów charakteru społecznego: receptywny, eksploatatorski, gromadzący, handlowy, produktywny i tylko ostatni uznał za całkowicie zdrowy, a inne za przejawy alienacji i frustracji człowieka, których doznaje przy zetknięciu ze społeczeństwem.
Fromm opowiada się za społeczeństwem pełnym miłości jako jedynym, w którym człowiek może siebie zrealizować.
Karol Wojtyła konstatuje społeczeństwo zachodu jako indywidualistyczne. Kosmos to „ja”, indywiduum, a innym jesteśmy winni co najwyżej niezobowiązujący altruizm. Inni są nam potrzebni o tyle o ile ułatwiają nam życie.
Jako że życie z innymi zawsze ogranicza, można powiedzieć, że „piekło to inni” a „niebo to ja”. Tyle, że zdaniem Wojtyły takie niebo nie daje pełnego ani prawdziwego szczęścia.
Karol Wojtyła mówił tak:„(…) właściwość bytu ludzkiego, jego cecha społeczna (ens sociale), jest głęboko zakorzeniona w samej naturze człowieka. Sprawa zespołeczniania się z innymi ludźmi nie jest pozostawiona do arbitralnego rozstrzygnięcia i do wyboru każdemu z osobna człowiekowi, skłonność społeczna tkwi bowiem w każdym człowieku niezależnie od jego woli. Człowiek nie może jej chcieć albo nie chcieć (…)”
Wedle ujęcia chrześcijańskiego miłość i sprawiedliwość są cnotami społecznymi z samej swojej natury. Realizacja tych cnót pozwala na pełne i rzeczywiste funkcjonowanie społeczności wielkich jak państwo i małych (ale podstawowych) jak rodzina. Brak wolności i indywidualizm nie pozostawia dla innych miejsca we współczesnej kulturze zachodu.
Psycholodzy społeczni tacy jak Aronson, Zimbardo, Cialdini i inni nie mają wątpliwości, co do społecznego wymiaru człowieka. Człowiek jest ze swej natury istotą społeczną, ponieważ jeśli żyje poza społeczeństwem jest „Bogiem lub zwierzęciem”. Aronson wyjaśnił dlaczego ludzie są dla siebie atrakcyjni, rozpoczął badania nad mechanizmami zmiany postaw u człowieka, które kontynuował potem Philip Zimbardo.
Twórczo też rozwinął badania nad dysonansem poznawczym (reakcji na rozbieżność pomiędzy oczekiwanym a realnym obrazem świata) Leona Festingera. Dzięki psychologom społecznym dowiedzieliśmy się sporo na temat działania uprzedzeń i mechanizmu atrybucji, czyli przypisywania innym motywów działań. Zimbardo w swoim sławnym eksperymencie wykazał jak wpływa na postępowania człowieka identyfikacja z rolą (studenci „strażnicy” w przeciągu paru dni tak wczuli się w swoje role, że zaczęli tak groźnie szykanować studentów „więźniów”, że trzeba było przerwać eksperyment).
Milgram w równie znanym eksperymencie wykazał jak łatwo ulegamy autorytetom i robimy rzeczy, o które byśmy siebie sami nigdy nie posądzili.
Profesor Cialdini sformułował prawa (wzajemności, społecznego dowodu słuszności, konsekwencji, autorytetu, niedostępności), wedle których inni mogą na nas wpływać włączając nasze automatyzmy psychologiczne i manipulować naszym zachowaniem zgodnie ze swoim interesem.
Zakończmy nasz krótki przegląd optymistycznym twierdzeniem, że wymiar społeczny człowieka jest faktem i jest coraz lepiej zbadany, i nieco może bardziej pesymistycznym, że ciągle za mało w nim miłości i sprawiedliwości.
{rdaddphp file=moje_php/autorzy/wwarecki.html}
- «« poprz.
- nast.