Menu

Fortuna kołem się toczy?

Czy rzeczywiście rodzimy się w czepku na głowie albo jako pechowcy? Czy myśląc o swojej fortunie jako o sprzyjającej bądź nie, chętniej podejmujemy nowe, ryzykowne zadania? Polskie badania dowodzą, że fortuna wcale kołem się nie toczy, tylko my kształtujemy ją sami!

Czasami w mediach słyszy się historie o niesamowitych szczęściarzach - przeżyli wypadki samochodowe, wybudzili się ze śpiączki, nie wsiedli do autobusu, która parę minut później uczestniczył w karambolu, a na dodatek w tym samym roku wygrali astronomiczną sumę w lotto. Podobno Michael Jackson w dniu ataku na World Trade Center miał tam umówione spotkanie, na które zaspał. Z drugiej strony mówimy też o prawdziwych pechowcach - znaleźli się przez przypadek na trasie pędzącego samochodu, przed startem w kluczowych dla kariery zawodach poślizgnęli się na „skórce od banana”, zabrakło im jednej liczby, by zdobyć główną wygraną w loterii.

Poczucie bycia szczęściarzem bądź pechowcem może stać się indywidualną cechą każdego człowieka i choć to sprzeczne z zasadami statystki, każdy z nas może znaleźć argumenty „z życia wzięte” za tym, że romans ze szczęśliwym trafem przebiega w różny sposób dla każdego człowieka. Bo przecież są tacy, którzy w życiu codziennym ciągle wygrywają losy na loterii (te rzeczywiste i przysłowiowe) - dostają niespodziewane awanse, znajdują pieniądze na ulicy, w dniu niezapowiedzianego testu akurat ucieka im tramwaj na uczelnię. Inni natomiast co rusz zbierają ostre cięgi od losu - tracą pieniądze w pewnych inwestycjach, mają częste wypadki, po raz piąty w tym samym roku wylewa im woda z rur. Tak więc zarówno własna opinia, jak i innych wpływa na percepcję siebie samego jako albo „w czepku urodzonych”, albo prawdziwych pechowców. To, w jaki sposób spostrzegamy siebie jako szczęściarzy bądź nie, może mieć wpływ na wiele poziomów naszego życia.

To, w jaki sposób widzimy swoją fortunę, jest zależne od procesów atrybucji. Teoria ta dotyczy kwestii, w jaki sposób konstruujemy wyjaśnienia dla zachowań oraz dokonań własnych i innych. Szczęście bądź pech są traktowane jako czynniki zewnętrzne, które służą jednostce tłumaczeniu sytuacji, w których się znalazła bez odnoszenia się do wewnętrznych czynników, takich jak na przykład umiejętności, wysiłek, stopień trudności zadania. Tak więc spostrzeganie siebie jako szczęśliwca bądź pechowca może służyć zachowaniu samooceny. Przecież nie oblewamy trudnych egzaminów dlatego, że nie przyłożyliśmy się wystarczająco, ale dlatego, że los chciał inaczej. Zupełne inaczej brzmi dla nas samych, gdy powiemy sobie, że mamy pecha, niżeli że jesteśmy leniwi albo że nasz rywal osiągnął to, czego nam się udało, nie dlatego, że jest lepszy od nas, tylko dlatego, że miał po prostu szczęście.

W konstruowaniu rozumienia własnego szczęścia bądź pecha ważne są nie tylko sytuacje, które miały miejsce, ale również, które mogły bądź nie się wydarzyć. Gdybyśmy nie zaspali na umówioną rozmowę kwalifikacyjną, to prawdopodobnie zginęlibyśmy w wypadku autobusu, który mieliśmy wziąć, a gdybyśmy poszli zamiast na ten kierunek studiów na inny, to teraz mielibyśmy dobrą pracę. Porównanie „w górę” bądź „w dół” obecnej sytuacji z jej alternatywą jest związane z nieprzewidywalnością danego wydarzenia. Taki sposób spostrzegania swojego szczęścia bądź pecha wiąże się również z chęcią podejmowania zachowań ryzykownych. W ogólnej świadomości ryzyko i jego podejmowanie wiąże się z kuszeniem losu, z niepewnością co do rezultatów, poczuciem zagrożenia bądź straty, jeżeli wyniki naszych działań nie będą optymalne.

W badaniu polskich badaczy Marcina Kolemby i Józefa Maciuszka zadano sobie pytanie, czy istnieją różnice pomiędzy szczęściarzami a pechowcami w postrzeganiu i podejmowaniu ryzykownych zachowań i czy te różnice można traktować jako predyktory dobrego lub złego losu. W badaniu wzięło udział 557 osób między 19-30 rokiem życia.

Wyniki badań wskazują, że osoby, które spostrzegają siebie jako szczęściarzy, charakteryzowały się znacznie większym upodobaniem do podejmowania ryzykownych zadań w porównaniu do tych, którzy uważali siebie za pechowców, przede wszystkim w takich dziedzinach jak relacje społeczne, rekreacja czy finanse. Szczęściarze chętniej podejmują ryzyko w zakresie relacji społecznych ze względu na większą gotowość do wchodzenia w nowe relacje, znajdywania się w nowych miejscach, częściej też wybierają bardziej ryzykowne ścieżki kariery. Zaangażowanie w życie społeczne wiąże się z konstruowaniem rozbudowanych sieci społecznych, co pozwala na otrzymywania różnego rodzaju wsparcia. Ponadto większa zdolność do akceptacji ryzyka wiąże się u szczęśliwców z bardziej efektywnym podejmowaniem decyzji, dotyczących kariery bądź angażowania się w relacje interpersonalne. Pechowcy charakteryzują się dużo większym konserwatyzmem w tej dziedzinie, co w efekcie zmniejsza ich szanse w znalezieniu lepszej pracy czy satysfakcjonującej relacji.

Ponadto, szczęściarze spostrzegają ryzyko w sposób instrumentalny - jako potencjalną sytuację, która albo przyniesie sukces albo porażkę. Dodatkowo, charakteryzują się oni umiejętnością oceniania potencjalnych zysków i strat, co jest przydatne w dążeniu do rozwiązań, które przyniosą im pożądane rezultaty i unikaniu sytuacji potencjalnie niebezpiecznych. Patrzenie na ryzyko w kategoriach prawdopodobieństwa sprzyja w przypadku szczęśliwców większą tendencją do inwestowania, chociaż tu wyniki badań są trudne do zinterpretowania. Być może Ci, którzy mają szczęście w inwestowaniu po prostu są lepsi w tej dziedzinie, ze względu na możliwości analizowania, logicznego myślenia.

Inną różnicą pomiędzy szczęściarzami a pechowcami jest umiejętność czerpania przyjemności z napięcia wynikającego z niepewności w sytuacjach ryzykownych. Dlatego też szczęśliwcy częściej będą skłonni ryzykować w takich sytuacjach, w których główną nagrodą będzie „zastrzyk adrenaliny”. Takie różnice mogą wynikać z różnic na poziomie osobowościowym, szczęśliwcy są znacznie bardziej ekstrawertywni oraz charakteryzują się niższym poziomem neurotyczności w porównaniu do pechowców.

Wygląda na to, że szczęśliwe koło fortuny jest dla tych, którzy mają większą tendencję do podejmowania ryzyka przede wszystkim w zakresie kontaktów społecznych oraz dla tych, którzy traktują ryzyko w sposób instrumentalny

Badania ukazały się w: Polish Psychological Bulletine

Katarzyna Sanna
Autor: Katarzyna SannaStrona www: http://www.pracowniawsparcia.pl/
W 2012 roku otrzymała stopień magistra psychologii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jej zainteresowania naukowe związane są z psychologią poznawczą, psychologią społeczną, psychologią pozytywną seksuologią oraz psychologia zdrowia. Obecnie realizuje badania naukowe związane z psychoonkologią w ramach studiów doktoranckich. Pracę naukową łączy z prowadzeniem własnego gabinetu.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku