Menu

Sprawdzam!

Paul Ekman

Gra uległa zmianie, kiedy telewizje transmitują, jak ludzie grają w pokera

Niegdyś nawet słowo nie padło i ta tradycja wciąż odpowiada bardzo wielu ludziom w kwestii umawiania się na grę w pokera. Niezależnie od tego, czy gramy w piwnicy, czy przy błysku fleszy, chodzi o to, żeby odgadnąć blef. Tak twierdzą przynajmniej zwycięzcy Międzynarodowego Turnieju Pokerowego, które odbywa się co roku w Las Vegas. Wpisowe na tę okoliczność wynosi jedyne 15 tysięcy dolarów, ale po dwóch tygodniach intensywnych zmagań zwycięzca wychodzi z milionem.

Dwóch ze zwycięzców – w różnych latach, zgłosiło się do mnie na konsultację, wiedząc, że jestem ekspertem od wykrywania kłamstwa. Poinformowałem ich, że nie grałem w pokera od czasów licealnych i nigdy nie obserwowałem zmagań innych osób przy stole. Oni twierdzili, że to nie ma znaczenia. Okazało się, że byli w błędzie.

Nie wygrasz, nie blefując, ale na pewno nie wygrasz, jeśli nie potrafisz określić, kto blefuje

Kluczem do zwycięstwa – jak twierdzili obaj zgodnie, było wykrywanie blefu. Kiedy wiesz, że mają kiepską kartę, mając dobrą, możesz podwyższać stawkę, powodując, że blefujący stracą mnóstwo kasy, kiedy zostaną sprawdzeni. Zapytałem się ich, jak oni tego dokonali, zważywszy na to, co właśnie mi powiedzieli o tym, w jaki sposób wygląda przebieg gry. Każdy nosi wielkie ciemne okulary, zasłaniające sporą część twarzy. Nie pada ani jedno słowo. To poważnie mnie zaniepokoiło, odkąd odkryłem, że wykrywanie kłamstw, wykorzystując moje metody, idzie znacznie łatwiej, im więcej słów pada. Na czym skupiali oni swoją uwagę, skoro nie mogli zobaczyć sporej części twarzy oraz nie było żadnych wskazówek w tonie głosu i wypowiadanych słów?

Karty są podnoszone i opuszczane z powrotem na stół. Są oceniane, a ruch na stole sygnalizuje życzenie kolejnej karty. Nauczyli się rozróżniać w tych kilku momentach, kto blefuje, a kto nie. Ale nie zamierzali mi powiedzieć, w jaki sposób tego dokonali. Oczekiwali, że powiem im cokolwiek, co będą mogli dodać do swojego repertuaru rozpoznawania blefującego.

Czy zwycięzcy pokerowi to czarodzieje wykrywający oszustwa?

Postanowiłem przetestować mistrzów, pokazując im taśmę video, którą nagrałem. Było na niej 30 osób, które kłamały bądź mówiły prawdę. Niektórzy kłamali, że oglądają operację chirurgiczną lub przyglądają się pięknym kwiatom. Inni kłamali, jakoby kurczowo trzymali się opinii o konieczności surowego karania innych za każde, nawet najdrobniejsze przewinienie. A jeszcze inni mówili, że wzięli pieniądze, które nie należały do nich. Robiłem ten test przeszło 15 tys. osób o każdej możliwej profesji, o jakiej tylko jesteś w stanie pomyśleć. Ponad 95% osób nie radziła sobie lepiej niż na poziomie losowym. Czyli takim, jak rzut monetą, który miałby rozstrzygnąć to, czy osoba, z którą rozmawiasz, właśnie skłamała. Czy zatem mistrzowie pokerowi znaleźli się w 5% tych, których określam mianem czarodziejów wykrywających decepcję? Otóż nie. Ich wyniki były identyczne jak owych 95%! Posiadali niesamowitą zdolność interpretowania języka ruchu rąk podczas gry w pokera. Takie ruchy nie pojawiły się podczas oglądanych wywiadów.

Gdyby ludzie mówili podczas odkrywania kart, gdyby twierdzili, że mają znakomitą kartę, kiedy jej nie mają, to sygnały, na których polegam, a które pozwalają mi wykryć kłamstwo – mikroekspresje i subekspresje, potknięcia gestów, zmiany głosowe itp., mogłyby pomóc wskazać blefującego. Jednak stawka musi być wysoka: musi być wiele do zdobycia i stracenia. I musiałaby odbywać się konwersacja w trakcie gry i po niej. Na tę chwilę cicha gra w pokera stanowi zagadkę dla większości z nas.

Autoryzowanie kłamstwa i odkrywania oszustw

Nikt nie ma obiekcji do próbowania namierzenia pokerowych bleferów. Blefowanie jest naturalną częścią zasad tej gry. Namierzanie kłamstwa jest także naturalne podczas przesłuchań, w których śledczy przepytują podejrzanych i świadków. Mimo tego, że przesłuchiwani są proszeni o mówienie prawdy i informowani o konsekwencjach, które będą miały miejsce, jeśli tego nie zrobią, śledczy zakładają, że podejrzani będą kłamać, jeśli sądzą, że im się upiecze. Ponieważ tortury nie są dopuszczalne (a często i mało efektywne), śledczy stosują różne sztuczki, żeby przesłuchiwani przyznali się do winy. Sądy podtrzymują i orzekają na podstawie zeznań, które zostały uzyskane poprzez oszustwa wobec podejrzanych – np. takich jak popularny „dylemat więźnia”, polegający na tym, że policjant mówi podejrzanemu, że inny uczestnik przestępstwa się właśnie przyznał i jeśli on tego nie zrobi, to grozi mu surowsza kara. Co ciekawe – nie są to dozwolone metody w większości krajów europejskich. W ten sposób działa to w Stanach Zjednoczonych, co nie znaczy, że śledczy z tych krajów nie stosują kłamstw, żeby wymusić zeznania.

Podobnie oszustwa nie zaskakują lekarzy, których pacjenci nie zawsze są szczerzy odnośnie problemów, jakie mają. Nie mówią o wszystkich symptomach, o prawdziwych skutkach działania leków, bo są zakłopotani, przestraszeni wizją dalszych zabiegów, drażnią ich skutki uboczne. Nikt nie sprzeciwia się ani nie robi „większego halo” z powodu odkrycia kłamstwa, lecz, w przeciwieństwie do relacji śledczy-podejrzany, tutaj chodzi o dobro pacjenta, który oszukuje, nie zaś wymierzenie mu kary.

Gdzie to prowadzi w kwestii wykrywania kłamstw?

To, czy oczekujemy, że ktoś będzie nas próbował oszukać i czujemy się wylegitymowani do próbowania dekonspiracji kłamcy, w pewnych kwestiach jest jednak trudniejsze do określenia. Czy powinniśmy bowiem, w procesie uwodzenia, być szczerymi odnośnie tego, ilu partnerów mieliśmy wcześniej, albo deklarowali, jak wielką miłość czujemy do osoby, która nas póki co tylko pociąga i zakochała się w nas po uszy? Czy nasi przyjaciele powinni mówić nam o wszystkich naszych przywarach i manierach, na każdym kroku? Nierzadko nie jest do końca jasne, czego oczekiwać, i kiedy próba detekcji kłamstwa jest konieczna lub usprawiedliwiona. To jest właśnie niejednoznaczność i złożoność rzeczywistości, w której żyjemy odnośnie prawdy i kłamstwa, oraz skomplikowana miara i cena relacji społecznych.

Paul Ekman
Autor: Paul Ekman
Emerytowany profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, odkrywca 6 emocji uniwersalnych, światowy ekspert w dziedzinie kłamstwa, twórca narzędzi i programów do ćwiczenia umiejętności emocjonalnych, konsultant FBI, policji oraz sił specjalnych, autor 14 książek, pierwowzór postaci dra Cala Lightmana z serialowego hitu "Magia kłamstwa" (Lie to me).

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku