K... - czemu tyle nie ŻREĆ?
- Szczegóły
- Utworzono: 22 lutego 2007
- Tytus Błaszczak
Mówi się, że za wszystkim stoją megakorporacje, które za nic mają narodowość, indywidualizm i dla których liczy się wyłącznie wynik biznesowy.
To one i ich marki są dziś rozpoznawalne na całym Globie, to one poprzez interkontynentalną sieć powiązań politycznych, gospodarczych i społecznych, poprzez posiadanie międzynarodowych mediów, międzynarodowego kapitału zgromadzonego w globalnych sieciach banków po prostu kształtują obraz dzisiejszego świata. Sprowadzając człowieka do roli wytwarzającego i kupującego, innymi słowy do koła napędowego ich własnych interesów.
Mówi się o imperializmie kulturowym, o makdonaldyzacji. Wręcz o końcu świata wartości...
Czy to jednak faktycznie oznacza koniec homo sapiens jak złowieszczo wróżą niektórzy? Czy obraz Świata Zachodniego to współczesna Sodoma i Gomora? Którą czeka zatracenie się we własnych popędach, chciwości i cynizmie? Czy brak mu faktycznie refleksji nad samym sobą? Reakcji na zjawiska niepożądane? Gdzie panuje totalna znieczulica, a wartości humanistyczne takie jak np. pomoc bliźniemu to pustosłowie? Czy w Świecie Zachodnim nie ma wyższej kultury? Idei? Polemiki? Czy jest to w istocie konsumpcja, konsumpcja i po stokroć konsumpcja?
Przecież co by nie powiedzieć wolny rynek i idee liberalne, tak bliskie w założeniach humanizmowi, nie zatraciły się bez reszty. Wręcz odwrotnie – pozwolę sobie na odrobinę demagogii: w jakich krajach żyje się ludziom „najlepiej”? Czyż to właśnie nie te kraje, w których tzw. konsumpcjonizm się narodził? Czy to nie kraje rozwinięte o trwale ukształtowanych zwyczajach wolnego rynku, gdzie podstawowym motorem działania jest przepływ pieniądza, dbają najlepiej o swojego obywatela? Od praw obywatelskich i dostępności do edukacji począwszy, poprzez warunki do pracy i realizacji własnych potrzeb i pragnień, skończywszy na opiece medycznej i socjalnej?
Daleki jestem od stwierdzenia ideału i że konsument to najszczęśliwsza postać istoty ludzkiej. Tyle, że system wolnorynkowy z przerostem konsumpcji wydaje się być najbardziej optymalny i nareszcie zgodny z ludzkimi popędami! To on potrafił zaprząc je do działania dokonując dzieła rozwoju o skali dotąd niespotykanej!
Historia pokazuje raczej wiele przykładów na tępienie ludzkich odruchów albo odwracania kota ogonem i wmawiania ludziom, że każdy jest taki sam i tyle samo mu się należy. Religie czczące biedę i upatrujące w bogaceniu się grzech, systemy totalitarne niwelujące różnice klasowe takie jak komunizm – mimo wielkiego oręża w końcu przegrywały. Bo stawiały sobie za cel walkę z ludzką naturą, pragnącą posiadać i mieć, nie tylko być. Ustępowały pola demokracji i liberalizmowi z niezbywalnym prawem do posiadania prywatnej własności. Ustrój, który w swojej idei oferuje człowiekowi w zasadzie wszystko.
Z jedną zasadniczą uwagą – wszystko zależy od niego samego, od jego umiejętności i aktywności. Pozbawił człowieka wstydu przed naturalną chęcią konsumowania i bogacenia się ponad niezbędne minimum. Jednak pozbawił też złudzeń, co do „manny z nieba” – na wszystko trzeba sobie zasłużyć. Pracą, a nie modlitwą. Postawił przed człowiekiem niemalże nieograniczone możliwości. Oczywiście to, czy są one w zasięgu najczęściej uzależnione jest od stanu posiadania.
Pamiętajmy jednak, że łączna pula (dolarów „do podziału”) zależna jest od produkcji i konsumpcji, od tych znienawidzonych przez strażników starego porządku haseł. Oczywiście, tym hasłom towarzyszy nachalny marketing, dziś niewychodzący już tylko naprzeciw indywidualnym potrzebom klienta, a generujący w ludziach coraz to wymyślniejsze i masowe potrzeby.
Bezsporne jest to, iż agresywna wszędobylska reklama ogranicza naszą wolność, jest manipulacją i ingerowaniem w nasze życie. Ale powiedzmy sobie szczerze – jakiś koszt ponieść musimy.
A to, że niejeden człowiek przejdzie przez życie bez refleksji nad własną konsumpcyjną rolą w otaczającym go świecie – no cóż... czy musi?
Niniejszy felieton został także opublikowany w lutowym wydaniu magazynu Moment.
{rdaddphp file=moje_php/autorzy/tblaszczak.html}
- «« poprz.
- nast.