Menu

Primum non... ale jakie jest primum?

Z tego, co można przypuszczać, rząd pracuje nad ustawą, zakazująca wszelkich cięższych od kataru chorób (a katar też będzie dozwolony wyłącznie sienny, jako wynik obiektywnych praw natury).

CBA i CBŚ będzie ścigało wszelkie osoby, pokasłujące pokątnie, bez zezwolenia rządu, a pojecie "zapluty karzeł reakcji" znów stanie się powszechnie znane. Każdy, kto będzie chciał sobie pochorować, będzie musiał wykupić akcyzę i podczas choroby przylepić ją sobie do ucha. Recydywa będzie groziła hospitalizacją w strajkującej jednostce służby zdrowia.

Są i inne propozycje.

Zyta Gilowska zaproponowała, żeby chorowanie było jeszcze surowiej, niż do tej pory opodatkowane (bo przecież już i tak płacimy nie mało za luksus korzystania z usług państwowej służby zdrowia). Podatek będzie progresywny i w razie nie płacenia komornik będzie zajmował jeszcze nadające się do licytacji organy pacjenta, co przy okazji - ratując budżet i dyscyplinując podatników - rozwiąże problemy polskiej transplantologii. Trzy w jednym.

Może zastanawiacie się, kto ma rację w sporze rząd kontra lekarze i pielęgniarki? Czy istnieje jakaś prawda obiektywna, która się kryje za relacjami mediów?

A jaka jest twoja opinia w tej sprawie?

Albo… od czego będzie zależeć, jeśli takową masz chęć wyartykułować prywatnie lub publicznie?

A zależy ona od:

  • naszych grupowych i społecznych uwarunkowań;
  • czynników indywidualnych (myślenie i emocje);
  • odporności na perswazję.

Jak to ma się konkretnie w praktyce - już mówimy.

Zdanie się na jednego nadawcę, choćby budził naszą największą sympatię, jest ryzykowne - nawet z ciekawości warto zaznajomić się z tym, co mają do powiedzenia inni, albo w celu uelastycznienia naszych struktur poznawczych można spróbować poznać i zrozumieć odmienny punkt widzenia na rzeczywistość.

Wyrabianie sobie poglądu na świat i okolice przy pomocy wyłącznie, dajmy na to: Gazety Wyborczej i TVN24 na przykład może spowodować nagły, skokowy wzrost tolerancji dla wszelkich form protestu, połączony z niesłychanym krytycznym wyostrzeniem percepcji poczynań rządu, lubującego się zwłaszcza w przesuwaniu białego personelu za pomocą policji przed kancelarią premiera.

Media wpływają na nas także przez to, że tworzą ramy tego, co istotne. W telewizji ogromne znaczenie ma układ wiadomości. W zależności od kontekstu, w jakim przedstawiane są postępy bądź regresy rozmów prowadzonych w Rządowym Centrum Dialogu (czy jak kto woli Centrum im. króla Salomona Przelewania z Pustego w Próżne) nabierają one innego wymiaru.

Sam przekaz tworzy nową jakość (wpływ realizacji telewizyjnej na obraz zdarzeń) - czym innym są moknące pod kancelarią bezlitosnego premiera pielęgniarki bez kamer, a zupełnie czym innym są te same siostry (nawet skulone w strugach deszczu), otoczone rojem walczących o prawdę i tylko prawdę dziennikarzy, zbrojnych w mikrofony i kamery.

Bo media... bo telewizja... to nieustający społeczny dowód słuszności. Jeśli coś "powiedzą" w telewizji, to ma dużo większą wagę, niż inne opinie, które słyszą odbiorcy (w swoim otoczeniu), a dla niektórych ludzi "zdanie pana z telewizji" jest ostatecznym dowodem prawdy absolutnej. "W telewizji powiedzieli, w telewizji pokazali" to często ostateczny argument, rozstrzygający i kończący wszelkie dywagacje.

Telewizja to również niewyczerpane źródło autorytetów. Zwłaszcza moralnych. Jak sobie wybierzesz, tak dadzą ci się wyspać... albo leczyć.

Media tworzą standardy ocen - "to jest złe, a to jest dobre". Jeśli bardzo się liczycie ze zdaniem autorytetów - zachowajcie czujność. Wszyscy, jak widzimy, działają w trosce o nasze dobro: rząd się droczy a lekarz strajkuje, żeby nam zdrowiej chorowało. Jerzy Urban swego czasu przynajmniej gwarantował, ze rząd się sam wyżywi a tu wygląda, że nawet i to jest niemożliwe.

Również bardzo często używają stereotypów, na przykład do oceny ludzi. Musimy jednak pamiętać, że co prawda przyspieszają i upraszczają one komunikację, ale mogą nas czasem zmylić i wywieść na manowce.

Premier jest... uparty, stanowczy (sami wpiszcie resztę).

A pielęgniarki....biedne, mokre i tak dalej.

Gorzej z lekarzami. Jaki tu funkcjonuje stereotyp, to rzecz raczej temat dla osobnych badań. Bez względu na to, jaka jest twoja opinia i "za co chcesz umierać" (bo przecież nie za Niceę ani za pierwiastek, więc może została nam już tylko służba zdrowia), warto pamiętać, że ani rząd taki diaboliczny, ani lekarze szatańscy. A stanie się to łatwiejsze wiedząc, że mamy tendencję do wyjaśniania cudzych zachowań, przeceniając cechy osobowości delikwenta, a nie doceniając sytuacji, w jakiej się znalazł (największy błąd atrybucji). To, jak człowiek się zachowuje, bardziej zależy od presji sytuacji, w jakiej się znalazł niż od demonów (jakie mają, naszym zdaniem, szaleć w jego duszy).

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku