Menu

Władca skuteczny, władca moralny

Jednak doświadczenie naszych czasów uczy, że tacy książęta dokonali wielkich rzeczy, którzy mało przywiązywali wagi do dotrzymywania wiary, i którzy chytrze potrafili usidlać mózgi ludzkie, a w końcu wzięli przewagę nad tymi, którzy zaufali ich lojalności.
Niccolo Machiavelli „Książę”

Zacznijmy od dzieci...

Janusz Korczak dzieci traktował bardzo na serio (Nie ma dzieci są tylko ludzie) i pisał im o rzeczach najważniejszych na świecie. Takimi są bez wątpienia fascynacje i możliwości związane z mocą i władzą (Czy ktoś z PT czytelników jak był mały nie chciał być królem/królewną?) i wykorzystaniem jej dla czynienia złego i dobrego albo chociaż spełniania swoich wizji czy zachcianek.

Szekspir powołał do życia Makbeta, aby ten powiedział nieśmiertelne słowa: Oto widzę ten miecz zwrócony ku mnie swoją rękojeścią... ukazując potomnym, do czego może doprowadzić żądza władzy.

Feliks Koneczny pisze o zawłaszczaniu władzy bardzo krytycznie: Ślepa chuć władzy stanowi cechę ujemną charakteru, a gorsza jest nad żądzę złota, wygód i uciech, bo zawsze każde przewinienie i każde zboczenie staje się gorszym, gdy wkracza w życie publiczne. A chuć ta nie da się zaspokoić bez zbrodni.

I dalej: Bezetyczna państwowość doprowadziła do tego charakterystycznego pojmowania polityki jako sztuki dochodzenia do władzy. Tłumaczą nam, że to dla dobra publicznego, żeby wykonać pewien program; a potem dodają, że ze względu na dobro publiczne muszą pilnować, żeby władzy nie utracić. W praktyce wychodzi na to, że celem rządu jest utrzymać się przy władzy - i nic więcej.

Król Makbet skończył smutno, ale w sposób ekologicznie poprawny – przyszedł po niego las. Zaś Król Maciuś I został przytłoczony praktyką władzy choć generalnie poradził sobie lepiej niż Hamlet być może dlatego, że wsadził wszystkich swoich ministrów do ciemnego lochu (żeby trochę skruszeli i nabrali ogłady) niemniej natura ludzka i praktyka rządzenia mocno go rozczarowała.

Natomiast na przykładzie Kajtusia Czarodzieja Janusz Korczak pokazał, że moc (czarodziejska, urzędowa czy jaką jeszcze chcecie) musi iść w parze z pokorą, ponieważ inaczej prowadzi niechybnie do „błędów i wypaczeń”. Im większa siła tym większa za tym musi iść odpowiedzialność, bo w przeciwnym wypadku człowiek mały czy duży, w koronie czy w berecie przechodzi na ciemną stronę mocy i niczym Lord Wader zatraca siebie i innych. Wielka siła bez wielkiego dobra staje się tyranią i złem.

Władza kryje w sobie poważne niebezpieczeństwa (choć jest tak pożądana) i wszystko wskazuje na to, że w takiej czy innej formie zawsze będzie obecna w społecznościach ludzkich a zwłaszcza państwie: od monarchii do republiki z całą paletą możliwości pośrednich.

Skąd się bierze ta władza?

Pan Jezus powiedział Piłatowi: Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry.(J, 11). Oznacza to nie tyle, że każdy władca jest emanacją boskiej potęgi i Osoby, ale że każda władza dzieje się z woli Najwyższego. Nawet jak jest wyjątkowo obmierzła jest takim samym elementem życia jak 7 plag egipskich i podatek dochodowy na dodatek.

Demokracja też nie może uniknąć wypaczeń władzy: w demokracji formy władztwa stają się tylko bardziej zakamuflowane i obarczone większą niż w jakimkolwiek innym ustroju dawką hipokryzji, wyrażającą się np. szermowaniem hasłami o „oddawaniu” przez polityków władzy. „zwykłym ludziom”. Tym, co faktycznie w demokracji ulega osłabieniu, często aż do zupełnej anihilacji, jest nie władza, lecz jej autorytet, z powodu zanegowania sankcji i legitymizacji religijnej (nazywanego w socjologii „odczarowaniem”). Faktyczny zakres władzy w demokracji ulega natomiast ciągłemu rozszerzeniu(...) a na dodatek nie jest w stanie spełnić wszystkich rozbudzonych ambicji nadziei.

Tu na pewno obrońcy demokracji mieliby nie jedno do powiedzenia, ale spór o idealną formę państwa zostawmy utopistom.

Władza niesie ze sobą szereg konsekwencji psychologicznych dla rządzących i zawsze niepokoi, kiedy w deklaracjach polityków pobrzmiewają nuty sentymentalne i ideologiczne, a takie zwłaszcza połączenie niesie ze sobą zwykle bolesne konsekwencje dla kontestujących władzę obywateli. Istnieje zawsze prawdopodobieństwo, że sprawujący władzę będzie chciał zaproponować rządzonym określoną wizję świata (zdarza się, że bywa to utopia) i zasady jej realizowania a jeżeli oni tego z płochości umysłu czy niechęci nie zaakceptują (lub nie zrozumieją) to tenże władca może ich do tego, co nieco przymusić. Pominiemy przykłady owych idealistów, ponieważ są zbyt przygnębiające.

Władza jest słodsza ponad wszystko z wielu powodów, ale przede wszystkim bo jej sprawowanie daje możliwość kontrolowani losu innych ludzi, poczucie mocy zaiste boskiej. Być może bogaci i rządzący muszą dlatego do Królestwa Niebieskiego gramolić się przez ucho igielne, tak im tam wejść trudno. Możliwość kierowania życiem innych bardzo łatwo prowadzi do poczucia własnej wyjątkowości i posiadania „nad celu”.

Choć może nie od razu trzeba palić Rzym czy zajmować podobnie nieprzejednane stanowisko jak Henryk VIII wobec swoich żon niemniej presja sytuacji jest tak duża, że jak poucza doświadczenie i historia niezbyt wielu władców jej się oparło. Popatrzmy co robi Putin, Łukaszenka czy Chavez aby pozostać przy władzy wedle niezłomnych leninowskich zasad, że: Raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy! Jak niechętnie chcą się pozbyć tego ciężaru.

Spójrzmy na władzę oczami sceptyka.

Niccolo Machiavelli wbrew różnym potwarcom nie był ani niemoralny, ani niesympatyczny. Pracował od rana do wieczora, pisał tysiące notatek, dokumentów, wyciągów. Był powszechnie lubiany, koleżeński, lojalny, dowcipny. Zapoczątkował badania dotyczące filozofii władzy a głównym obiektem jego fascynacji była metoda działania Cesare Borgii. Powiedział o nim tak: nie umiałbym nawet dać nowemu księciu lepszych wskazówek jak te, których dostarcza przykład czynów księcia Valentino.

Ten przenikliwy myśliciel umarł w zapomnieniu i nędzy za przyczyną myśli którą głosił, iż: „Wszyscy, którzy dochodzą do wielkiego bogactwa i wielkiej władzy, osiągają sukces dzięki gwałtowi i oszustwu. Kto rezygnuje z nich z braku rozsądku i głupoty, wlecze się za innymi w biedzie i niewoli. Wierni słudzy zawsze zostają sługami uczciwi zawsze trwają w niedostatku; tylko zdrajcy i desperaci rwą łańcuchy. Tylko rabusie i oszuści odbijają się od dna nędzy. Stąd nasuwa się uwaga, że słaby nigdy nie ma racji."

Makiawelizm to doktryna, która głosi, że:

  • Cel uświęca środki takie jak: podstęp i przebiegłość a oszustwo jest usprawiedliwione. Na marginesie te poglądy są bardzo zbliżone do tego, co mówi Sun Tsy w swoim traktacie na temat metod prowadzenia wojny.
  • Skuteczna polityka posługuje się siłą, obłudą, terrorem, podstępem
  • Polityk musi być przede wszystkim skuteczny
  • Ludzka natura jest bardzo ułomna a ludzie z natury są źli, kłamliwi, zawistni niesprawiedliwi, mają krótka pamięć
  • Ten, kto rządzi musi dbać o pozory i jeśli zajdzie konieczność łamać prawo
  • Czyn jest oceniamy pod względem etycznym (motywy człowieka, moralność) i politycznym, który nie ma się w żadnym razie do przestrzeni etyki
  • W polityce zło i dobro w sensie moralnym nie mają zastosowania a liczy się jedynie skuteczność i nieskuteczność, sukces i porażka. Pragmatyka i dostosowanie do okoliczności.
  • Zwycięzców nikt nie ocenia
  • Sprawowanie władzy musi być twardo oparte na rzeczywistości i konieczna jest znajomość historii natury ludzkiej
  • Ludzie są: "niewdzięczni, zmienni, kłamliwi, unikający niebezpieczeństw i chciwi zysku."
  • Działanie władcy ocenia się po pozorach a władca idealny powinien posiadać następujące cechy: miłosierdzie, dotrzymanie wiary, ludzkość, religijność, prawość a jak ich niestety nie posiada to, chociaż dobrze udawać
  • „Szczególnie ważne jest, aby wszyscy widzieli jego religijność, bo ludzie osądzają go oczyma nie rękoma, bo widzieć dane jest każdemu — a dotykać niewielu. Każdy widzi, za jakiego uchodzisz, lecz bardzo mało wie, czym jesteś."
  • Najważniejszą rzeczą dla władcy jest zachowanie pozorów, że postępuje w sposób etyczny nawet wtedy, kiedy łamie moralność.

Najważniejsza myśl Machiavellego jest taka, że zawsze trzymanie się moralnego zachowania niechybnie prowadzi władcę do klęski i ceną sukcesu na tym świecie jest odstępowanie od zasad moralnych, kiedy jest to podyktowane przez pragmatykę i skuteczność, ponieważ polityka polega na walce o władzę i trudno z niej eliminować podstęp i o oszustwo. Niemniej Machiavelli nie stosuje podwójne miary. Zło to zło a dobro to dobro. Po prostu ten, kto chce być dobrym chrześcijaninem nie może uprawiać skutecznej polityki i powinien z niej zrezygnować.

Filozof uważa, że polityka jest siłą demoniczną i pochłania ludzi a etyka ma w niej ograniczone zastosowanie. Polityka jest na tyle moralna na ile pozwalają na to okoliczności. O ile władca może łamać moralność to jego poddani muszą twardo trzymać się zasad inaczej państwo nie utrzymałoby się długo.

Polityka polega na zdobywaniu władzy i za jej pomocą realizowania swoich celi a jego pogląd na naturę ludzką nie był zbyt optymistyczny i mocno akcentował skłonność człowieka do złego i to, że ludzie muszą być przymuszani do etycznego postępowania.

Interes państwa jest ważniejszy niż wszystko inne i polega na: suwerenności, niepodległości, integralności, bezpieczeństwie, narodowej tożsamości i możliwościach rozwoju. Najlepiej jak władca budzi sympatię a jeśli nie to lęk.

Machiaveli nie zachęcał do stosowania środków nieetycznych - wskazywał tylko konsekwencje uprawiania polityki. Nigdy nie był utopistą i dobrze rozumiał czynnik siły, jaki jest konieczny do uprawiani polityki, który jest tak powszechnie lekceważony przez pięknoduchów.

Bardziej boimy się rządów nieudolnych niż zdecydowanych.

Niektórzy próbują stosować pomysły Machiavellego w biznesie do kierowania firmami i organizacjami. Są tacy, co twierdzą, że najbardziej dochodowa i jedna z największych firm na świecie - Walt Mart - jest właśnie tak zarządzana – może nie do końca makiawelistyczne, ale na pewno bardzo autorytarnie. Niemniej jest to raczej wyjątek niż reguła, choć są ludzie, którym odpowiada taki pragmatyczny zamordyzm menedżerski i dobrze z nim się czują.

W przedsiębiorstwach bardziej efektywny ekonomicznie okazał się styl oparty na elastycznym stosowaniu kierowania opartego o pracę zespołową i pozytywne emocje a nie strach i terror. Być może dlatego, że na rynku panuje konkurencja i członkowie firmy, w której panuje despota zwyczajnie idą pracować do drugiej, w której mogą zarobić podobnie a nikt nie będzie ich mobbingował i straszył.

Spotkaliśmy – co prawda - firmy szkolone wedle zasad Sun Tsu i jego Sztuki Wojennej a tam podstęp i siła – co zrozumiałe – zajmują poczesne miejsce na czele z eksterminacją krnąbrnych przeciwników i niestałych współpracowników. Jakie to przynosi ekonomiczne rezultaty nie wiemy.

Różnica miedzy przedsiębiorstwem a światem polityki polega na tym, że pracownik może zmienić zawód czy firmę zaś polityk nie (jeśli chce zostać w grze) a ryzyko przegranej i wyeliminowania jest zawsze bardzo realne. Z drugiej strony wiadomo, że korporacje mają wszelkie cechy psychopaty: są egoistyczne, nie dbają o innych, swoje racje i cele realizują często bez oglądania się na cokolwiek etc. Konkurencja coraz większa, co robić.

A co współcześni psychologowie mówią o modelu władcy czy szefa idealnego, jakie powinien mieć kompetencje?

Podczas 108 konwencji Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA) starano się znaleźć odpowiedź na pytanie, jakie cechy charakteru mieli amerykańscy prezydenci. Przeanalizowano 41 mieszkańców Bialego Domu. Analizie poddawano 5 lat, oczywiście PRZED objęciem urzędu.

Otóż, w świetle tych badań, najczęściej powtarzającymi się cechami była asertywność (czyli, w tym kontekście oznaczało to: praktyczną umiejętność stosowania łokci), upór i nieprzyjemny charakter.

Przeanalizowanych prezydentów charakteryzowały także trudności z bezpośredniością i delikatnością choć publicznie kreowali inny wizerunek. Tu bardzo pasuje cenna uwaga: Theodora Roosevelta „Mów łagodnie i miej przy sobie gruby kij, a zajdziesz daleko.”

Kandydaci działali wyznaczając ambitne cele i robiąc wszystko, by je osiągnąć, tak jak właśnie czynił to wspomniany Theodore Roosevelt. Może należy zrzucić na karb młodości? Był on najmłodszym w historii Stanów Zjednoczonych prezydentem, mając zaledwie 42 lata i 10 miesięcy, gdy znalazł się na tym urzędzie.

Dalej otwartość na nowe doświadczenia. W każdym razie, przynajmniej od elekcji JFK, prezydenci USA są najczęściej ekstrawertykami. Wcześniej bywało różnie. Z ekstrawertyzmem jest taki kłopot, że czasem ciężko go odróżnić od narcyzmu (autouwielbienia). A kłopot polega na tym, iż osoby narcystyczne są moty­wowane do osiągania coraz lepszych wy­ników tylko wtedy, kiedy dobry wynik przyniesie im chwałę. „Im” – nie innym.

Nie sposób w tym miejscu nie poruszyć kwestii moralności.

Jeżeli odwołamy się do własnych doświadczeń, to okaże się, iż kluczowe znaczenie ma dla nas jednak wymiar moralny, a dopiero potem efektywność.

Efektywność nabiera dla nas istotnego znaczenia w sytuacji, w której od efektów działań drugiej osoby uzależniona jest nasza strata czy zysk, jednak, jeśli osoba jest niemoralna, to jej wysoka sprawność zwiększa tylko naszą niechęć do tej osoby. Tak naprawdę zgadza się to ze zdrowym rozsądkiem i nie powinniśmy czuć się zaskoczeni wynikami badań przeprowadzonych przez p. Bogdana Wojciszke. W końcu, w naszym własnym interesie, jest określenie czy mamy do czynienie z efektywnym draniem, który może nas bez cienia skrupułów (zapewne równie skutecznie) wystawić do wiatru, czy raczej niezgrabiaszem, który może nie jest i tak skuteczny, ale w chwili próby kierować się będzie interesem narodu, a nie interesem własnym.

Czy aby trochę nie przesadzamy, nie moralizujemy zbytnio? W końcu polityk, to polityk i czego od niego wymagać?

"Wśród mężów stanu, monarchów, wodzów XX w., ani jednej postaci, która by odpowiadała naszemu obrazowi królewskiego majestatu, z wyjątkiem Karola Wojtyły.” Wszak tak pisał Miłosz o Janie Pawle II, który był moralny w każdym, nawet najdrobniejszym, kroku. Moralnym, i bardzo skutecznym. Potrafił pokonywać kryzysy, a nie przymykać na nie oczy. Nie unikał trudnych tematów, nie unikał konfrontacji, jasno i odważnie mówił "tak tak, nie nie". Stawiał wysokie wymagania sobie i innym.

Potrafił słuchać, a nie tylko przemawiać, stając się prawdziwym mistrzem dialogu. Potrafił, bez uszczerbku dla swojego autorytetu, przebaczać i prosić o przebaczenie. „Był przezroczysty” jak to powiedział o nim b. D. Zimoń. I jak mało który polityk potrafił z nadzieją przekazywać niezliczonym rzeszom swoją wizję. Wizję trudną, ale pełną nadziei.

Zatem czytelne wartości, normy i cele stają się szczególnie istotne w przypadku rządzącego. Aby stać się „przezroczystym” konieczna jest i szczerość. Od razu wyjaśniamy: nie chodzi nam o polityczny ekshibicjonizm, ale przede wszystkim spójność pomiędzy deklarowaną a realną hierarchią wartości. Zupełnie inaczej zachowujemy się wobec kogoś, kto jest szczery a inaczej, gdy jest nieszczery. Naturalnie możemy się mylić w ocenie i dać się nabrać, ale to już inna historia.

Przewidywalność i autorytet – polityk, menadżer i... dobry ojciec musi być przewidywalny, w tym sensie, aby było wiadomo, jakie ma zasady, normy i jak postępuje, czyli czego się można po nim w określonych sytuacjach spodziewać.

Co prawda, jak stwierdził Włodzimierz Lenin: „Każda kucharka powinna nauczyć się rządzić państwem”, niemniej to nie koniec kompetencji koniecznych dla nowoczesnego przywódcy:

Umiejętność mediacji i negocjacji – ciekawa wydaje się rada Roosevelta, który chcąc zakończyć spór pomiędzy dyrektorem do spraw budżetu H. Smithem a ministrem finansów H. Morgcnthanem, z poważną miną zaproponował: „Zamknijmy ministra i dyrektora w jed­nym pomieszczeniu, po czym wypuścimy tego, który przeżyje". Interesujące, prawda?

Umiejętność wpływania na innych ludzi i nie należy tego mylić z makiawelizmem rozumianym psychologicznie jako, skłonność do manipulowania i „używania” innych ludzi w sobie tylko wiadomych celach.

W tym ujęciu wpływ na innych jest, czym innym niż manipulowanie ludźmi, ponieważ używane metody nie są podstępne a narzędziami są racjonalna argumentacja, autorytet, przykład etc.

Wizja przyszłości, zmian i umiejętność jej „sprzedawania” – jak na przykład pełne miłości państwo, w którym toczy się polityka uczciwa i pozbawiona konfliktów.

Rozumienie potrzeb społecznych, umiejętność „czucia” pulsu narodu – czyli nie walka z korupcją a „oby żyło się lepiej. Tak wybrali wyborcy.

Umiejętność przywódcze i pracy w zespole – dla kogoś, kto pracuje na takim stanowisku, dobranie sobie zespołu i umiejętność zorganizowania w nim pracy, to klucz do sukcesu. Kierowanie zespołem zależy też od stylu zarządzania (na przykład demokratyczny, autorytarny).

Wizje Machiawellego i ta współczesna psychologiczna mają punkty wspólne, ponieważ politykowi przyda się i umiejętność pracy zespołowej i sprzedawania swojej wizji świata, ale nie ma w niej miejsca na jasno postawiona tezę, że polityk - jeżeli chce być skuteczny - jeśli zajdzie potrzeba musi czy może stanąć ponad zasadami etycznymi, bo inaczej narazi siebie i państwo na porażkę.

Jeśli chce przestrzegać zasad dekalogu i żyć moralnie niech się za politykę nie zabiera.

Czy oznacza to, że polityka i sprawowanie władzy muszą koniecznie być amoralne? Być może jest tak, że człowiek jako istota grzeszna i niedoskonała z natury mając jak władca duży wpływ na rzeczywistość popełnia błędy proporcjonalne do siły i możliwości, jaką dysponuje.

Z drugiej strony ta moc i władza ma taki na niego wpływ, że uwydatnia wszelkie jego wady jak to było u Makbeta, Stalina czy choćby takiej drobnicy jak różni urzędnicy ścigani przez CBA.

Nie wynika z tego, że namawiamy kogokolwiek do realizowania filozofii rządzenia spod znaku Idi Amina (a zwłaszcza zjadania swoich przeciwników, mimo, że niektórzy wyglądają całkiem apetycznie) jednak dzięki Korczakowi wiemy, że czary zawiodły Kajtusia a idealizm Maciusia.

{rdaddphp file=moje_php/autorzy/wwarecki.html}

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku