Menu

Wywieranie wrażenia. Strategie autoprezentacji

Z własnego doświadczenia wiem, że zagadnienie autoprezentacji bywa często marginalizowane bądź – zarzut tylko pozornie przeciwstawny – demonizowane. Zwłaszcza przez osoby słabo orientujące się w psychologii.

Z jednej strony zatem uważa się, że autoprezentacja jest jakąś podrzędną dziedziną psychologii, nastawioną wyłącznie na jej praktyczne, przyziemne zastosowania, co trudno pogodzić z wymogami naukowymi. Z drugiej natomiast utożsamia się ją z cynicznym manipulowaniem ludźmi, czynnością samą w sobie niemoralną i zasługującą na potępienie. Oba te zarzuty wynikają z czystej ignorancji i niewiele mają wspólnego z tym, czym autoprezentacja w istocie jest.

A dowiedzieć się o tym można sięgając po znaną już polskiemu czytelnikowi książkę Marka Leary’ego, której nowe wydanie – pod nieco zmienionym tytułem: Wywieranie wrażenia. Strategie autoprezentacji – ukazało się właśnie nakładem Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego. Ten znany psycholog społeczny i jeden z najwybitniejszych specjalistów w zakresie wywierania wrażenia przekonująco dowodzi, że jest to problematyka, która nie tylko stoi w samym centrum psychologii jako nauki o zachowaniu i procesach umysłowych człowieka, ale też przenika niemal każdy aspekt naszego życia interpersonalnego. Ni mniej, ni więcej. Czyżby zwracanie uwagi na swój publiczny wizerunek miało rzeczywiście aż tak doniosłe znaczenie dla naszego życia? Osobiście jestem o tym przekonany – i to prawdopodobnie głównie za sprawą książki Leary’ego właśnie, którą jakiś czas temu dokładnie przeczytałem, a nawet przestudiowałem i wykorzystywałem w prowadzonych przeze mnie zajęciach z psychologii.

Otóż autoprezentacja pozostaje w ścisłym, dialektycznym związku z autodefinicją – tworzeniem i utrzymywaniem własnej tożsamości. Ujmując rzecz skrótowo: to, jak postrzegają nas inni, ma wpływ na to, jak postrzegamy sami siebie – i vice versa – a więc i na to, kim faktycznie jesteśmy:

Angażowanie się w autoprezentację pomaga człowiekowi stworzyć i utrzymać własną tożsamość. Aby przyswoić sobie określoną tożsamość, trzeba zachowywać się w sposób dla niej odpowiedni. Zanim jednostka zacznie naprawdę postrzegać siebie jako daną osobę, musi odgrywać odpowiednie zachowania. Jeśli, na przykład, nowy nauczyciel będzie demonstrował obraz zgodny z pełnioną funkcją, pomoże mu to umocnić swoją nową tożsamość. Ponieważ przekazywanie nowego wizerunku prowadzi do analogicznych zmian w sposobie postrzegania własnej osoby, autoprezentacja sprzyja uwewnętrznianiu nowych ról (Goffman, 1959). Co więcej, jeśli otoczenie potwierdza, że w jego oczach dana osoba posiada cechy profesora – w procesie tak zwanej signifikacji – jednostce łatwiej uwierzyć, iż rzeczywiście posiada te cechy.

Znaczenie autoprezentacji trudno przecenić choćby dlatego, że wrażenia, jakie wywieramy (czy też tylko myślimy, że wywieramy) na innych mają wpływ na nasze poczucie własnej wartości oraz emocje, te zaś dość zgodnie zaliczane są do pierwszorzędnych motywacji ludzkiego zachowania.

Co więcej, autoprezentacji dokonujemy często – a może nawet zazwyczaj – w sposób nieświadomy. Być może jest to nawet podstawowy warunek, aby zabiegi autoprezentacyjne odniosły naprawdę należyty skutek – nie tylko doraźny (wywarcie korzystnego wpływu na innych), ale przede wszystkim długofalowy (uwewnętrznienie pożądanych ról, podwyższenie samooceny, wzrost pozytywnych emocji, ugruntowanie akceptowanej tożsamości etc.).

To m.in. dlatego ludzie często zaprzeczają, jakoby przejmowali się tak powierzchownymi kwestiami, jak publiczny wizerunek. Nie tak dawno pod jednym z moich wpisów o autoprezentacji pojawił się znamienny komentarz: „Jakie wnioski na mój temat wyciągają inni, to mnie to absolutnie, absolutnie nie interesuje”. Cóż, miłe poczucie, choć raczej złudne. Jak powiada Leary: „negowanie tego faktu często samo w sobie pełni funkcję autoprezentacyjną”. Oto więc jestem osobą – zdaje się mówić autorka komentarza – zupełnie niezainteresowaną tym, co myślą o mnie inni, a więc „absolutnie, absolutnie” samosterowną, samostanowiącą o sobie, zupełnie niezależną od społecznych relacji, w które jestem uwikłana. Opinia ta jawnie przeczy podstawowej idei psychologii społecznej, ujmującej człowieka jako istotę społeczną (Aronson), a nawet ultraspołeczną (Wojciszke).

Nie dziwi zatem fakt, że jedna z tez książki głosi, że przywiązywanie pewnej wagi do własnego publicznego wizerunku wcale nie dowodzi braku poczucia bezpieczeństwa, próżności czy chęci manipulowania innymi ludźmi, przeciwnie – jest ono warunkiem sprawnych i udanych interakcji społecznych. A kto nie ma udanych relacji z innymi, temu trudno jest także o dobre relacje z samym sobą.

I to za takie właśnie – kompetentne, wnikliwe, subtelne – analizy cenię książkę Leary’ego najbardziej. Jest to najbardziej pogłębiona i uczciwa praca na ten temat, jaką czytałem. W przeciwieństwie do wielu prymitywnych poradników, przedstawia ona rzetelną wiedzę i skłania do przemyśleń natury uniwersalnej. Czegóż chcieć więcej? Kolejnych wznowień!

Grzegorz Tomicki

Bibliografia :

Aronson, E. (2012). Człowiek istota społeczna. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Goffman E. (1981). Człowiek w teatrze życia codziennego. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.

Leary, M. (2017). Wywieranie wrażenia. Strategie autoprezentacji. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

Wojciszke, B. (2013). Psychologia społeczna. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.

Grzegorz Tomicki
Autor: Grzegorz TomickiStrona www: http://autoprezentacja.innelektury.pl/
Doktor nauk humanistycznych. Krytyk literacki, poeta, publicysta, literaturoznawca, wykładowca. Stale współpracuje z miesięcznikami „Nowe Książki”, „Odra” i „Twórczość” oraz Gdańskim Wydawnictwem Psychologicznym i Wydawnictwem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prowadzi blog literacki Inne lektury oraz strony psychologiczne Psychologia Życia Codziennego i Autoprezentacja. Mieszka w Legnicy.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku