Czy możemy winić geny?
- Szczegóły
- Utworzono: 06 czerwca 2013
- Steven Pinker
Najnowsze badania naukowe, jedne po drugich, pokazują, że geny mogą wpływać na ludzkie zachowanie i procesy psychiczne. Bliźniacy jednojajowi, oddzieleni od siebie zaraz po urodzeniu (a zatem podzielający identyczne geny, ale nie środowisko, w którym dorastali), są bardzo do siebie podobni pod względem zdolności intelektualnych, cech osobowości (tj. introwersja-ekstrawersja, samoświadomości czy wrogości wobec innych), poziomu zadowolenia z życia, dziwacznych zwyczajów takich jak np. spłukiwanie wody przed i po skorzystaniu z toalety.
Bliźnięta jednojajowe są do siebie znacznie bardziej podobni niż dwujajowe (podzielający połowę genów). Rodzeństwo biologiczne (dzielące połowę genów) jest do siebie znacznie bardziej podobne, niż rodzeństwo z adopcji (które nie podziela ze sobą genów wcale). To nie jest tylko kwestia osobowości czy inteligencji, ale również zaburzeń psychicznych takich jak: schizofrenia, zaburzenie obsesyjno-kompulsywne czy wielka depresja. Osoby dzielące wspólną pulę genów częściej mają identyczną tendencję do dzielenia tych samych zaburzeń, niż osoby niespokrewnione a wychowywane w identycznym środowisku.
Odkrycie, że geny mają cokolwiek do powiedzenia, jeśli chodzi o ludzkie zachowanie, było szokiem jeszcze całkiem niedawno, w okresie, w którym wierzono, że kiedy ludzie się rodzą, są czystą tablicą, na której każdy może zapisać dowolne wzorce zachowań, jeśli wystarczająco mocno będzie się starał. Nadal pokłosie tego wierzenia wypacza nasze rozumowanie w teraźniejszości. Ludzie obawiają się o „nowy, lepszy świat”, w którym rodzice czy rządy będą programować genom według uznania. Inni z kolei upatrują w genach ograniczenia wolnej woli i, co za tym idzie, odpowiedzialności za swoje czyny – „To geny kazały mu zabijać, Wysoki Sądzie”. Genetycy behawioralni są wyszydzani, cenzurowani czy nawet porównywani do nazistów. Wraz ze wzrostem wiedzy o ludzkim genomie wiele przekonań na temat nas samych będzie w istocie musiało ulec zmianie. Jednak najgorsze obawy „genofobów” są zupełnie nieuzasadnione. Stosunkowo łatwo jest przewartościować znaczenie genetyki behawioralnej w stosunku do naszego życia.
Przede wszystkim geny nie mogą wywoływać konkretnych zachowań bezpośrednio. Zachowanie jest produkcją aktywności mózgu, a to, na co geny mogą mieć wpływ, to jego rozmiar i kształt oraz wrażliwość na hormony i inne neuroprzekaźniki. Pośród obwodów mózgowych znajdują się te, które uwzględniają czy wręcz bazują na pamięci, obecnym kontekście i okolicznościach oraz przewidywanych konsekwencjach zróżnicowanych zachowań i na tej podstawie przyczyniają się do wyboru adekwatnego zachowania w sposób niekoniecznie w pełni przewidywalny. Te obwody są czymś, co określamy mianem „wolnej woli” i dostarczając im informacji o konsekwencjach konkretnych zachowań, wpływamy na coś, co określamy mianem „poczucia odpowiedzialności za swoje czyny”. Wszyscy normalni, zdrowi ludzie posiadają te obwody i dlatego istnienie genów, które mają wpływ na nasze zachowanie, nie może być żadnym usprawiedliwieniem ani powodować erozję odpowiedzialności za swoje postępowanie zarówno w sensie prawnym, jak i moralnym.
Nie liczyłbym także na to, że odkryte zostaną pojedyncze geny, które są odpowiedzialne za złożone zachowania społeczne. Przynajmniej w najbliższym czasie nie wydaje się to być prawdopodobne. Genetycy behawioralni odkryli pewien paradoks. Badania, które zajmują się porównaniami podobieństw pomiędzy bliźniętami i adoptowanymi rodzeństwami, udokumentowały rzetelnie podzielność wielu genów. Wyniki są na tyle rzetelne, że inżynierowie behawioralni mówią o swoim Pierwszym Prawie, które miałoby zakładać, że wszystkie cechy są częściowo dziedziczne.
Jednak badania, które próbują wyizolować jeden gen, odpowiedzialny za jedno konkretne zachowanie, spaliły dotychczas na panewce, a ich rezultaty były zupełnie nieistotne statystycznie. Luźna analogia: program komputerowy może posiadać cechę łatwości użytkowania, bez konieczności posiadania pojedynczej, magicznej instrukcji powodowania, że każdy program jest łatwy w obsłudze, kiedy zostanie zainstalowany i każdy program trudny w obsłudze, kiedy nie uda się go zainstalować. Inżynieria psychologiczna jest zatem znacznie bardziej odległa od tego, w co chcieliby, żebyś uwierzył, futurolodzy. O ile talent muzyczny może być częściowo dziedziczny, o tyle nie istnieje prawdopodobnie żaden pojedynczy gen za niego odpowiedzialny, który ambitni rodzice mogliby chcieć zaimplantować swojemu nienarodzonemu jeszcze dziecku. Mogłoby być do tego koniecznych setki, a nawet tysiące odpowiednich genów w różnych kombinacjach dla każdego dziecka z osobna.
Wreszcie to, że geny mają znaczenie, nie oznacza, że inne czynniki nie. Niektóre z przyczyn zachowań są oczywiste. Nie ma genów odpowiedzialnych za mówienie po angielsku czy bycie katolikiem. Może za to istnieć sekwencja genów odpowiadająca za zdolności językowe czy religijność. To, jak zostaną one jednak użyte, jest absolutnie uzależnione od kultury.
Ponadto pozostałe czynniki środowiskowe mogą nie odpowiadać temu, jak sądzimy, że się one zachowują. Stosunkowo łatwo jest założyć, że zachowania, za które nie odpowiadają geny muszą być powodowane przez rodziców. Ale było zaskakująco trudno udowodnić istnienie jakichkolwiek długoterminowych efektów dorastania w konkretnej rodzinie czy kulturze. Bliźnięta jednojajowe wychowywane razem są do siebie podobne, ale nie są identyczne: jedno może przejawiać większy niepokój niż drugie, jedno może być homoseksualne, drugie hetero. To pokazuje, że geny to nie wszystko. A do tego, skoro bliźnięta jednojajowe wychowywały się w tej samej rodzinie i środowisku, to oznacza, że nie można powiedzieć, że czego nie wyjaśniają geny, to wyjaśnia wychowanie.
W tym wszystkim trzeba jednak pamiętać, że o ile wpływ genów może być łatwo przeszacowany, to jednak równie łatwo go nie docenić. Wiele utopijnych idei XX wieku marzyło o ukształtowaniu „nowego człowieka”, który byłby wolny od samolubności, różnic indywidualnych czy więzów rodzinnych. Niektórzy psychoterapeuci obiecują rzeczy, których nie są w stanie spełnić, jak przekształcenie nieśmiałej osoby w odważną i pewną siebie.
Opisywane w niniejszym artykule aspekty nie oznaczają, że samodoskonalenie zarówno pod kątem osobistym, jak i społecznym jest stratą czasu. Nawet jeśli każdy z nas urodził się z określoną skalą temperamentu czy talentu, możemy zawsze starać się uzyskać jak najlepsze, najbardziej satysfakcjonujące dla nas wyniki na tych skalach. I nawet jeśli posiadamy pewne oprogramowanie genetyczne, to jego częścią jest zdolność do wypracowywania rozwiązań naszych problemów. Używanie genów jako usprawiedliwiania naszych błędów jest niestosowne i niemądre. Ale udawanie, że ich wpływ jest nieistotny na nasze zachowanie, również.