Menu

Tytuł mrożący krew w żyłach, czyli emocjonalne pożytki suspensu

Fascynacja kinem grozy jest intrygującym paradoksem. Dobrą ilustracją tego zjawiska jest zaskakujące powodzenie nader oryginalnej akcji promocyjnej remake’u legendarnego już horroru Briana de Palmy „Carrie” opartego na motywach powieści Stephena Kinga. W ramach kampanii promującej premierę filmu w małej nowojorskiej kawiarni zainstalowano urządzenia, dzięki którym klienci lokalu na żywo mogli przeżyć sceny rodem z horroru. Nagranie dokumentujące przebieg akcji stało się hitem w serwisie internetowym YouTube. Zaledwie w ciągu kilku dni miało niemal 16 mln odsłon.

Odpowiedzi na pytanie o przyczyny fascynacji przerażającymi opowieściami można szukać na wielu płaszczyznach. Historie pełne potworów i krwawych rzezi towarzyszyły ludzkości od zawsze, pod upiornym przebraniem skrywały pierwotne lęki. Podobnie jest w przypadku współczesnego kina grozy – pomimo zmieniających się trendów, istotą horrorów pozostaje zarówno bazowanie na indywidualnych fobiach i obawach widzów, jak i odzwierciedlanie niepokojów społecznych i uniwersalnych lęków.

Znamy taki scenariusz? Jesteś sam w domu, dokoła ciemność, dziwny, niepokojący odgłos wyrywa Cię z letargu. Charakterystyczne skrzypienie stopni na schodach, przejmująca myśl „ktoś się skrada”, czujesz, jak napływa krew, przyspiesza tętno, źrenice się rozszerzają, oddychasz coraz szybciej, krople potu spływają wzdłuż karku. Zastygasz, niezdolny do ruchu, wzdłuż zdrętwiałych kończyn przebiega nieprzyjemne uczucie zimna, a gwałtowne pulsowanie w skroniach zupełnie Cię obezwładnia…

Stary, dobrze znany lęk. Typowa reakcja na niebezpieczeństwo. Ciało przygotowuje się do działania. Stan pełnej gotowości ułatwia funkcjonowanie w sytuacji zagrożenia. Reakcja adaptacyjna, o ile ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Gdy lęk jest nieadekwatny do okoliczności, a stan fizjologicznego napięcia przekracza pewien pułap, funkcjonowanie pogarsza się i pojawia się cykl cierpienia psychicznego.

Groza, strach, koszmary senne – to doznania, których zwykle się wystrzegamy. Najbardziej powszechną konsekwencją lęku jest unikanie wywołujących strach obiektów i sytuacji. Tymczasem w zupełnie przewrotny sposób kupujemy bilet na horror, włączamy telewizję, fundując sobie ponadgodzinny seans przerażenia. Na czym polega ta paranoiczna gra z własną wyobraźnią?

Pewnej odpowiedzi na powyżej zadane pytanie można szukać na gruncie badań dotyczących różnic indywidualnych. Obserwacje prowadzone w trakcie badań nad deprywacją sensoryczną dowiodły istnienia różnic indywidualnych w optymalnym poziomie stymulacji. Marvin Zuckerman sformułował postulat, zgodnie z którym osiągnięcie optymalnego stanu stymulacji jest warunkiem pozytywnego stanu emocjonalnego. Na różnicę w poziomie stymulacji wpływają czynniki sytuacyjne i dziedziczne. Do czynników dziedzicznych należy reaktywność ośrodkowego i autonomicznego układu nerwowego, które decydują o względnie stałych różnicach w zapotrzebowaniu na stymulację.

Tendencję do poszukiwania lub unikania stymulacji określa konstrukt poszukiwania doznań. Nie jest to cecha jednorodna, Zuckerman wyodrębnił cztery czynniki wchodzące w jej skład: poszukiwanie grozy i przygód, poszukiwanie przeżyć, rozhamowanie i podatność na nudę. Osoby o wysokiej potrzebie poszukiwania doznań wybierają rozrywki i zadania, które dostarczają silnych emocji, ekstremalne sporty, poszukiwanie coraz silniejszych bodźców, stosowanie używek, skłonność do zachowań nieakceptowanych społecznie oraz awersję do rutyny. Zainteresowanie horrorami może mieścić się w tym konstrukcie jako element zapewniający wyższy poziom stymulacji.

Ciekawe światło na interpretację naszej pokrętnej fascynacji rzucają badania z obszaru psychologii społecznej. Do przeżycia każdej emocji niezbędne jest zarówno pobudzenie, jak i jego interpretacja. Przyspieszony puls, spocone dłonie i uderzenia gorąca pojawiają się w różnych sytuacjach i nie zawsze jest jasne, co je wywołało. Siedząc w pojedynkę na kanapie, podczas seansu mrożącego krew w żyłach horroru, nie mamy wątpliwości co do źródeł pobudzenia fizjologicznego. Cała heca polega na tym, że podobne reakcje może wywoływać stan… zakochania! Co więcej, bywają sytuacje, w których sami chętnie upatrujemy źródeł przeżywanego podniecenia w innym czynniku niż ten, który był jego pierwotnym źródłem.

W niezwykle pomysłowym badaniu Duttona i Arona z 1974 roku do samotnych mężczyzn przechodzących przez most zbliżała się piękna dziewczyna z prośbą o udział w krótkim badaniu psychologicznym. Uczestnicy mieli do pokonania jeden z dwóch mostów – betonowy, biegnący na wysokości 3 metrów nad lustrem spokojnej wody oraz drugi - wąski i długi, kołyszący się most, zawieszony na wysokości siedmiu metrów nad rwącym górskim strumieniem, między stromymi skałami. Zgodnie z założeniami autorów przejście przez betonowy most nie wywoływało żadnych szczególnych następstw, natomiast spacer mostem powieszonym nad przepaścią uruchamiał reakcję lękową. Jak wiadomo, mężczyznom niełatwo przyznać się do strachu nawet przed sobą samym. W tym przypadku mieli świetną okazję przypisania źródeł pobudzenia widokowi pięknej kobiety. Atrakcyjna eksperymentatorka ustawiona przy zejściu z mostu wręczała uczestnikom badania obrazek i prosiła o wymyślenie historii opisującej scenę przedstawioną na wieloznacznej ilustracji. Skojarzenia mężczyzn schodzących z niebezpiecznego mostu były dużo bardziej przesycone skojarzeniami o treści erotycznej. Dziewczyna zostawiała dodatkowo swój numer telefonu, w razie gdyby badani chcieli dowiedzieć się czegoś więcej o wynikach. Spośród mężczyzn schodzących z niebezpiecznego mostu prawie co drugi zadzwonił potem do dziewczyny. Tymczasem wśród mężczyzn schodzących z mostu bezpiecznego tylko co dziesiąty wykazał zainteresowanie „wynikami badania". Żadnej z tych różnic nie stwierdzono, gdy w roli eksperymentatora występował mężczyzna.

Czy da się wytłumaczyć popularność filmów wywołujących strach w tym kontekście? Wystarczy przełożyć wyniki badań na realne sytuacje. Potwierdzenie hipotezy, iż pobudzenie wywołane lękiem może zostać zinterpretowane przez przeżywającą je osobę jako wywołane erotyczną atrakcyjnością znajdującej się w pobliżu osoby, rzuca nowe światło na możliwości sprawcze krwawego seansu. Czy randka w kinie podczas przerażającego horroru nie wydaje się bardziej korzystną opcją od cukierkowej komedii romantycznej?

Innej odpowiedzi na pytanie o źródła fascynacji kinem grozy dostarczają badania neuropsychologiczne. Okazuje się, że nawet niewielkie zmiany w lokalizacji elektrod w układzie limbicznym prowadzą do zupełnie odmiennych reakcji emocjonalnych. W badaniach dotyczących biologicznych uwarunkowań emocji, prowadzonych pod kierunkiem Paula MacLeana wykazano, że umieszczenie elektrody w pewnym miejscu mózgu małpy wywołuje erekcję penisa, a przesunięcie jej o milimetr wywołuje reakcję strachu. Impulsy nerwowe rozchodzą się zazwyczaj do sąsiadujących z danym ogniskiem struktur mózgu, co może sprawiać, że amatorzy horrorów mogą przeżywać nie tylko strach, ale również emocje pozytywne…

Dodatkowo gdy oglądamy horror, analogicznie do sytuacji wywołujących lęk, następuje nagły wzrost poziomu adrenaliny. Zamieramy w fotelu, nasz organizm jest w pełnej gotowości. Jednak prędzej czy później, spomiędzy krwawych scen, do mózgu dociera informacja, że to tylko film. Ciało rozluźnia się, emocje opadają. Zbity z tropu układ limbiczny daje za wygraną. Przychodzi moment ulgi. Na chwilę nawet nasze codzienne zmartwienia przestają mieć znaczenie.

W świetle przedstawionych badań sens podejrzliwej fascynacji wydaje się bardziej przejrzysty. Współczesny widz już wie, że nie należy schodzić do mrocznych piwnic w poszukiwaniu źródeł niepokojących hałasów, dobrze więc dowiedzieć się również, dlaczego zarazem tak chętnie śledzi mrożące krew w żyłach zwroty akcji na ekranie własnego telewizora…

Fot. Marta Król-Zawadzka (http://www.foto-edu.com)

Więcej :

  • Dutton, D. G., & Aron, A. P. (1974). Some evidencc for heightened sexual attraction under conditions of high anxiety. Journal of Personality and Social Psychology, 30, s. 510-517.

  • Eliasz, A. (1981). Temperament, a system regulacji stymulacji. Warszawa: PWN

  • Evans, D. (2002). Emocje. Poznań: Rebis

  • Strelau, J. (1998). Psychologia temperamentu. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

  • Oatley, K., Jenkins, J.M. (2003). Zrozumieć emocje. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Joanna Barszczewska
Autor: Joanna Barszczewska
Jestem absolwentką filozofii (Uniwersytet Wrocławski) i psychologii (SWPS Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu), obecnie szkolę się w zakresie terapii poznawczo-behawioralnej w CTPB w Warszawie. Moje zainteresowania naukowe koncentrują się wokół zagadnień związanych z psychologią zdrowia. Bliski jest mi nurt terapii poznawczo-behawioralnej oraz podejście narracyjne w terapii rodzin. Moje psychologiczne zainteresowania łączą się w szerszej perspektywie z filozoficznymi. Interesują mnie te koncepcje, które obnażają schematy i podkreślają wielowersyjność wiedzy.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku