Od złych uczuć uchroń mnie, Panie?
- Szczegóły
- Utworzono: 08 marca 2016
- Katarzyna Sanna
Jaki jest sekret kuchni wschodu, że ma aż tak wielu zwolenników? To połączenie wszystkich smaków w jednym daniu sprawia, że tak chętnie zajadamy się azjatyckimi specjałami! Tak samo jest z emocjami - bycie wiecznie radosnym ani nie gwarantuje poczucia niekończącego się szczęścia, ani, jak twierdzą amerykańscy naukowcy, zdrowia.
Wachlarz emocji
„Chcę być szczęśliwy”, „nie chcę już nigdy się bać”,„smutek jest przereklamowany, nie jest mi wcale potrzebny” – w gabinecie terapeutycznym, ale też w życiu zdarza mi się słyszeć zamówienia na odczuwanie tylko pozytywnych emocji i zminimalizowanie tych negatywnych. Jasne, chcemy się dobrze czuć, budzić się w dobrym nastroju, być efektywnymi i mieć dobre i satysfakcjonujące relacje z innymi. Dobre emocje są często kowalem naszego szczęścia, ale czy to oznacza, że możemy żyć bez tych mniej pożądanych, jak smutek, lęk czy złość? Paul Ekmann, pionier w badaniach nad emocjami, już w latach 70. ubiegłego wieku dowiódł, że niezależnie od szerokości geograficznej ludzie doświadczają sześciu podstawowych emocji: strachu, złości, smutku, radości, zaskoczenia oraz wstrętu. Co więcej, wszystkie te emocje są wobec siebie równorzędne i tak samo ważne dla naszego przetrwania oraz zdrowia! Perspektywa odczuwania głównie radości zdaje się nęcąca, ale tak de facto doświadczenia całego wachlarza nastrojów pozwala na pełne życie.
Po ciemnej stronie mocy
W wielu badaniach kładzie się nacisk na wpływ długo utrzymujących się negatywnych emocji na zdrowie. Bilans? Oczywiście na niekorzyść smutku, lęku czy złości. Wszystko, co w nadmiarze, szkodzi, nie inaczej jest, gdy przeżywamy zbyt dużo i zbyt często negatywne emocje – narażone jest nie tylko nasze zdrowie psychiczne, ale również fizyczne. Co więcej, coraz popularniejsza staje się psychologia pozytywna, badająca wpływ pozytywnych emocji na nasze życie, co u niektórych może wyrobić błędną opinię, że należy przede wszystkim dążyć do odczuwania przyjemności i unikania negatywnych nastrojów. W rzeczywistości jednak to doświadczanie zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji sprzyja zachowaniu zdrowia – do takich wniosków doszli badacze ze Stanów Zjednoczonych. W swoich badaniach analizowali wyniki 10-letnich obserwacji poziomu zdrowia i jego relacji do przeżywanych przez badanych emocji. Okazało się, że ludzie, którzy doświadczali pozytywnych i negatywnych emocji w związku z różnymi trudnymi wydarzeniami w swoim życiu, byli znacząco bardziej zdrowi. Wydaje się, że kluczową strategią w radzeniu sobie z trudnymi wydarzeniami jest przede wszystkim umiejętność spostrzegania sytuacji całościowo wraz z akceptacją uczuć, które się w niej pojawiają - zarówno tych chcianych, jak i niechcianych. Na przykład w przypadku śmierci bliskiej osoby przyzwolenie sobie na odczuwanie smutku wraz z pozytywnymi emocjami, związanymi chociażby z miłymi wspomnieniami, pozwala na łatwiejsze przejście przez okres żałoby.
Dobra „złego” strona
Doświadczanie pozytywnych i negatywnych emocji nie tylko może być gwarantem zachowania zdrowia, ale również przetrwania czy osiągania własnych celów. Bez obrzydzenia trudno byłoby nam ocenić, czy jedzenie zgniłego mięsa jest naprawdę aż tak bardzo dla nas niebezpieczne, tak samo bez problemów przechadzalibyśmy się nocą po ciemnych parku, gdyby lęk nie podpowiadałby nam, że może nie jest to najlepszy pomysł. Smutek z kolei, wraz z towarzyszącym mu często płaczem, z jednej strony redukuje napięcie, a z drugiej załatwia potrzeby bliskości i otrzymania wsparcia od innych. Emocje pomagają w regulacji naszego zachowania i zazwyczaj pojawiają się jako logiczna konsekwencja wydarzeń w naszym życiu. Inaczej mówiąc, nie są ani dobre, ani złe, jeżeli pojawiają się w odpowiednim momencie i trwają tyle, ile powinny trwać – ani za długo, ani za krótko. Negatywne emocje to również oznaka, że coś w naszym życiu nam nie leży i być może warto to zmienić. Problem polega na tym, że często staramy się ignorować złość, smutek albo poczucie winy. Tłumienie negatywnych emocji to jak strzał w kolano, bo pozbawia nas wielu cennych informacji na swój temat.
Dobrze jest się czuć dobrze i źle jest czuć się źle, co nie oznacza, że mamy z jakikolwiek emocji rezygnować. Wszystkie one są równie ważne, a naszym celem powinno być to, by pojawiały się one wtedy, kiedy jest na nie odpowiednia pora.
Na podstawie: Hershfield, H. E., Scheibe, S., Sims, T. L., & Carstensen, L. L. (2013). When Feeling Bad Can Be Good: Mixed Emotions Benefit Physical Health Across Adulthood. Social Psychological and Personality Science, 4(1), 54–61. http://doi.org/10.1177/1948550612444616
Komentarze
Metafora wydaje mi się co prawda nie całkiem trafiona. Owszem, chodzi o różne smaki, ale nie zmieszane czy pomieszane ze sobą, gdyż niektóre wtedy wzajemnie się znoszą, czyniąc potrawę ... gorzką. Umiejętność komponowania smaków jest pewnie bardziej cenna niż komponowania bukietów, choć może mniej cenna niż komponowania muzyki. Dodekafonia nie każdemu smakuje, choć już we free jazzie niektórzy znajdują upodobanie, jednak wciąż trzymanie frazy, tonacji czy rytmu, akcentowanie czy synkopowanie jest niezbędnym warunkiem uznania czegoś za muzykę lub nie. Krótko mówiąc, chodzi o komponowanie smaków, a nie proste ich mieszane i chociaż są wśród nas ludzie stosujący w swojej kuchni mieszanki przyprawowe, to przecież rzadko dają one mieszankę smaków, gdyż częściej chodzi o ich uzupełnianie się czy współgranie.
Zamówienia na emocje to interesujące sformułowanie. Z jednej strony mamy presję społeczną, pewną modę na bycie radosnym i zabawowym, a więc przebywanie jak najczęściej w określonym, pozytywnie jednostronnym nastroju, nawet przy pomocy używek czy środków zmieniających świadomość. Z drugiej strony chyba częściej zamówienie na emocję składają osoby, które przez dłuższy czas pozostają w stanach negatywnych, przykrych, trudnych już dla nich do wytrzymania. Przenoszenie swoich przeżyć ze skrajności w skrajność nie prowadzi jednak najczęściej do uzyskania równowagi emocjonalnej i traktowane jest przez otoczenie jako co najmniej niezrównoważeni e psychiczne. Z innej jeszcze strony trudno też mówić o jakimś wachlarzu emocji opartym na jakichś proporcjach czy symetrii. Co prawda nie trudno się zgodzić, że pełne doświadczanie życia czy nawet człowieczeństwa [bycia człowiekiem] wiąże się z przeżywaniem zróżnicowanych, a nie jednostronnych uczuć. Ważne jest to choćby z jednego prostego powodu - zróżnicowanie uczuć pozwala na różnicowanie zdarzeń, przez przypisywanie im różnorodnych ocen i wartościowanie, a to ważny składnik motywacji, chociażby w postaci prostych strategii dążenia i unikania.
Doświadczenie życiowe każdego z nas, żeby nie powiedzieć doświadczenie ludzkości pokazuje, że wszelka jednostronność i skrajność są wątpliwe, a najczęściej wprost szkodliwe. Jak uczy historia zdarzały się jednak okresy, kiedy w pewnym sensie obowiązywał jakiś preferowany wzorzec przeżywania uczuć. Trwoga i przerażenie w obliczu groźnego świata, przyrody czy wobec gniewu surowego i mściwego Boga. Miotanie się pomiędzy szczęściem hedonizmu oraz ślepą furią i nienawiścią tzw. czasów barbarzyńskich. Strach nakazujący pamiętać wciąż o śmierci i umartwianie się dla zapobiegawczego zmycia grzechów czy smutną powagę w obliczu kwestii eschatologiczny ch, zakaz radości i szczęścia wieków średnich - jak choćby w wątku z „Imienia róży” Umberta Eco: czy Jezus się śmiał? czy miał poczucie humoru? czy Bóg mógłby być wesołym facetem? Burzliwe namiętności romantyzmu, równoważone być może purytanizmem epoki wiktoriańskiej i hipokryzją wypierania pożądliwych przyjemności z czasów narodzin psychoanalizy. Grozy i nieogarnionego zdumienia skalą okrucieństw wojen światowych, niepokoju, niepewności i tchórzostwa w reżimach totalitarnych, beznadziei egzystencjalizm u, nadziei humanizmu i demokracji, aż po lansowanie błogostanu i samouwiedzenia przez psychologię pozytywną, być może dla zrównoważenia społecznych lęków związanych ze współczesną skalą przemocy i terroryzmu.
Jednostronność może być więc propagowana, a przez to może stać się czasami niebezpieczna. Warto by zajrzeć nie tylko do Ekmana, ale też do socjologii emocji.
Znaczenie emocji dla przetrwania i realizacji własnych celów to bardzo ważne spostrzeżenia, wskazują bowiem na regulacyjną, przystosowawczą rolę emocji w naszym życiu, zarówno osobistym, rzec by można osobniczym oraz populacyjnym, gatunkowym.
Jako źródło informacji na swój temat i na temat innych ludzi, na temat otaczającego świata oraz zachodzących w nim zdarzeń, emocje pozwalają nam wartościować i oceniać, co jest dla nas dobre lub złe, lepsze lub gorsze, bliższe lub dalsze, pociągające lub odpychające, korzystne lub zagrażające, a to jest element fundamentalny dla codziennego dokonywania indywidualnych i zbiorowych wyborów oraz podejmowania decyzji. Warto więc być emocjonalnie wrażliwym, ale nie pozwalać emocjom na jednostronne i trwałe zawładnięcie nami. Wszystkie emocje i uczucia jakie przeżywamy są dla nas bardzo ważne, postawy aemocjonalne, jeśli takie są w ogóle możliwe, należałoby by uznać za nieprzystosowaw cze.