Tyranozaury u ciebie w pracy
- Szczegóły
- Utworzono: 22 października 2013
- Philip Zimbardo
W ostatnich czasach zaobserwować można wzrost przypadków tyranizowania w miejscu pracy. Szczególnie interesujące jest to, że dochodzi do niego coraz częściej pomiędzy kobietami. I choć niektórzy uważają tyranizowanie jako naturalne rytuały przejścia w ewolucji społecznej, w myśl zasady: „przetrwają najzdrowsi” czy „istnieje hierarchia”, to dla jego ofiar nie ma to kompletnie żadnego znaczenia.
O co chodzi z tym tyranizowaniem?
Zachowania tyranizujące są często wyuczone i powodowane stresem w życiu osoby dopuszczającej się takiego zachowania. Tyrani najczęściej są wykorzystywani i powodowani swoim poczuciem niepewności i brakiem bezpieczeństwa. Chcą kontrolować i manipulować innymi, żeby poczuć się silnymi, posiadającymi moc. Gniew, który odczuwają z powodu swojego cierpienia, jest kierowany na innych ludzi. Ich celem najczęściej padają osoby, które postrzegają oni jako słabsze od nich samych. Zachowania tyranów są intencjonalne – żeby spowodować emocjonalne lub fizyczne urazy u jednej lub większej ilości osób na tym samym podłożu.
Typy Tyranizowania
Istnieją cztery typy tyranizowania:
-
Werbalne – zazwyczaj angażuje imię lub nazwisko ofiary oraz różne kpiny
-
Socjalne – rozpowszechnianie plotek, celowe pozostawianie innych poza różnymi aktywnościami, niszczenie przyjaźni i relacji
-
Fizyczne – to tradycyjna forma tyranizowania, która uwzględnia bicie oraz inne akty intencjonalnego zadawania krzywdy ofierze
-
Cybertyranizowanie – do zadawania krzywdy psychicznej używany jest internet lub telefon komórkowy. E-maile, SMS-y, wiadomości oraz inne cyfrowe narzędzia komunikacji są tutaj również wykorzystywane.
Grace – Tyranizowania w miejscu pracy szczególny przypadek
W poprzednich artykułach dyskutowana była rola Terapii w Perspektywie Czasowej (TPT). Przedstawiałem i wprowadzałem czytelników Psychologia-Spoleczna.pl także w jej terminologię. Tym razem chciałem nadać teorii ludzkie oblicze. Dlatego też przedstawię Wam pewną pacjentkę. Na imię ma Grace. Grace pracowała w administracji rządowej przez dwadzieścia pięć lat. Ceniła sobie swoją pracę oraz bliskie relacje, które wypracowała ze swoimi bliskimi współpracownikami. Była znana ze swojej kompetencji, stanowczości, a także zdolności do wykonywania naraz wielu zadań równolegle. Wtedy właśnie jej przełożony postanawia zatrudnić Helen, asystentkę ds. administracji, poza wiedzą Grace. Usadawia ją w i tak małym pomieszczeniu Grace, biurko w biurko. Helen jest wyjątkowo religijna i za swój główny cel najwyraźniej stawia sobie zbawienie duszy Grace – nie zaś pomocy jej w obowiązkach. Grace stara się jak może ignorować usilne próby nawracania i egzorcyzmów Helen, ale praca zaczyna na tym cierpieć. Kiedy składa skargę na Helen u przełożonego, ta się dowiaduje i zaczyna formułować groźby pod adresem Grace. Padają nawet obietnice puszczenia z dymem jej domu i wszystkich w środku. Grace jest przerażona. Nie może spać w nocy i jeść posiłków w ciągu dnia. Jest wyczerpana i tak zestresowana, że doprowadza ją to do stanu, który sama określa mianem załamania nerwowego. W końcu postanawia się zwolnić i rozpocząć terapię. Tak trafia do mnie i mojej współpracowniczki – Rosemary Sword.
W jaki sposób bycie tyranizowanym wpływa na Grace i jej relacje z mężem
Podczas pierwszego spotkania Grace nie jest w stanie pohamować płaczu i co rusz się trzęsie. Jej opis Helen brzmi jak charakterystyka najbardziej ekstremalnych tyranów szkolnych (uczniów, którzy znęcają się nad każdym choć trochę słabszym od siebie). Nie miała do czynienia z tego typu zachowaniem od czasu ukończenia szkoły i nie miała kompletnie pojęcia, jak stawić czoła tej sytuacji. Jej przełożony nie tylko nie okazał jej wsparcia, ale i stanął po stronie tyrana. Wyglądało to tak, jakby był przekonany, że tylko mężczyźni mogą być tyranami i to przekonanie nie pozwalało mu zupełnie dostrzec całej sytuacji. Bycie poddawanym tyranii powodował u Grace skoki ciśnienia, gdy opowiadała, w jaki sposób jej idealne małżeństwo się rozpadało wskutek posiadania symptomów PTSD – szczególnie jej teraźniejsza hiperwrażliwość, nieufność wobec innych i zgeneralizowany lęk przed kontaktami społecznymi. Nie czuła się bezpiecznie nawet we własnym domu, obawiając się, iż Helen przybędzie spalić ją żywcem. Jej przeszła, pozytywna miłość, którą dzieliła z mężem, zniknęła z jej radaru, podobnie jak wiele innych hedonistycznych przyjemności i rzeczy, które wykonywała ze swoim mężem.
Jej lekarz przepisał jej różnego rodzaju środki medyczne, ale Grace odmówiła ich brania, w obawie, że zrobią z niej zombie.
Życie w przeszłym negatywnym przywołuje teraźniejszy fatalizm
Ekstremalne symptomy PTSD u Grace sprawiły, że była ona wyjątkowo trudnym przypadkiem. Musieliśmy zastosować specjalny program oddechowy, który pozwolił na uregulowanie jej ciśnienia krwi. Testy psychologiczne wykazały, że cierpi na ekstremalną traumę, depresję oraz silny niepokój i ataki paniki.
Grace uczęszczała na sesje TPT (Time Perspective Therapy) dwa razy w tygodniu przez dwa kolejne miesiące. Przez większość tego czasu była uwięziona w meandrach przeszłości, co utrudniało jej nawet próby myślenia o przyszłości. Konieczne było, żeby pozbyła się przeszłego negatywnego w toku trwania terapii. Tymczasem sporą część sesji zajęło uspokajanie jej i uczenie technik relaksacji i wizualizacji. W tym czasie doświadczała ona nieprzerwanie strachu, izolując się od wszystkich za szczelną kurtyną, przez którą wpuszczała jedynie lekarzy i terapeutów. Jej mąż przejął na siebie wszystkie obowiązki domowe. Cierpiała na zaburzenia snu i odżywiania. Zanim doszło do spotkania z Helen, Grace przywiązywała wagę do tego, jak wygląda. Starała się być schludna i zadbana. Jednak w okresie traumy zupełnie przestała zwracać uwagę na swój wizerunek. Odrzuciła wszystkie swoje garsonki i elegancką garderobę biznesową i zaczęła chodzić w luźnych bluzach, dżinsach i obuwiu sportowym, bez makijażu.
Ruszamy naprzód
Po dwóch miesiącach terapii TPT, która odbywała się dwa razy w tygodniu, Grace zaczęła uczęszczać na cotygodniowe sesje przez cały kolejny rok. Naszym celem było przywrócenie Grace z powrotem do pracy. Grace była gotowa na pójście do przodu w jej TPT dopiero w trzecim miesiącu. Zastąpiła swoje poczucie bycia ofiarą gniewem skierowanym na samą siebie. Nie mogła się pogodzić z tym, że pozwoliła strachowi na kontrolowanie jej zachowania. Pomogliśmy jej zastąpić przeszłe, negatywne przebłyski wspomnień miłymi chwilami z pracy i jej życia prywatnego. Grace rozwinęła także zdolność zastępowania teraźniejszego fatalizmu prospołecznie ukierunkowanym teraźniejszym hedonizmem poprzez odbudowanie więzi z mężem i robienie rzeczy, które sprawiały jej przyjemność. Powoli zaczęła wychodzić z domu i zostawiała przeszłość za sobą.
Planujemy przyszłość
Zmierzamy do proaktywnych zachowań – ucząc się, w jaki sposób wychodzić naprzeciwko sobie i innym. Miała doskonałą okazję do praktycznego zastosowania nowych nawyków, kiedy zderzyła się z sytuacją, w której nowa asystentka Helen przyszła do Grace i powiedziała, że ta teraz znęca się nad nią. Wówczas zamiast powrócić do teraźniejszego fatalizmu, izolacji i lęku, Grace poczuła się rozsierdzona i postanowiła wspólnie z nową asystentką Helen złożyć zawiadomienie do prokuratury. W dalszym toku wydarzeń Helen zostaje uznana winną terrorystycznych gróźb i zostaje wobec niej wymierzona kara.
Od tego momentu TPT pomaga Grace formułować plany w przyszłym pozytywnym. Jej głównym przyszłym pozytywnym celem było powrócenie do pracy po pewnym czasie, kiedy sprawa zostanie zamknięta. Rozwinęła swoje prospołeczne zachowania z teraźniejszego hedonizmu, powiększając swój krąg społeczny o innych członków rodziny i dawnych znajomych. Z tą nową postawą i umiejętnością balansowania jej perspektyw czasowych Grace powróciła do pracy na nową posadę rządową.
Lepsza przyszłość Grace
Kiedy Grace przybyła na sesję TPT po swoim pierwszym tygodniu pracy, była pełna życia: opalona, stonowana i pięknie ubrana. Usłyszała od swojego nowego szefa w drugim dniu pracy, że wykonywała zadania już na poziomie, którego w pierwszych dniach pracy od niej nie oczekiwał. Poczuła, że jej kompetencje są cenione i szanowane. Bardzo istotną kwestią do odnotowania w tym miejscu jest to, że jej całkowite uwolnienie się od PTSD (Posttraumatic Stress Disorder – Zespół stresu pourazowego) odbyło się bez żadnego wsparcia farmaceutycznego. Wspólnie z mężem poszerzają obecnie krąg znajomych, Grace uczęszcza trzy razy w tygodniu na aerobik i planuje dużo się śmiać i radować w najbliższej, jak i dalszej przyszłości.