Żaby i potomkowie
- Szczegóły
- Utworzono: 23 września 2013
- Steven Pinker
Od samego niemal początku powstania teorii ewolucji siły religijne próbują ukazać fundamentalną teorię współczesnej biologii jako kłopotliwą i moralnie niejednoznaczną. Sukces osiągnąć mogą one jednak nie poprzez zupełnie ośmieszające naklejki antydarwinowskie na rozmaitych podręcznikach czy głoszenie, że ewolucja jest wymysłem szatana, a poprzez wzbudzenie wątpliwości moralnych, przez które nauczyciele i edukatorzy nie będą chcieli się zapuszczać w stronę naukowych koncepcji doboru naturalnego.
Problem doskonale obrazuje kilka bardzo popularnych filmów ostatniej dekady, jak np. Marsz pingwinów. Film uwielbiany przez miliony, który ukazuje zdumiewającą drogę pingwinów przez niebezpieczne i zakazane oraz niezmierzone tafle lodowe, żeby tylko dostarczyć pożywienie dla swojego potomstwa. Jednak kluczowy aspekt spektaklu – w którym to rodzice nasłuchują wyjątkowych sygnałów i potrzeb swoich dzieci, zamiast karmić najbliższe lub najbardziej potrzebujące z nich – pozostawia pewien niedosyt. Cóż za zmarnowana okazja, żeby wyjaśnić, że najważniejszą ideą nowoczesnych nauk ewolucyjnych jest ta, iż wszystkie organizmy adaptują w celu chronienia i replikacji przede wszystkim swoich genów, aniżeli poświęcania się dla dobra całego gatunku i swoich współtowarzyszy podróży. Obserwować możemy zatem moralny zachwyt nad oddaniem rodzicielskim pingwinów, natomiast nie ma żadnych wzmianek i nawiązań do praw natury.
W innej produkcji: Mikrokosmos – Podniebny taniec, także nie znajdziemy żadnych wzmianek o ewolucji. Lecimy razem z ptakami tysiące kilometrów w głodzie i nieznośnej pogodzie, jednak nie dowiadujemy się, dlaczego ptaki podjęły się tego półrocznego szaleństwa. Nie pojawia się żadna wzmianka na temat tego, że organizmy są oportunistyczne w kwestii rywalizacji o pożywienie, oraz że wiele ptaków ewoluowało, żeby mieć przewagę podczas krótkiego, arktycznego lata, podczas którego następuje obfity wysyp insektów i plonów. W konsekwencji z kolei muszą one uciekać przed zimą, którą jest dla nich za zimno na utrzymanie normalnego rozwoju swojego potomstwa. Wpatrujemy się więc w piękne obrazy, zupełnie bez żadnego ich zrozumienia.
Jeszcze jeden przykład: ostatnio zakupiłem żabę w Internecie, która to miała być „idealna do projektów szkolnych, naukowych celów, a także dla każdego, kto docenia niezwykłość natury”. Serwis internetowy nie popisał się jednak podaniem nazwy gatunku (Xenopus czy „dziwnostopa”), ani wyjaśnieniem, dlaczego żaba posiada tak specyficzne cechy jak bycie płaską jak naleśnik oraz brakiem języka. Żaba szaleńczo trzepocze kończynami, żeby nagonić sobie jedzenie wprost do ust, co serwis opisał jako „klaskanie łapkami”.
Po raz kolejny złota okazja, żeby wyjaśnić funkcjonowanie żyjącego świata, została zmarnowana. Platana Szponiasta żyje w wodzie, ale wyewoluowała z żab, które spędzają większość swojego czasu na powierzchni. Z czasem Xenopus zatraciła swój lepki, długi język – zbędny w wodzie, natomiast rozwinęła swoje kończyny, żeby szybciej, zwrotniej i lepiej się poruszać w wodzie. Jej zabawny wygląd jest produktem tej fascynującej, lecz niewyjaśnionej kupcowi historii ewolucyjnej.
Jedynym przesłaniem, które zdaje się płynąć z tych, mających edukować przecież mediów, jest to, że słodkie zwierzątka robią dziwne rzeczy. To może zachęcać dzieci, żeby stawały się przyjaźniejsze dla środowiska, ale nie do zostania naukowcami. Kiedy te są małymi naukowcami, których napędzają wyjaśnienia tego, co widzą lub o czym słyszą na zasadzie „Aha!”, chętniej uczą się, dlaczego rzeczy są takie, jakie są. A w przypadku żyjących stworzeń, odpowiedzi na pytanie: „a dlaczego?” nieuchronnie biegną przez bieżnię ewolucji. Kiedy eliminuje się ewolucję z biologii, to spłyca się ją w sposób niewyobrażalny i sprowadza do roli cyrku ze zwierzętami w roli głównej, zamiast do źródła głębokiego i rozwijającego spostrzegania świata i jego istoty.
Edukacyjne tabu ewolucji to nie tylko dramat niewykorzystanych okazji edukacyjnych. Nasze zdrowie i ekonomia w sposób wykładniczy są związane ze wzrostem badań biomedycznych i epidemiologicznych – od ptasiej grypy aż po AIDS, których podłożem jest rozumienie podstawowych procesów ewolucyjnych. Kraje azjatyckie, które nie mają dylematów moralnych związanych z ewolucją, są znacznie bardziej zaawansowane w rozwijaniu swojego sektora medycznego. Jeżeli nie przezwyciężymy swoich uprzedzeń, w celu fascynowania dzieci nowoczesną myślą biologiczną, nie trzeba nam będzie Darwina, żeby przewidzieć, kto przetrwa w tym wyścigu zbrojeń.