Menu

O narzekaniu

Polacy sami o sobie myślą jako o narodzie marud. Polskie badania Bogdana Wojciszke i współpracowników dowodzą, że doświadczamy tego, o czym mówimy. W kontekście narzekania oznacza to, że ciągłe wyrażanie niezadowolenia wpływa na obniżenie naszego nastroju.

Pogoda nie taka, jak powinna być - latem za ciepło, zimą za zimno, a gdy pada, to deszcz jest za mokry, politycy to najgorsze łotry z otchłani piekieł, którzy niszczą kraj, drogi dziurawe, a autostrady budują się w tempie ślimaczym, my, Polacy, też tacy sobie - pesymiści, ciągle nachmurzenie, skarpety w sandałach, zaściankowi. Cóż, narzekanie mogłoby się stać naszym sportem narodowym i w przeciwieństwie do piłki nożnej (beznadziejni ci piłkarze) mielibyśmy się czym szczycić na Olimpiadzie Narzekania. Przeprowadzone parę lat temu badania Wojciszke wskazują, że aż 40,5 % Polaków uważa, że często narzekamy, a tylko 1% myśli, że robimy to rzadko bądź wcale.

Narzekanie to nic innego jak wyrażanie swojego niezadowolenia, niezależnie od tego, czy dana osoba miała (bądź antycypuje) jakieś nieprzyjemne doświadczenia, czy nie. Jest to więc zachowanie, przez które wyrażamy swoje uczucia, ale które również może na nie zwrotnie oddziaływać. Czy zatem będąc „narodem biadolącym”, sami nie wtrącamy się w błędne koło negatywnych uczuć, a w efekcie ciągłego narzekania?

Narzekanie jest aktywnością społeczną, zazwyczaj wyrażamy nasze niezadowolenie przez komunikowanie się z kimś. Jedną z przyczyn, dla której narzekamy, jest chęć uzyskania wsparcia. Niektóre teorie na temat narzekania podkreślają jego katarktyczną funkcję - dzięki niemu może dojść do wentylacji negatywnych emocji, obniżenia poziomu frustracji. Wojciszke natomiast twierdzi, że narzekanie prowadzi do natychmiastowego obniżenia nastroju, natomiast afirmacje, czyli zdania wpływające na poziom samoakceptacji, wpływają na jego podwyższenie. Inaczej mówiąc, doświadczamy tego, co mówimy (Saying is expiriencing effect- SIE).

Wojciszke wraz z współpracownikami zaprojektował 4 proste eksperymenty: w pierwszym z nich oceniano nastrój badanych przed i po usłyszeniu dwóch komunikatów - jednego o charakterze afirmującym, a drugiego o narzekającym. W drugim badaniu dokonano modyfikacji: to badani wygłaszali dwa typy wypowiedzi. Trzeci eksperyment był replikacją drugiego, z tym że poproszono badanych o zapamiętanie określonego materiału w czasie mówienia. Dzięki temu starano się sprawdzić, czy efekt SIE występuje w przypadku ograniczenia zasobów poznawczych. Wreszcie, w doświadczeniu czwartym poproszono uczestników, aby określili, na które tematy po prostu można narzekać.

Wyniki pierwszego eksperymentu wskazują, że już nawet słuchanie czyjegoś narzekania bądź aprobaty wpływa na nastrój słuchającego. Cóż, może to tłumaczyć, czemu Polacy są mniej zadowoleni w porównaniu do na przykład Włochów, skoro dość często mają okazję słuchać innych skarżących się, a stosunkowo rzadko ludzi zadowolonych, niezależnie od pogody, polityki czy pracy. W drugim eksperymencie dowiedziono prawdziwości efektu, że doświadczamy tego, co mówimy - podczas gdy afirmacja wpływa na poprawienie nastroju, narzekanie prowadzi zaś do jego obniżenia. Wygląda na to, że afirmacja zwiększa dostępność pozytywnych myśli, podczas gdy skarżenie się obniża taką możliwość. Trzeci eksperyment pokazuje, że zmiana nastroju ma miejsce, niezależnie od tego, czy osoby miały ograniczone zasoby poznawcze, czy nie. Oznacza to, że proces ten zachodzi automatycznie i nie wymaga świadomych procesów. Wyniki ostatniego eksperymentu wskazują z kolei, że niektóre tematy są przez nas spostrzegane jako subiektywnie normatywne do narzekania,a pokazywanie niezadowolenia w tym temacie faktycznie podnosi nasz nastrój.

Wygląda na to, że wiara w katartyczne właściwości narzekania oparta jest na słabych fundamentach, chociaż w sytuacjach, kiedy uważamy, że „mamy niezbywalne prawo” do narzekania, faktycznie czynność ta podnosi nasz nastrój. Tutaj jednak znajduje się właśnie pułapka błędnego koła narzekania, które działa pozytywnie tylko w bardzo określonych sytuacjach społecznych. W innych prowadzi do gorszego samopoczucia. Więc zamiast marudzić, że znowu pada deszcz i szaruga na dworze, czy nie lepiej pomyśleć sobie, że przynajmniej mamy urozmaicenie, a po deszczu można świetnie pobawić się, skacząc w kałużach?

Badania ukazały się w: Polish Psychological Bulletin

Katarzyna Sanna
Autor: Katarzyna SannaStrona www: http://www.pracowniawsparcia.pl/
W 2012 roku otrzymała stopień magistra psychologii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jej zainteresowania naukowe związane są z psychologią poznawczą, psychologią społeczną, psychologią pozytywną seksuologią oraz psychologia zdrowia. Obecnie realizuje badania naukowe związane z psychoonkologią w ramach studiów doktoranckich. Pracę naukową łączy z prowadzeniem własnego gabinetu.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku