Już za rok matura!
- Szczegóły
- Utworzono: 03 marca 2015
- Katarzyna Sanna
Jak co roku nadchodzi czas kiedy wszyscy - uczniowie, ich rodzice i nauczyciele - zaczynają sobie z nerwów rwać włosy z głów. Matura coraz bliżej, a co za tym idzie - w szkołach nauczyciele próbują maksymalnie zmotywować uczniów do nauki. Czy wszystkie strategie motywacyjne są równie skuteczne?
Ucz się, Kazik....
Mikołaj nienawidził matematyki, a jeszcze bardziej nauczycielki, która uważała, że jedynie poziom opanowania różniczkowania może świadczyć o wartości człowieka. Dwa tygodnie przed maturą omawiała z uczniami ich postępy. Gdy padła kolej na Mikołaja, pani profesor powiedziała zdegustowana: „Martwię się o Ciebie, Mikołaj. Myślę, że możesz nie zdać”. Mikołaj zdał. Na piątkę.
Sezon gorączki maturalnej tuż-tuż. Za dwa miesiące tysiące licealistów konfrontować się będzie z pierwszym ważnym egzaminem ich życia. Odliczanie trwa, a przygotowania, miejmy nadzieję, idą pełną parą. Matura to nie tylko egzamin uczniów, ale również szkół i pracujących w nich nauczycieli. Nic więc dziwnego, że już od września nauczyciele w różny sposób starają się zmotywować młodzież do intensywnej nauki i uświadomić, jak ważnym i doniosłym wydarzeniem jest matura. Metody i skutki są tak samo zróżnicowane, ilu jest nauczycieli i przyjmowanych przez nich metod pedagogiczno-dydaktycznych. Jedni proszą po dobroci, inni starają się przemówić do zdrowego rozsądku młodych, zachęcić perspektywą dobrych studiów. Są też tacy, którzy posługują się zastraszaniem. Gdy matura puka do drzwi, wszystkie ruchy dozwolone, ale czy aby na pewno wszystkie tak samo skuteczne?
….bo nie zdasz....
Atmosfera w sali szkolnej ma głęboki i wielopłaszczyznowy wpływ na uczniów. Za przyjazny bądź wrogi klimat podczas lekcji odpowiedzialni są między innymi nauczyciele. Jeżeli baliście się kiedyś swojej nauczycielki od chemii, na pewno pamiętacie, jak trudno było Wam skupić się na przyswojeniu materiału. Lęk to nic innego jak reakcja organizmu na zagrożenie i nie ma znaczenia, czy jest to realnie tygrys, czy nauczycielka, która lubi ostrzyć sobie zęby na strachu swoich uczniów. W skrajnych przypadkach negatywne doświadczenia w szkole mogą prowadzić do rozwinięcia się fobii szkolnej, co dla nastolatka oznacza nie tylko niemożność chodzenia na lekcje, ale również bycie wykluczonym z życia towarzyskiego. Gdy w grę wchodzą ważne egzaminy, nauczyciele używają różnych strategii motywacyjnych, w tym takich, które zawierają w sobie wzbudzające lęk przekazy. Wiadomości te mają zrobić tak duże wrażenie na odbiorcy, że zacznie zachowywać się w pożądany dla nadawcy sposób. Tymi samymi strategiami posługują się twórcy kampanii przeciwko paleniu papierosów, otyłości czy prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Z motywacją do robienia bądź nierobienia czegokolwiek różnie bywa i nie wszystkie strategie są równie efektywne. Teoria samostanowienia (Self-Determination Theory, SDT) opisująca zagadnienia motywacji oraz osobowości zakłada, że najważniejszą determinantą motywacji jest stopień, w którym jednostka może się zgodzić, że pożądane zachowanie wynika z jej własnych potrzeb. Znacznie łatwiej jej wyjść w deszczowy wieczór pobiegać, zamiast batona zjeść owoc albo porządnie przygotować się do testu z matematyki, jeżeli mamy przekonanie, że dane zachowanie nie tylko jest dla nas ważne, ale również my sami decydujemy się na jego podjęcie. Taki rodzaj motywacji nazywa się motywacją wewnętrzną. Jej przeciwieństwem jest motywacja zewnętrzna wzbudzana jest poprzez stosowanie kar i nagród. Podejmowanie i kontynuowanie działań ma miejsce ze względu na konsekwencje, do których one prowadzą. Kontrolująca atmosfera podczas lekcji nie sprzyja tworzeniu się motywacji wewnętrznej i może wywoływać negatywne emocje wobec uczenia się, jak na przykład złość bądź lęk. Z perspektywy SDT wywoływanie lęku wśród uczniów może tworzyć motywację zewnętrzną, ale tylko wtedy, gdy komunikat jest spostrzegany jako zagrażający i kontrolujący.
…..a wtedy będzie wstyd!
O tym, jak bardzo atmosfera w klasie wpływa na poziom zdawalności ważnych egzaminów, przekonali się angielscy badacze David Putwain i Richard Remedios. W badaniu wzięło udział 347 uczniów przygotowujących się do zdania egzaminu odpowiadającego polskiemu egzaminowi gimnazjalnemu. Badacze chcieli sprawdzić, jaki jest związek pomiędzy zastraszającymi komunikatami od nauczycieli w kontekście ich częstotliwości oraz bycia spostrzeganymi jako zagrażające przez uczniów a rodzajem wywołanego typu motywacji u uczniów. Ponadto analizowano jak rodzaj motywacji wpływa na zdawalność egzaminów. Wyniki badań pokazały, że gdy nauczyciele częściej posługiwali się strategiami zastraszającymi, które były spostrzegane jako zagrażające, u uczniów poziom motywacji wewnętrznej znacząco malał. Okazało się również, że egzamin z matematyki zdawali właśnie ci uczniowie, u których motywacja wewnętrzna była na wyższym poziomie. Badacze uważają, że zastraszanie uczniów wzbudza w nich lęk przed porażką, któremu może towarzyszyć napięcie oraz martwienie się przed egzaminem. Odczucia te również mogą wpływać na końcowe wyniki. Podsumowując, za gorsze oceny nie można całkowicie obarczać uczniów, bo to, w jakiej atmosferze przychodzi im przygotowywać się do egzaminów, może odzwierciedlać się w ocenach. Nauczycielom życzymy, żeby częściej zamiast kijem posługiwali się marchewką, a wszystkim uczniom jak najlepszych wyników! I nie martwcie się, za rok też są matury!
Artykuł ukazał się w: School Psychology Quarterly 2014, Vol. 29, No. 4, 503–516