Erozja wolnej woli
- Szczegóły
- Utworzono: 16 września 2013
- Jarosław Świątek
Kiedy we wtorek 3 września zapadał wyrok skazujący dla Katarzyny Waśniewskiej – matki zamordowanej (jak zabrzmiało orzeczenie sądu) Madzi z Sosnowca, wiele osób odetchnęło z ulgą. „Należało jej się”, „Oby teraz sama doświadczyła śliskiego kocyka” - to tylko niektóre, najłagodniejsze komentarze internautów, pytanych przez stacje telewizyjne przechodniów, a także niektórych komentatorów medialnych. Powstały nawet filmiki szydzące ze skazanej, które rozpowszechniają się w sieci jak świeże bułeczki. Niestety nie są one tak apetyczne. Pełne gniewu, żalu, agresji.
Taka reakcja jest zupełnie zrozumiała, kiedy dowiadujemy się, że ktoś popełnił przestępstwo z premedytacją, a tak właśnie miała uczynić słynna Katarzyna W. Czy to kradzież, czy gwałt czy akt znęcania się lub pedofilii – jeśli towarzyszył temu jawny motyw, świadoma intencja, to powstaje przekonanie, że jest to godne najwyższej i najsurowszej kary oraz potępienia.
Zgoła odmienna jest reakcja w przypadku nieświadomego działania sprawcy. Gdy ten był pod wpływem środków psychotycznych, jest niepoczytalny lub działał w afekcie, jesteśmy skłonni mniej surowo go ukarać. Ba! Nawet bywają sytuacje, że współczujemy mu serdecznie i robi nam się go żal. O ile w przypadku środków psychotycznych i tak domagamy się surowej kary za spowodowanie wypadku z ofiarami, to znacznie bardziej koncentrujemy się na kwestii związanej z tym, że w ogóle zażył jakiekolwiek środki i pod ich wpływem zdecydował się wsiąść za kierownicę, niż za samo spowodowanie wypadku. To fakt, że wypił alkohol lub przyjął amfetaminę, wzbudza w obserwatorach wściekłość i żądzę surowej kary, nie zaś to, że stracił panowanie nad pojazdem.
Poczucie sprawiedliwości, podobnie jak wiele innych ludzkich odczuć i przekonań, wiąże się nieodzownie z poczuciem wolnej woli. Znalazła ona nawet swoje uzasadnienie w systemie prawnym, gdzie wolność i prawa jednostki ceni się jako wartość nadrzędną i nie może ona być bez wyraźnych podstaw ograniczona. Dotyczy to również przyszłych recydywistów. Pomimo świadomości organów ścigania, sądów, prokuratorów, że spośród osób dopuszczających się kradzieży lub gwałtu znaczny odsetek popada w recydywę, ich swobody osobiste i prawo do wolności, po odsiedzeniu wyroku, są święte. Przepisy te naruszone zostały właściwie tylko w jednym przypadku. Kiedy chodzi o pedofilię, to ohyda przestępstwa pomnożona przez prawdopodobieństwo recydywy tworzy nową grupę przestępców, których kary związane są nieodzownie z postrzeganym brakiem samokontroli. Ogranicza to w praktyce wolność skazanych pedofilów, ze względu na to, co mogliby zrobić w przyszłości. To jedyna sytuacja, która podważa pojęcie wolnej woli w systemie sądowym.
System prawny to zaledwie jeden z aspektów, w którym coraz częściej będzie pojawiała się konieczność zrewidowania podejścia do ludzkiej intencjonalności i kontroli swoich zachowań. Wiemy, że ludzie wystawieni na ekspozycję broni są bardziej skłonni do zachowań agresywnych, że kobiety mają częstszą skłonność do skoku w bok podczas swoich dni płodnych, że ludzie są skłonniejsi do zachowań altruistycznych, jeśli czują się obserwowani, czy wreszcie, że kierunek zapalających się lampek, sprawiających wrażenie ruchu „od” lub „do” pudełka z wafelkami czekoladowymi, jest w stanie wpłynąć na to, jak często będziemy po nie sięgać. Wolna wola to w przeważającej części jedynie iluzja. Iluzja wynikająca z tego, że świadome procesy poznawcze stanowią jedyny aspekt umysłu, którego doświadczamy subiektywnie i przez to jedyny, w który jesteśmy skłonni wierzyć. Tymczasem są one zaledwie ułamkiem aktywności ludzkiego mózgu. Rzeczywistość jest taka, że nasze myśli, uczucia i zachowania w przeważającej mierze odbywają się poza naszym świadomym wglądem. To zrutynizowane i zautomatyzowane mechanizmy stanowią ogromną część tego, kim jesteśmy. Nie mamy pojęcia, co nas tak naprawdę motywuje do takich lub innych zachowań, choć mamy święte przekonanie, iż jesteśmy tego w pełni świadomi.
W 2002 roku w Stanach Zjednoczonych doszło do niecodziennego procesu. Kilku nastolatków oskarżyło sieć restauracji McDonald's o spowodowanie ich otyłości. Zarzucili oni popularnej sieci fastfoodowej, że przy pomocy wyrafinowanych technik marketingowych ta nakłaniała ich do jedzenia więcej, niż powinni. Media skoncentrowały się na krytyce zaniku poczucia osobistej odpowiedzialności u młodych Amerykanów, podczas gdy nikt niemal nie poświęcił uwagi temu, że młodzi ludzie przedstawili w nim trafne wyjaśnienie ludzkich zachowań. Alarmuje się na każdym niemal kroku o rosnącej pladze ludzi otyłych w społeczeństwach zachodnich, ale nie zwraca się uwagi na koncerny, które w sposób nieograniczony nakłaniają do niezdrowego odżywiania i nie alarmują, że może ono prowadzić do negatywnych konsekwencji zdrowotnych. Zupełnie inną politykę stosuje się wobec wyrobów tytoniowych czy alkoholowych, które nie tylko nie mają takich praw reklamowych jak produkty czy usługi firm z innych branż, ale także mają obowiązek przestrzegania przed negatywnymi skutkami ich stosowania. Dlaczego? Ano dlatego, że ograniczają one wolną wolę, w przeciwieństwie do hamburgerów i frytek do tego. I chociaż nieznane są żadne wiarygodne badania, w myśl których ludzie uzależnialiby się od niezdrowej żywności, to jednak zupełnie nie przywiązuje się uwagi do reklam, które, jak pokazują liczne badania, są w stanie przywiązywać konsumentów do produktów bardzo skutecznie. Skuteczność tą zawdzięczają one nie świadomej antycypacji konsumenckiej, lecz procesom, które przebiegają poza progiem świadomości, a na które reklamy potrafią wpływać i to całkiem nieźle.
Przykładem mechanizmu, który kompletnie rozbraja poznawcze mechanizmy kontroli, jest tzw. supersizing. Polega on na tym, że za niewielką dopłatą można znacznie powiększyć zamówioną porcję. Gdyby klient mógł odpowiedzieć na pytanie w postaci: „Czy chciałby Pan zapłacić 5 zł i 79 groszy za porcję jedzenia?”, to najprawdopodobniej miałby możliwość świadomej refleksji i rozważenia, czy chce dostać powiększony zestaw. Jednak gdy pytanie to pada w postaci: „Czy chciałby Pan zapłacić dodatkowe pięćdziesiąt groszy za więcej frytek?”, to jego garda jest opuszczona i nierzadko się godzi. Supersizing miał za zadanie wypaczać świadome oceny i jak się okazało – jest niezwykle skuteczny.
Konsekwencje przekonania o sile własnej woli mają znaczenie także w kwestiach politycznych i gospodarczych. Najważniejsze systemy polityczne i modele rynkowe wychodzą z założenia, że ludzie są w stanie świadomie kontrolować swoje zachowania. Toteż wybieramy polityków i uznajemy ich za odpowiedzialnych za swoje działania. Z drugiej jednak strony przyjmujemy założenie, że istnieje grupa ludzi, która jest niezdolna do świadomej kontroli swoich poczynań i zwalniamy ją z odpowiedzialności ad hoc. Piętnastolatek, który dopuścił się przestępstwa, jest traktowany inaczej niż jego szesnastoletni kolega. Przestępstwo popełnione w afekcie jest karane inaczej niż zbrodnia z premedytacją. W rzeczywistości różnice nie są wcale aż tak wielkie, jakby mogło się zdawać. Zarówno zbrodnia w afekcie, jak i z premedytacją posiada u swojego podłoża motyw, który opiera się na emocjonalnym, irracjonalnym podłożu. Motywem tym może być np. zazdrość, gniew, poczucie krzywdy. Jedyna różnica polega na tym, że w pierwszym przypadku reakcja następuje natychmiast, w innym jest odroczona w czasie i dokładniej zaplanowana.
Natomiast piętnastolatek od szesnastolatka nie różni się w rozwoju praktycznie niczym. Wiek, od którego młodociani przestępcy otrzymują surowsze kary, jest arbitralnie ustalony przez dany system prawny i nie ma to nic wspólnego z realnym momentem, w którym zachodzi u człowieka jakakolwiek zmiana w samokontroli.
Dotychczas świadomą kontrolę traktowaliśmy binarnie – albo jesteśmy do niej zdolni, albo stanowimy grupę osób, które nie potrafią dokonywać wolnych wyborów. Wynikało to przede wszystkim z naszego przekonania o naturze człowieka i przecenianiu roli świadomości. Czasy naszej nieświadomości roli świadomości w życiu człowieka dobiegają końca. Dzięki nauce coraz lepiej rozumiemy (ze wszystkimi biologicznymi aspektami temu towarzyszącymi), w jaki sposób można manipulować świadomością w taki sposób, żeby osłabić naszą wolną wolę.
Doprowadzić to powinno do rewizji współczesnych modeli społeczno-polityczno-gospodarczych. Można czekać na to, aż jeszcze bardziej boleśnie zderzymy się z rzeczywistością płynącą z wyników badań licznych naukowców, albo działać już dzisiaj i dostosowywać wadliwe procedury do naszych ułomności. W taki sposób, w jaki staramy się ułatwiać życie osobom niepełnosprawnym, mniejszościom czy też ludziom niezdolnym do podejmowania świadomych decyzji – tworząc narzędzia i mechanizmy, mające ułatwiać im życie oraz niwelować ich ograniczenia. Żeby jednak zacząć, trzeba przezwyciężyć świadome nadzieje i pragnienie bycia doskonałym produktem korony stworzenia, podsycane zresztą toczącymi się procesami z tych struktur ludzkiego mózgu, na które nasz wpływ jest znikomy.
Komentarze