Menu

Wystandaryzowani

Jarosław Świątek

Niedawno napotkałem następującą ofertę kierowaną do pacjentów odbywających rehabilitację:

Osoba poddawana terapii, spełniając ustalone kryteria ćwiczeń gry - ma wpływ na własny obraz fal mózgowych. Kiedy wzrasta aktywność mózgu w pożądanym paśmie częstotliwości fal mózgowych, trenujący otrzymuje nagrodę w postaci punktów (gra przebiega pomyślnie). Przy wzroście aktywności niepożądanych pasm, sukces w grze znika. W ten sposób mózg sam rozwija proces uczenia się nowych, bardziej odpowiednich częstotliwości fal mózgowych”.

Metoda ta nazywa się biofeedback i jest obecna w medycynie, terapii i nauce już od lat 80. Biofeedback polega na przekazywaniu zwrotnym informacji o zmianach stanu fizjologicznego. W ten sposób można uczyć się i modyfikować funkcje, które nie są kontrolowane świadomie. To, na co chciałbym jednak zwrócić uwagę, to istnienie systemu monitorującego. Urządzenie monitoruje stan organizmu i wysyła sygnały odnośnie tego, czy ów stan się zmienia, czy nie. Człowiek może wtedy zareagować i np. obniżyć oddech lub doprowadzić do skurczu odpowiedniej partii mięśni.

Na podobnej zasadzie – monitorowania standardów, działa nasz własny mózg. Ilekroć podejmujemy się jakiegoś zadania lub zachowujemy się w określony sposób, mózg porównuje wyniki naszego zachowania z oczekiwaniem pożądanego rezultatu. Psycholog Edward Higgins wyróżnia dwa podstawowe standardy, które regulują proces naszego zachowania. Pierwszy to tzw. Ja idealne, które odzwierciedla nasze wewnętrzne oczekiwania i wyobrażenie końcowego efektu. Drugi to Ja powinnościowe, w którym zawierają się normy zewnętrzne i nierzadko społeczne odnośnie wykonania tej lub innej czynności. Pośrodku standardów znajduje się Ja realne, które przedstawia aktualny i faktyczny stan wykonania zadania. Im większa jest rozbieżność pomiędzy Ja realnym a Ja idealnym lub powinnościowym, tym większa jest motywacja człowieka do działania, które doprowadzi do wyrównania poziomów wykonania.

W praktyce można to przyrównać do sportowca, który dąży do spełnienia swojego wymarzonego sukcesu i biegnie tak szybko, jak tylko potrafi, monitorując bieg innych i regulując tempo w zależności od zajmowanej aktualnie pozycji lub czasu. Inną kwestią jest oczekiwanie publiczności. Kiedy istnieje silne oczekiwanie co do wyjścia piłkarzy czy siatkarzy na boisko i zagrania na maksimum możliwości, zachowanie może regulować entuzjazm lub jego brak ze strony publiczności. Zachowanie i intensywność wkładanego wysiłku będzie wówczas funkcją aplauzu i dopingu. W świetle tego mechanizmu, piłkarze mogli dotychczas zakładać stopery na uszy, albo po prostu nie posiadali odpowiednich umiejętności, żeby sprostać oczekiwaniom kibiców. Być może robili im na złość? W tym przypadku jednak bardziej postawiłbym na brak odpowiednich umiejętności. Co się jednak w takiej sytuacji dzieje? Jeśli dana jednostka lub zbiór jednostek – dajmy na to taka drużyna piłkarska, nie posiada odpowiednich umiejętności, a Ja idealne i powinnościowe są wyśrubowane, znacznie przekraczając realne możliwości? Wówczas dochodzi nie tyle do zmiany zachowania, co reinterpretacji sytuacji lub sądów o samym sobie. Taki piłkarz może np. stwierdzić, że w tych warunkach basenu narodowego zagranie na odpowiednim poziomie po prostu nie było możliwe, mimo usilnych chęci. Może także stwierdzić, że sam niczego nie zdziała i nie zależy mu tak naprawdę na grze w reprezentacji. Robi swoje i tak czy owak jest lepszy od wielu osób, które grzeją ławę u niego w klubie albo w kadrze, więc nie musi nikomu niczego udowadniać.

Ta druga sytuacja jest znacznie gorsza i bardziej brzemienna w skutkach. Tego typu racjonalizacja może bowiem doprowadzić do permanentnej niechęci monitorowania i wyrównywania standardów. Podczas gdy ta pierwsza działa jedynie tymczasowo (warunki atmosferyczne nie pozwoliły na właściwe rozegranie meczu) i na kolejnym meczu ponownie piłkarz będzie monitorował poziom swojej gry w stosunku do stawianych przed nim oczekiwań i swoich wyobrażeń oraz starał się dorównać standardom, o tyle w drugim przypadku piłkarz nie będzie miał motywacji do lepszej gry, bo jego Ja idealne odnośnie poziomu wykonywanego zadania ulegnie zmianie.

Obniżanie oczekiwań lub uznanie, że jest się już wystarczająco dobrym, może doprowadzić do braku motywacji i chęci doskonalenia się. Nie dotyczy to jedynie umiejętności piłkarskich. W codziennym życiu także powinniśmy wystrzegać się racjonalizacji standardów Ja idealnego i opierać się w kwestii wykonania w większym stopniu na Ja powinnościowym. Zwłaszcza tym, które związane jest z opinią specjalistów w naszej dziedzinie. Laik nierzadko może pochwalić grę na gitarze czy grę aktorską, ale to specjalista da nam bardziej wiarygodny feedback dotyczący naszego poziomu wykonania. I do tego standardu powinniśmy równać i na jego podstawie kreślić swoje Ja idealne. W ten sposób tworzy się determinacja i w ten sposób sięga się po najwyższe laury. W ten sposób wygrywa się z mistrzami świata. Siatkarze pokazali, jak to się robi. Ostatnio udało się to także piłkarzom. Przekonamy się niebawem na ile ten sukces przełoży się na kolejne.

Do poczytania:

  • Higgins. E. T. (1989). Self-discrepancy theory: What patterns of self-beliefs cause people to suffer. Advances in Experimental Social Psychology, 22, 93-136.
  • Łukaszewski, W. (1974). Osobowość: struktura i funkcje regulacyjne. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.  
Jarosław Świątek
Autor: Jarosław Świątek
Redaktor Naczelny
Psycholog społeczny, absolwent Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, założyciel Szkoły Inteligencji Emocjonalnej, komentator medialny i popularyzator nauki. W jego kręgu zainteresowań związanych z psychologią znajduje się psychologia społeczna, psychologia emocji i motywacji.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku