Menu

Cisza przed burzą

Konflikty, kłótnie, spory, sprzeczki z najbliższymi stają się udziałem większości z nas. Może więc zaskakiwać niewielka wiedza, jaką mają ludzie odnośnie genezy, dynamiki i rozwiązywania konfliktów interpersonalnych. A zwłaszcza tych, których doświadczamy w bliskich związkach.

Wśród wielu nieporozumień na temat konfliktów, jednym z dość powszechnych jest oczekiwanie, że „ciche dni” są najlepszą metodą zażegnania konfliktu. Ciche dni to popularne określenie zjawiska, które w psychologii nazywamy ostracyzmem społecznym. W praktyce, ciche dni trudno pomylić z jakąś inną forma komunikacji: drastyczne ograniczenie kontaktów z drugą osobą, które dotyczy zarówno częstości, jak i ich jakości, nie pozostawia zazwyczaj miejsca na wątpliwości czy złudzenia.

Do wykorzystywania cichych dni w kontekście interpersonalnych konfliktów z partnerami przyznaje się w Polsce jedna na cztery osoby. W badaniach amerykańskich, do wykorzystywania tej formy (braku) komunikacji przyznaje się 7 na 10 respondentów. Istota nieporozumienia dotyczącego znaczenia cichych dni dla dynamiki konfliktów interpersonalnych sprowadza się do rozbieżności pomiędzy intencjami tego, kto ciche dni inicjuje, a ich potencjalnymi konsekwencjami dla osoby, która jest celem takiego oddziaływania.

Po pierwsze, dla tych, którzy ciche dni inicjują, mają one pełnić funkcję kary (czy zemsty) za jakieś zachowanie adresata tego oddziaływania. Ciche dni oznaczają w końcu brak możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb psychicznych człowieka (przynależności, samooceny, szacunku czy kontroli). W konsekwencji pojawić się, raczej wcześniej niż później, frustracja, której mogą towarzyszyć negatywne emocje (gniew, złość, poczucie winy czy smutek).

Krótko pisząc, bycie adresatem cichych dni jest dla człowieka doświadczeniem nieprzyjemnym i na tym ma polegać jego karząca funkcja. I tu może pojawić się problem. Bo znaczenia nabiera to, w jaki sposób adresat cichych dni poradzi sobie ze stresem, jakiego doświadcza w tych warunkach. Może to zrobić na co najmniej dwa sposoby. Z jednej strony, może próbować odzyskać kontrolę nad zaspokajaniem kluczowych potrzeb, próbując pojednawczych zachowań mających na celu złagodzenie lub rozwiązanie konfliktu. Może jednak, zwłaszcza jeśli zagrożone są potrzeby szacunku czy kontroli, podejmować działania, które mają na celu odzyskanie zagrożonej pozycji w związku. I w takim przypadku, mogą pojawiać się zachowania prowokacyjne czy antyspołeczne, które konflikt interpersonalny będą eskalować.

Po drugie, ludzie wykorzystują ciche dnie, żeby zyskać na czasie potrzebnym do uspokojenia się, odzyskania kontroli nad własnym wzburzeniem, które jest integralną częścią interpersonalnych konfliktów. W tym przypadku problem polega na tym, że adresat cichych zazwyczaj nie jest świadom tych intencji. Dla niego jest to czas odczuwania negatywnych emocji i myślenia o naturze sporu. I tak, ciche dni zamiast obniżać intensywność negatywnych emocji w konflikcie, mogą przyczyniać się do ich eskalacji.

Po trzecie wreszcie, gdy ludzie mają poczucie, że konflikt niepokojąco szybko eskaluje, albo wtedy, gdy mają poczucie, że konflikt do niczego nie doprowadzi, wykorzystują ciche dni do zarządzania dynamiką konfliktu. Ciche dni w tym sensie są pseudorozwiązaniem konfliktu, bo w końcu to, że o konflikcie nie rozmawiamy nie oznacza, że go nie ma. Zwłaszcza że w kontekście cichych dni, gdy między skłóconymi partnerami zapanuje cisza, może to oznaczać, że nadciąga burza.

dr Jarosław Kulbat
Autor: dr Jarosław KulbatStrona www: http://kulbatkonsulting.blogspot.com/
Psycholog społeczny, konsultant i trener, wykładowca SWPS Wrocław, popularyzator nauki i bloger

Komentarze  

Zbigniew
# Zbigniew 2014-04-18 06:34
Ciche dni cechują się bogatą komunikacją niewerbalną, a więc głównie odnoszącą się do wzajemnej relacji oraz stosunku emocjonalnego nadawcy do adresata, przy czym obfitują w różnego typu zachowania demonstracyjne, często przerysowane, nawet karykaturalne. Głównym nośnikiem komunikacji jest utrzymywanie dystansu, ostentacyjne milczenie oraz bardzo wyrazista mimika twarzy. Zgoda ogólnie odnośnie sytuacji odbiorcy. Patrząc jednak z pozycji nadawcy, to pewnie głównym powodem cichych dni jest poczucie krzywdy, kiedy być może wyrażanie złości wcześniej nie dało żadnego rezultatu w postaci modyfikacji zachowania adresata. Może to więc być formuła obrony poczucia własnej ważności, może niezbyt dojrzała. Idzie jednak dalej niż modyfikacja zachowania (pokazanie różnicy między "dawaniem głasków" i "brakiem głasków"), bo rzeczywiście najczęściej zmierza do poruszenia poczucia winy, dokuczenia, sprawienia przykrości adresatowi i czerpania z tego pewnej przyjemności czy rodzaju zadowolenia ("ugłaskanie ego"), wzięcie rewanżu. Jednak wydaje mi się, że "ciche dni" odnoszą się nie tylko do samej relacji. Moim zdaniem są rodzajem demonstracji czy manifestacji wobec otoczenia, wobec określonej widowni, na której nadawcy jakoś zależy (kim ja tutaj jestem) i oprócz doraźnych efektów związanych ze sporem czy konfliktem mogą być przejawem walki o dominację lub walki z dominacją partnera relacji. Mogą też być przejawem stosowania taktyki separacji, być może kiedy fizycznie nie bardzo jest możliwa, przy wyborze strategii unikania konfliktu.
Dziękuję za wywołanie tematu, poruszył mi wiele wątków do analizy konfliktu w relacjach. Byłbym wdzięczny za wskazanie jakichś materiałów źródłowych.
Odpowiedz
Barbara
# Barbara 2014-04-23 08:25
Osobiście byłam adresatem takich cichych dni. I niestety - dla mnie to ewidentnie próba manipulacji drugą osobą - wykorzystywane były przez "nadawcę" do życia według własnych potrzeb ( nie odzywam się to nie muszę niczego uzgadniać). Bardzo to było dla niego wygodne. Skończyły się, gdy po takich incydentach ja je kontynuowałam - oczywiście już na własnych warunkach. Jednak mimo wszystko nie sprzyjają podtrzymywaniu więzi ani nie rozwijają związku.
Odpowiedz

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku