Jak zaliczyć dołek z klasą?
- Szczegóły
- Utworzono: 08 lipca 2014
- dr Jarosław Kulbat
Każdy musi przez to przejść. Wcześniej czy później. To inicjacja do dorosłego życia, w której chodzi o to, żeby przyjąć odpowiedzialność za swoje decyzje i ponieść wynikające z tych decyzji konsekwencje. Także te gorzkie i bolesne. A może zwłaszcza te.
I zazwyczaj dajemy radę, ogarniamy, mierzymy się z tymi konsekwencjami. Czasem jednak wyzwania, jakie przynosi życie, okazują się zbyt duże, albo jest ich zbyt wiele. Czasem jesteśmy w gorszej formie i wyzwania, którym zazwyczaj dajemy radę, są w stanie przelać kielich goryczy. Równowaga miedzy tym, co w naszym życiu dobre, a tym, co złe, zostaje zaburzona. Zaliczamy wtedy doła, kieszonkową depresję, mamy poczucie, że świat wali się nam na głowę i nie ma dokąd uciec. Masakra, kaszana, sajgon czy co tam jeszcze. Prawie wszyscy zaczynamy wtedy biadolić. Niektórzy z nas pogrążają się dodatkowo w rozpaczy, inni przechodzą do ofensywy, jeszcze inni, zamiast przeciwstawiać się falom negatywnych emocji, uczą się na nich surfować.
I ta ostatnia grupa wydaje się najciekawsza. W każdym razie najbardziej inspirująca.
Przysłuchiwałem się ostatnio ciekawej dyskusji, w której kilka osób (mocno doświadczonych życiowo) dzieliło się ze sobą sposobami na przezwyciężenie lub przynajmniej kontrolowanie tego stanu. Stanu, w którym masz wrażenie, że tracisz grunt pod nogami, osuwasz się w mrok albo balansujesz na krawędzi. Jak zwał, tak zwał. Wiadomo z grubsza, o co chodzi. I co wtedy?
Nie porównuj się z innymi… porównuj się z samym sobą.
Źródłem rozczarowania, żalu czy smutku jest często rozbieżność pomiędzy naszymi osiągnięciami a tym, co, jak sądzimy, powinniśmy czy chcielibyśmy osiągnąć. Zadziwiająco często punktem odniesienia w ocenienie własnych działań czy osiągnięć są działania i osiągnięcia innych ludzi. Inspirowanie się osiągnięciami innych samo w sobie nie jest złe, warto jednak pamiętać, że mamy skłonność do przeceniania znaczenia zalet innych ludzi w wyjaśnianiu ich sukcesów. Poza tym nie zapominajmy, że sukcesy bohaterów masowej wyobraźni jawią się nam często w formie mocno podretuszowanej przez samych bohaterów.
Porównywanie się z samym sobą sprawia, że punkt odniesienia w ocenie swoich aktualnych działań staje się bardziej realistyczny. Łatwiej wtedy o odnoszenie sukcesów, a i stosunek do porażek się zmienia nieco, bo a) zdajemy sobie sprawę z przyczyn porażki, b) doceniamy znaczenie sytuacji dla poniesionej porażki.
Okaż szacunek sobie, a inni zaczną szanować ciebie
Gdy przyglądamy się swoim porażkom we właściwej (własnej) perspektywie, zazwyczaj tracą one nieco ze swego dramatyzmu. Stracą jeszcze bardziej, gdy uznamy, że mamy prawo do błędów. Bo niby dlaczego nie mamy mieć takiego prawa. Błędów nie popełnia w końcu tylko ten, kto nic nie robi. A ten, kto podejmuje wyzwania, musi liczyć się z tym, że coś pójdzie nie tak.
I teraz kluczowego znaczenia nabiera to, jak wykorzystamy wiedzę o swoich błędach. Czy będziemy w stanie wyciągnąć z niej wnioski na przyszłość? Czy staną się podstawą diagnozy deficytów kompetencji czy wytrwałości, które w przyszłości będzie można nadrobić albo zmniejszyć ich znaczenie. Konstruktywnemu wykorzystaniu własnych porażek może i powinno towarzyszyć wybaczenie ich sobie. Korzyści z wybaczenia sobie błędów zazwyczaj są wymierne i natychmiastowe. To uczucie ulgi, która wypiera negatywne emocje związane z odniesioną porażką. Poza tym pozwala łatwiej nam wtedy dostrzec możliwości zmiany na lepsze, zwiększa gotowość i motywację do zmiany (Breines i Chen, 2012). Gdy będziesz zadowolony z siebie i nie będziesz porównywał się ani rywalizował z nikim, inni ludzie zaczną cię szanować.
Nie szukaj rewanżu.
Jeśli będziesz w stanie wybaczyć sobie, będziesz też w stanie wybaczyć innym. Zwłaszcza tym, którzy są źródłem twojego cierpienia. Zemsta nie smakuje najlepiej na zimno, zemsta w ogóle nie smakuje i odbija się czkawką. Sprawia, że trwamy w gniewie, że wciąż myślimy o tym, co nas złego spotkało. Dążenie do zemsty utrzymuje nasze zaangażowanie w konflikt, które samo w sobie jest źródłem negatywnych emocji. Wybaczenie innym doprowadzi do tego, że poczujesz się lepiej i zaczniesz też inaczej myśleć (McCullough i Witvliet, 2002). I może wpadniesz wtedy na to, że…
Nie warto uzależniać swojego sukcesu od innych ludzi. Licz tylko na siebie.
Inni ludzie mogą nam pomagać osiągać sukcesy na różne sposoby. I nie sposób zaprzeczyć, że takie sukcesy przyniosą nam radość. Problemy pojawiają się jednak dość szybko wtedy, gdy we wspólnym dążeniu do celu odniesiemy porażkę. W takich sytuacjach pojawia się dość naturalna tendencja do obwiniania innych za własne niepowodzenia. Jakby nie patrzeć, wychodzi nam, że to my staraliśmy się bardziej czy popełniliśmy mniej błędów. Może warto w tym miejscu przypomnieć, że takie przekonania nie zawsze odzwierciedlają prawdę. W każdym razie przypisywaniu innym odpowiedzialności za własne niepowodzenia może towarzyszyć całe spektrum negatywnych emocji, które pojawią się w relacjach z innymi. Tak czy inaczej nie warto. Licz tylko na siebie. Jeśli inni pomogą, masz powód, żeby im za to podziękować. Jeśli przegrasz, angażując wszystkie siły i przy wsparciu życzliwych ludzi, będziesz miał dowód na to, że następnym razem trzeba będzie postarać się dużo bardziej. Albo wybierać bardziej realistyczne cele.
Nie żałuj.
I tyle. Głównie dlatego, że o unikaniu żalu i determinantach żalu już pisałem.
Nie trać nadziei.
Nie tylko dlatego, że nadzieja umiera ostatnia. Jest przynajmniej kilka powodów, żeby mieć nadzieję i dbać o nią nawet w chwilach kryzysu.
Do czytania
- Breines, J. G., & Chen, S. (2012). Self-compassion increases self-improvement motivation. Personality and Social Psychology Bulletin, 38(9), 1133-1143.[abstrakt]
- McCullough, M.E., & Witvliet, C.V. (2002). The psychology of forgiveness. In Snyder, C.R. & Lopez, S.J. (Eds.) The Handbook of Positive Psychology (pp. 446-458). New York, USA: Oxford University Press. [pdf]