Z godnością do końca
- Szczegóły
- Utworzono: 31 lipca 2013
- Barbara Urbaniak
Przeciwstawianie się naturalnemu i nieuniknionemu procesowi starzenia się może przynieść więcej strat niż korzyści. Z lęku przed starością podejmujemy olbrzymi wysiłek, który z góry skazany jest na porażkę. To powoduje podwójne rozczarowanie.
Ludzki brak zdolności do pogodzenia się ze stratą i przemijaniem jest bardzo widoczna w procesie starzenia się. Nie akceptując zmian swojego ciała, ludzie mają tendencję do popadania w skrajności. Kryzys wieku średniego pojawia się jeszcze na długo przed nadejściem starości i może mieć różne objawy. Od kupna nowego luksusowego samochodu, romansów pozamałżeńskich lub zmian partnerów (często na młodszych), liftingi po przeszczep włosów.
Znaczna część ludzkiego cierpienia bierze się z nieumiejętności zaakceptowania tego, co nieuniknione. W ludzkiej naturze leży bowiem stawianie oporu zmianom, które już zaszły, oraz odczuwanie strachu przed tymi, które przewidujemy. Szczególnie nasila się to w związku z procesem starzenia się.
Z pewnego badania przeprowadzonego na około 40 tysiącach dorosłych osób z całego świata wynika, że w różnych kulturach ludzie obawiają się innych dolegliwości związanych ze starością. I tak: Niemców najbardziej martwi utrata pamięci i bystrości umysłowej. Duńczyków tycie, Tajlandczyków utrata ostrego wzroku, Brazylijczyków zmniejszenie potencji i strata zębów, Belgów niekontrolowanie czynności fizjologicznych, Hindusów łysienie lub siwienie, Amerykanów utrata energii, trudności w zajmowaniu się samym sobą, osłabienie pamięci i tycie. Z niewyjaśnionych przyczyn Egipcjanie prawie w ogóle nie przejmują się starzeniem (Ronald D. Siegel)
Prawie nikt nie przyjmuje faktu starzenia się bez protestu. Z tego powodu wielu z nas próbuje ratować się różnymi sposobami samodoskonalenia się i stawianie sobie coraz to nowych celów. Niezaprzeczalnym faktem jest, że dążenie do celów korzystnie wpływa na nasze życie, psychikę i sposób funkcjonowania, jednakże jeśli jest wynikiem braku akceptacji rzeczywistości i próbą ucieczki, prędzej czy później poniesiemy tego konsekwencje. Z wyników badań okazuje się, że nie uszczęśliwia nas to, co teoretycznie powinno przynieść nam szczęście.
Również przywiązanie do tego, jak widzimy samych siebie i tego, co nas spotyka, sprawia, że nie akceptujemy starzenia się. Unieszczęśliwia nas przywiązanie do własnego wizerunku, którego nie jesteśmy w stanie porzucić.
Zmiany są nieuniknione, nic nie jest trwałe i to również - a może przede wszystkim - dotyczy ludzkiego ciała. Zaakceptowanie tego faktu, zmieniającego się ciała i zdolności intelektualnych (choć nie musi to być regułą), daje inną perspektywę i rzuca nowe światło na ten trudny temat. Może tez powstrzymać nas przed utratą energii i pieniędzy na próbę zapewnienia sobie wiecznej młodości.
Niezależnie od tego, jak wiele wysiłku i starań włożymy, by zmierzyć się z tym, co nieuchronne i oczywiste, i zaakceptować jeden z najtrudniejszych tematów ludzkości, to społeczeństwo nie ułatwi nam tego zadania. Powszechny kult młodości dominujący w dzisiejszych czasach, zdolności intelektualnych i pięknego, jędrnego ciała promowanego w mediach, wpędza nas z powrotem w koleiny utartych sposobów myślenia.
Próbę zmierzenia się z tym bolesnym tematem podjęła Krystyna Miessner w swojej sztuce teatralnej „Hopla Żyjemy”.
Luźno inspirowany twórczością Gabriela Garcii Marqueza spektakl traktuje o chęci prawie każdego człowieka do przeżywania życia w pełni, do samego końca. Powszechnie nielubiany i automatycznie odtrącany temat starości w połączeniu z miłością fizyczną rodzi odruchową odrazę. Autorka poprzez swoją sztukę domaga się uznania pełni praw dla ludzi w ich jesieni życia, mówi o prawie do miłości duchowej i fizycznej w każdym wieku oraz wielkiej potrzebie miłości.
Głównym wątkiem sztuki jest walka o należyte traktowanie dwojga ludzi po siedemdziesiątce, zakochanych w sobie w młodości, którzy spotykają się ponownie po 50 latach rozłąki w domu spokojnej starości ,a ich uczucie odżywa.
Spektakl rozpoczyna się piosenką The Eagles „Hotel California”, stanowiącą nawiązanie do treści przedstawienia – miejsce, które może być rajem i piekłem, w którym jesteśmy uwięzieni. W domu spokojnej starości jego mieszkańcy mają wypełniony czas, zajęcia są zorganizowane, a nad wszystkim czuwają czułe i opiekuńcze siostry zakonne. Na komendę trzeba jeść, spać, odpoczywać i „korzystać z życia”. Nienaganna organizacja czasu ma zapewnić komfort i szczęście u schyłku życia. Zapomniano tylko o uwzględnieniu w tym wszystkim podstawowych potrzeb i pragnień ludzkich.
Spóźnieni kochankowie w walce o swoje uczucie postanawiają opuścić miejsce, w którym ich uczucie jest niedopuszczalne i mimo własnych oporów i braku zrozumienia społecznego, dać szansę tej miłości. Najtrudniejsza jednak okazuje się próba ucieczki z własnego mentalnego więzienia. Kultowa scena, kiedy oboje tych ludzi obnaża swoje nagie ciała, początkowo wywołuje szok. Będąc przyzwyczajonym do oglądania publicznie jedynie nienaturalnie pięknych, jędrnych ,młodych ciał, pierwszą reakcją na tak naturalistyczną scenę jest odrzucenie. Z każdą chwilą jednak obraz ten przechodzi do „normalności”, nie ma już w tym nic szokującego, zaskakującego, odpychającego. Pojawia się akceptacja.
Barwnym kontrastem tej sceny jest scena erotycznych wspomnień z lat młodości głównego bohatera.
„Hopla Żyjemy” do dzieło o ludziach wykluczonych ze społeczeństwa, traktowanych z pobłażliwością lub pogardą. Zmierzenie się z tym jednym z najbardziej odtrącanych tematów, którego dokonała reżyserka spektaklu, może być furtką do przełamania barier i stereotypów i otworzyć się na akceptację starości, a także zmienić podejście do ludzi starszych.
Wbrew pozorom to nie jest spektakl ku pokrzepieniu serc starszego pokolenia. To sztuka dla młodszej publiczności, dzięki niej w chwili refleksji można dostrzec to, co jest w życiu naprawdę istotne i zrozumieć nieuchronność człowieka przed upływającym czasem. Dzieło piękne, mądre i poruszające.
Teatr Współczesny Wrocław
scenariusz i reżyseria: Krystyna Meissner
dramaturgia: Aneta Cardet
scenografia i kostiumy: Łukasz Błażejewski
muzyka: Piotr Dziubek
choreografia: Mikołaj Mikołajczyk
asystent reżysera: Anna Kieca
inspicjent: Elżbieta Kozak
Literatura: Ronald D. Siegel, Uważność. Trening pokonywania codziennych trudności, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2013