Źródło kiepskiego pisarstwa
- Szczegóły
- Utworzono: 06 października 2014
- Steven Pinker
Klątwa Wiedzy prowadzi wielu autorów do założenia, że ich czytelnicy wiedzą tyle samo, co oni.
Co za dużo, to niezdrowo - dlaczego zbyt dużo zawiłej pisaniny jest aż tak nieznośne? Czemu tak trudno zrozumieć nam formularz urzędowy, artykuł naukowy albo instrukcję do zainstalowania internetu bezprzewodowego?
Najbardziej popularnym wyjaśnieniem tego zjawiska jest założenie, że używanie nieprzejrzystego sposobu pisania jest umyślnym zabiegiem. Biurokraci celowo posługują się specjalistycznym bełkotem, żeby się za nim ukryć. W dzieciństwie tyranizowani przez inne dzieciaki w piaskownicy albo odrzucani przez dziewczyny pisarze - inżynierzy wreszcie mogą się zemścić. Pseudointelektualiści chlapią niezrozumiałym żargonem, żeby ukryć fakt, że w zasadzie nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Najwyraźniej mają nadzieję, że bajerowanie swojej publiczności napuszonym bełkotem w tym im pomoże.
Ale „Teoria Bajerowania” zbyt łatwo pozwala nam na demonizowanie innych i stawianie siebie w lepszym świetle. W wyjaśnianiu jakichkolwiek typowych dla ludzi ograniczeń zawsze sięgam po regułę Brzytwy Hanlona, która mówi:
„Nigdy nie przypisuj złej woli temu, co można wystarczająco wyjaśnić głupotą.”
Chodzi mi o ten rodzaj głupoty, który nie ma nic wspólnego z ignorancją ani niskim IQ; tak de facto to właśnie ci najmądrzejsi oraz najlepiej poinformowani cierpią z jej powodu.
Raz miałem okazję wysłuchać wykładu z zakresu biologii, adresowanego do dużej, ogólnej publiczności podczas konferencji o technologii, rozrywce i designie. Wykład był również filmowany i udostępniony w internecie. Mówca był wybitnym biologiem, zaproszonym, by opisać swoje przełomowe odkrycie odnoszące się do struktury DNA. Naukowiec przedstawił napakowaną specjalistycznym żargonem prezentację, która była skierowana do biologów molekularnych, i stało się oczywiste dla wszystkich słuchaczy, że nikt na sali nie tylko nie miał zielonego pojęcia, o czym mówił, ale również, że wszyscy tracili swój czas. Oczywiście, było to jasne dla wszystkich słuchaczy oprócz wybitnego biologa, który, gdy został poproszony o wyjaśnienie tematu w bardziej przystępny sposób, wydawał się nie tylko szczerze zaskoczony, ale również trochę poirytowany. I właśnie o takim rodzaju głupoty mówię.
Nazwijmy to Klątwą Wiedzy: trudnością w wyobrażeniu sobie, jak to jest dla innych nie wiedzieć tego, co my wiemy. Termin ten został ukuty przez ekonomistów, żeby wyjaśnić, dlaczego ludzie nie są aż tak przebiegli podczas negocjacji, jak mogliby być, kiedy posiadają informację, której nie mają ich oponenci. Psychologowie czasami nazywają to zjawisko ślepotą umysłu. W podręcznikowym eksperymencie dziecko przychodzi do laboratorium, otwiera paczkę M&M's i z zaskoczeniem odkrywa, że w środku znajdują się ołówki. Później badane dziecko nie tylko myśli, że następne będzie w jakiś sposób wiedziało, co znajduje się w paczce, ale również twierdzi, że i ono samo wiedziało o takiej zamianie!
Klątwa Wiedzy jest jedynym i najlepszym wyjaśnieniem, dlaczego ludzie źle piszą. Po prostu dla autora nie jest jasne to, że jego czytelnicy nie wiedzą tego, co on, że nie opanowali żargonu jego gildii, nie potrafią odgadnąć brakujących dla nich do zrozumienia elementów, które dla autora są zbyt oczywiste, żeby nawet o nich wspominać, nie mają możliwości, żeby wyobrazić sobie obrazu, który dla niego jest jasny jak słońce. I w taki sposób autor nie fatyguje się nawet, by wyjaśnić specjalistyczne słownictwo, wytłumaczyć logiczne dla niego rzeczy, podać podstawowe informacje.
Każdy, kto chce przerwać Klątwę Wiedzy, musi wpierw docenić, z jak diabelską klątwą ma do czynienia. Tak jak pijana osoba, która nie jest w stanie zrozumieć, jak bardzo upośledzone są jej zdolności do prowadzenia, nie zauważamy klątwy, bo chroni ona nas przed jej zauważeniem. Trzydziestu studentów wysłało mi załącznik nazwany „psych zadanie.doc”. Wszedłem na stronę z programu bezpiecznych podróży, stworzonego przez amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznegoi musiałem zdecydować, czy wybrać GOES, Nexus, GlobalEntry, Sentri, Flus- biurokratyczne terminy, które nic dla mnie nie znaczą. Moje mieszkanie jest zabałaganione gadżetami, których nie potrafię używać z powodu tajemniczych guzików, które należy dusić przez jedną, dwie albo cztery sekundy, a czasami nawet dwa w tym samym czasie, i które czasami służą do różnych rzeczy w zależności od niewidzialnych „funkcji” przełączanych przez jeszcze inne guziki. Jestem pewien, że dla inżynierów, którzy wymyślili dany gadżet, jego obsługa była całkowicie oczywista.
Pomnóż te frustracje dnia codziennego przez parę milionów i zobaczysz, że Klątwa Wiedzy jest wszechobecna na równi z korupcją, chorobami i entropią. Setki drogich profesjonalistów- prawników, księgowych, guru komputerowych, respondentów infolinii- czerpią miliony z gospodarki, żeby wyjaśnić niejasno napisane teksty.
Istnieje stare powiedzenie, że Jeśli nie rozumiesz woli zwycięstwa, to przegrasz bitwę. Tak samo wygląda to w przypadku nadmiernego używania przymiotników: Szarża Lekkiej Brygady podczas Wojny Krymskiej jest najlepszym przykładem militarnej porażki spowodowanej niejasnymi rozkazami. Wypadek w elektrowni jądrowej na Islandii w 1979 jest przypisywany użyciem mało jasnych sformułowań (operator źle zinterpretował etykietę nad światełkiem ostrzegawczym). Taka sama sytuacja odnosi się zresztą do wielu katastrof lotniczych. Wizualnie mylący formularz wyborczy, który wypełniali wyborcy z Palm Beach podczas wyborów prezydenckich w 2000 roku sprawił, że wielu wyborców Al Gore'a zagłosowało na złego kandydata, co zmieniło wyniki wyborów na korzyść Georga W. Bush'a i odmieniło oblicze historii.
Jak możemy znieść Klątwę Wiedzy? Najbardziej tradycyjna rada - zawsze pamiętaj o swoim czytelniku - nie jest wcale tak efektywna, jak by się mogło wydawać. Nikt z nas nie jest w stanie zobaczyć, jak myślą inni ludzie, więc usilne próby wejścia w czyjąś skórę wcale nie muszą sprawić, że będziesz bardziej dokładny w odgadywaniu, co wiedzą inni. Niemniej jednak jest to jakiś początek. Twoi czytelnicy wiedzą znacznie mniej o Twoim temacie aniżeli się Tobie wydaje i jeżeli nie będziesz uważny na to, co wiesz, że oni nie wiedzą, możesz być pewien, że Twój tekst będzie dla nich niezrozumiały. Pamiętaj o tym!
Lepszą metodą złamania Klątwy Wiedzy jest zbieranie informacji zwrotnych od czytelników, na przykład poprzez pokazywanie szkiców swojej pracy ludziom podobnym do Twojej grupy docelowej i dowiadywanie się, czy są w stanie je zrozumieć. Psychologowie społeczni dowiedli, że jesteśmy nadmiernie pewni siebie, czasami nawet do poziomu urojeniowego, co do naszych możliwości wpływania na to, co inni ludzie myślą, nawet jeżeli tymi innymi są osoby nam bliskie. Dopiero kiedy je zapytamy, co siedzi w ich głowach, odkrywamy, że to, co jest dla nas oczywiste, niekoniecznie jest takie same dla nich.
Innym sposobem, żeby ustrzec się przed Klątwą Wiedzy, jest pokazanie szkiców samemu sobie- najlepiej dopiero po jakimś czasie po napisaniu tekstu. Jeżeli jesteś podobny do mnie, złapiesz się na myśleniu: „Co miałem na myśli?” albo „Jak to jest ze sobą powiązane?” albo niestety zbyt często: „Kto napisał te bzdury?”. Sposób, w jaki myśli pojawiają się w głowie autora, rzadko kiedy jest taki sam u czytelnika. Zatem rady, w jaki sposób pisać, nie odnoszą się sensu stricto do samego warsztatu, ale bardziej do sposobu jego późniejszej oceny.
Wiele rad na temat pisania przyjmuje ton moralizatorski, jakby bycie dobrym pisarzem miało zmienić Ciebie w lepszego człowieka. Niestety, wielu świetnych pisarzy to łajdacy, a z kolei ci nieudolni są solą naszej ziemi. Niemniej jednak imperatyw przełamywania Klątwy Wiedzy może być pewnego rodzaju pisarską moralną poradą: zawsze staraj się wyjść poza ograniczenia swojego własnego umysłu i staraj się dowiedzieć, co myślą i czują inni ludzie. Może nie sprawi to, że będziesz lepszym człowiekiem we wszystkich sferach, ale z pewnością stanie się to źródłem ciągłej życzliwości wobec Twoich czytelników.