Menu

Kłamstwo popłaca. Psycho-ewolucyjne spojrzenie na filogenezę samoświadomości

Gdzie świeci lampa Aladyna?

Co może świadczyć o tym, że dany organizm jest świadomy, że w jego umyśle świeci lampa Aladyna (por. Pinker, 2002)? Euan M. Macphail (2002) w swej pracy przekonująco udowadnia, że poza zdolnością posługiwania się językiem nie ma żadnych przesłanek, które pozwalają nam to stwierdzić. Krótko mówiąc, Macphail uważa, że o samoświadomości podmiotu nie dowiemy się inaczej niż przez rozmowę z tym podmiotem (z tego też powodu nazywany jest przez niektórych behawiorystą – por. Griffin, 2003). „To właśnie nasza zdolność mówienia całkowicie rozwiewa wszelkie wątpliwości dotyczące uczuć u innych istot ludzkich, a główną trudnością, przed którą staje każdy, kto chce się dowiedzieć, czy zwierzęta są świadome (a jeśli tak, to jakie), jest to, że zwierzęta nie mówią. Równie dobrze może być tak, że zwierzęta rzeczywiście odczuwają ból i przyjemność w taki sam sposób, jak my. Jednak ponieważ nie potrafią mówić, nie jest im tak łatwo nas przekonać, jak innym ludziom” (Macphail, 2002).

Z kolei, jeśli za przejaw występowania samoświadomości wziąć coś, co może wyglądać na przeżywanie stanów emocjonalnych, to nie ulega wątpliwości, że poczuciem „ja” obdarzony jest również ślimak z rodzaju Aplysia, który odpowiednio uwarunkowany, najwyraźniejobawia się mającego za chwilę nastąpić porażenia prądem! Można przecież na własne oczy ujrzeć jego niespokojne, „bojaźliwe” i nerwowe zachowanie, ale nawet zbadać procesy fizjologiczne, analogiczne i w pewnym stopniu bardzo podobne do naszych, ludzkich. A przecież mózg ślimaka, z „zawrotną” liczbą 10 tys. neuronów, mieści się z powodzeniem na łebku od szpilki (zob. Macphail, 2002)!

Niezwykła precyzja i wyrafinowanie również nie są dobrym wskaźnikiem, ponieważ wtedy na miano istot świadomych zasługiwałyby mrówki, termity i pająki, w budowle których wpisana jest nierzadko wysoka matematyka. Nawet sam mechanizm replikacji DNA jest niczym innym, jak techniką w pełni cyfrową! Precyzja nie dowodzi niczego.

Świadomość i samoświadomość nie są nam również potrzebne, by dokonać jakiejkolwiek percepcji. Do tego celu przeznaczone są narządy zmysłów i określone ośrodki w mózgu, a przykłady ze ślepowidzeniem (blindsight) dobitnie przekonują, że ludzie widzą rzeczy, słowa, których nie są świadomi (zob. Maruszewski, 2002; Crick, 1997).

Antonio R. Damasio nie jest w swych poszukiwaniach tak radykalny jak Macphail, ponieważ precyzuje kilka, trafnych według mnie, wskazówek: „Dobry obserwator potrafi ocenić (...) związane ze świadomością objawy w stosunkowo krótkim czasie (zapewne w sprzyjających warunkach wystarczy tu około dziesięciu minut, chociaż muszę podkreślić, że nawet eksperci mogą zostać oszukani). (...) Oczy muszą być otwarte, mięśnie muszą wykazywać wystarczające napięcie, by umożliwić ruchy. Możemy obserwować ruchy gałek ocznych, głowy, a także całe układy ruchów kończyn [faktycznie sprzyja to stwierdzeniu, czy organizm jest w stanie czuwania, niż czy jest świadomy, bądź samoświadomy, a to fundamentalna różnica – T.K.]. Celowość i adekwatność zachowań można ocenić, biorąc pod uwagę kontekst sytuacji (...) oraz to, czy reakcje organizmu na bodźce oraz zainicjowane przez organizm działania są odpowiednie do kontekstu”(Damasio, 2000, wyr. T.K.). Sądzę, że można nieco tę definicję uszczegółowić: znakiem, że mamy do czynienia ze świadomym bytem może być złożone, precyzyjne, ale i, w odróżnieniu od np. mrówek, elastyczne, plastyczne zachowanie zawsze będące wynikiem interakcji ze zmieniającym sięśrodowiskiem w całej jego złożoności, a nie z jego pojedynczym aspektem, na przykład zapachem. W świetle tej definicji, świadomość można potraktować jako swego rodzaju drogowskaz, który pomaga nam w nawigacji w złożonym i zmiennym środowisku, którego wiele elementów jednocześnie jest dla organizmu niezwykle istotnych. Podobny wniosek można wyciągnąć z twierdzeń etnologa Donalda R. Griffina, twierdzi on, że „świadome, subiektywne doświadczenie umysłu jest znaczące i pożyteczne, ponieważ pomaga nam wybrać odpowiednie zachowanie. Nawet najprostsze i najbardziej podstawowe doświadczenia, takie jak lęk czy sympatia (...) bywają bardzo intensywne, i to właśnie owa intensywność może je uczynić ważnymi dla zwierząt, jak i dla nas. (...) Oczywiste jest, że mamy świadomość przynajmniej części tego, co się dzieje wokół nas, oceniamy naszą sytuację i prawdopodobne skutki działań, które podejmujemy. Tego rodzaju świadome, subiektywne znaczenie umysłu jest znaczące i pożyteczne, ponieważ pomaga nam wybrać odpowiednie zachowanie” (Griffin 2004).

Z kolei Hoimar von Ditfurth (1979) łączy pojawienie się świadomości (a zgodne jest to również z faktami przytaczanymi przez innych uczonych – por. np. Damasio, 2000, 2002) z uformowaniem się kory nowej – cortex novum (por. Kimble: 2001). Struktura kory, w przeciwieństwie do starszych elementów, pnia i międzymózgowia, jest w znacznym stopniu modyfikowana przez wpływ środowiska (por. Maruszewski, 2002; Damasio, 2000, 2002; Zimbardo, 1999; Crick, 1997). Jej rolę przystępnie i jasno definiuje Francis Crick. Oddajmy mu na chwilę głos: „mówiąc najogólniej, kora czuwających zwierząt działa prawdopodobnie w dwojaki sposób. Na podstawie wstępnego i nieco nadmiernego ‘okablowania’ stworzonego przez nasze geny i procesy rozwojowe kora, korzystając z doświadczeń wzrokowych oraz innych, z wolna zmienia ‘okablowanie’, tak, aby stworzyć kategorie (lub ‘cechy’), na które jest w stanie reagować.(…) Drugą funkcją kory (…) jest konieczność natychmiastowej reakcji na nadchodzące sygnały” (Crick, Koch, 2003. Pomaga ona w zapamiętywaniu i nauce, dzięki niej działania są bardziej precyzyjne, adekwatne i złożone niż na to pozwalają inne ośrodki w mózgu. Etogram organizmu staje się bogaty, elastyczny, pozwala na przeżycie w otoczeniu, którego wiele elementów ma dla organizmu istotne znaczenie. Zachowanie, tym samym, nie jest już jedynie biernym rezultatem sztywnego programu genetycznego, ale analizy wielorakich bodźców.

W świetle tych ustaleń, kora mózgowa i świadomość wydają się być ze sobą powiązane. Kora pomocna jest przy nawigacji w złożonym środowisku. Dzięki niej mniejsze znaczenie mają tak sztywne mechanizmy jak wdrukowanie, które przesądza o sposobach zachowania osobnika przez resztę jego życia(2). Czy zatem świadomość jest odpowiedzią na zróżnicowane środowisko? Macphail podkreśla, że świadomość jest rezultatem używania języka, jednak przydaje się ona do wielu pomocnych rzeczy: dzięki niej możemy manipulować zawartością magazynów pamięci krótkotrwałej, pozwalając na wybiórcze kierowanie uwagi. W pewnym sensie pozwala nam decydować, o czym będziemy myśleć. Jednak złożoność otoczenia i potrzeba analizy różnorodnych istotnych bodźców jest tylko, według mnie, warunkiem koniecznym wykształcenia świadomości (o samoświadomości będzie mowa za chwilę), ale nie jest warunkiem wystarczającym.

Sama złożoność środowiska nie przesądza o pojawieniu się świadomości. Jeżeli świadomość jest „uaktywniona”, potrafimy zdać relację z tego, co dostrzegamy. Używamy wtedy pamięci deklaratywnej (zob. Maruszewski, 2002; Damasio, 2000; Macphail, 2002). Samemu łatwo sprawdzić, z jak niewielu codziennych, rutynowych czynności nie jesteśmy w stanie zdać relacji. Który but założyłem najpierw? Którą skarpetkę? Na którą rękę najpierw włożyłem płaszcz? Ile razy wcisnąłem „k” na klawiaturze pisząc ten tekst? Nie wiem. Czynności te, choć niewątpliwie skomplikowane i sensowne, są automatyczne, wykonujemy je przy bardzo małym udziale świadomości.

Jednak ów udział zwiększyłby się niewątpliwie, gdyby nastąpiła pewna nieoczekiwana zmiana: sznurowadło byłoby zerwane, w skarpetce byłaby dziura, a litera „k”, po wciśnięciu klawisza, nie pojawiałaby się na ekranie. Wtedy nasza świadomość zanotowałaby tę zmianę, prawdopodobne również, że zapamiętalibyśmy owe fakty lepiej niż inne. W naturalnym środowisku naszych przodków, na sawannach Afryki Zachodniej, nie występowały buty, skarpetki czy klawiatury komputerów. Zwykle nieoczekiwana zmiana środowiska oznaczała, że przebywa w nim inny osobnik, ktoś obdarzony umysłem, ktoś, kto zmienia w jakiś sposób środowisko. Sądzę, że świadomość była ewolucyjną odpowiedzią na zmieniające się środowisko, które stało się polem działań innych osobników: środowiskiem przesyconym intencjonalnością. Można by więc postulować, że geneza świadomości ma całkowicie społeczny charakter – powstała ze względu na inne organizmy, ażeby swemu właścicielowi ułatwić przeżycie w takim środowisku i odpowiednią reakcję na zmiany będące rezultatem działań innych (3). W pracy Denise D. Cummins czytamy: „Fizyczne środowisko nie jest jedynym, które może stać się źródłem nacisków ewolucyjnych (evolutionary pressures). Społeczne otoczenie samo w sobie kreuje całe mnóstwo problemów adaptacyjnych. (...) Nacisk na wykształcenie systemu nerwowego wywodzi się z pierwotnej potrzeby osobnika do przewidywania zdarzeń w jego środowisku, w tym również zdarzeń będących skutkiem działania innych organizmów” (Cummins, 1998, wyr. T.K.).


(2) Mechanizm imprintingu został znakomicie opisany i zaprezentowany przez etologa Konrada Lorenza (1996) na przykładzie gęsi gęgawej. Mała gąska po wykluciu się z jaja przez kilka krytycznych minut „uczy się”, wdrukowuje sobie w mózg obraz swojej matki. Jeśli ma pecha i, miast przy matce, znajduje się w laboratorium badawczym, gdzie badacz wystawi jej młody móżdżek na działanie samochodziku na kluczyk, który jeździ i, jeszcze lepiej, piszczy, sprawa jest przesądzona. Dla gąski samochodzik i matka stanowią do końca życia, nieodwracalnie, to samo. „Dzięki” imprintingowi wielu gatunkom ptaków na resztę życia przez tych kilka kluczowych minut można skutecznie wmówić, że ich matką jest dowolna rzecz: kot, budzik, czy wreszcie sam badacz. Imprinting jest tym samym formą najbardziej skrajnego – bo całkowicie niepodatnego na wszelkiego rodzaju próby zmiany, wymazywania, czy poprawek – uczenia się i tym samym – przyzwyczajenia.

(3) Ten wywód może nieść ze sobą znamiona tautologii. Skoro świadomość jest reakcją na obecność innych umysłów, to tym samym świadomość wykształciła się ponieważ inni również ją wykształcili. Tautologia jest jednak tylko pozorna i bardzo łatwo jest jej się pozbyć. Przede wszystkim, nie należy utożsamiać świadomości z samym umysłem. Nie każdy umysł jest świadomy, większość jest z reguły nieświadoma. Świadomość jest tylko złożoną, precyzyjną właściwością, która pozwala nam reagować na środowisko modyfikowane przez inne umysły, gdyż cechą obcego umysłu, nawet tego nieświadomego, jest intencjonalność (por. Baron-Cohen 1999) i to na nią właśnie świadomość reaguje szczególnie dobrze.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku