Intuicyjna manipulacja
- Szczegóły
- Utworzono: 30 listopada 2015
- Jarosław Świątek
Manipulacja – współcześnie zjawisko występujące na masową skalę. O ile w zamierzchłych czasach manipulowało się wyłącznie w bezpośrednich interakcjach, o tyle obecnie, dzięki masowym mediom, jej wymiar osiągnął niespotykane wcześniej rozmiary.
Technik wywierania wpływu na ludzi jest oczywiście bardzo wiele. Bazują one na rozmaitych mechanizmach, ale kluczem (bo nawet nie wytrychem) do ich skutecznej implementacji jest automatyzacja funkcji psychicznych. Zdanie brzmi zawile? Cóż – właśnie o to chodziło. Wywarłem właśnie w tenże sposób wpływ i uwiarygodniłem swoje stanowisko (i prawdopodobnie spowodowałem, że niektórym odechciało się dalej czytać). Jednak nie skłamałem. Manipulacja, wywieranie wpływu nie są bowiem – jak się potocznie uważa – kłamstwem, naciąganiem prawdy czy szeroko rozumianym oszustwem. Czy to oznacza jednak, że nimi być nie mogą? Ależ oczywiście, że mogą. W manipulacji nie chodzi jednak o kłamstwo ani prawdę. Chodzi o użyteczność i funkcjonalność techniki czy przekazywanej za jej pomocą informacji. Krótko mówiąc – chodzi o efekt. Byle ktoś postąpił wg naszej woli, naszego planu. Czy będzie wierzył w nasze prawdziwe ideały, czy posłuży się fałszywymi – nie ma to większego znaczenia z punktu widzenia postawionego celu.
Żeby sprawnie posługiwać się technikami wywierania wpływu, trzeba mieć specjalistyczną wiedzę. Technik jest bowiem wiele, ale co ważniejsze – działają najczęściej w określonym kontekście. Nie każda metoda manipulacji możliwa jest do zastosowania w każdych warunkach przy odpowiedniej modyfikacji. W dodatku nie działają one nigdy na 100%.
Większość ludzi jednak takowej specjalistycznej wiedzy nie posiada, a mimo tego doskonale sobie radzi w massmediach. Dotyczy to szczególnie rozmaitych polityków, kandydatów na ważne stanowiska w państwie, ale nie tylko. Owa większość stosuje bardzo często proste metody. Oto np. przedstawia „dowody” na istnienie powiązania między szczepieniami a autyzmem. Albo wysokie bezrobocie w regionie powiąże z panowaniem tego czy innego prezydenta/burmistrza miasta. Jeszcze w innym przypadku, który nie tak całkiem dawno miał miejsce w Polsce, wystarczy powiązać niskie zarobki Polaków w porównaniu do krajów zachodu, afery na szczytach władzy, biurokrację z niewydolnym systemem i ogłosić, że się go rozwali, jeśli się będzie miało na to wpływ. Voila – oto kuchnia wpływu, a my, pelikany – łykamy. Nie chcę jednak powiedzieć przez to, że regulacje w Polsce są w porządku, ani że afery na szczytach władzy, brak większych reform – nie miały swoich przyczyn w konkretnych zachowaniach osób rządzących. Bynajmniej. To, na co chcę jednak zwrócić uwagę, to na fakt, że to wcale nie jeden, prosty czynnik odpowiada za dany stan rzeczy, wbrew naszemu przekonaniu. Tylko dlaczego ludzie tak łatwo się nabierają, skoro technik tych nawet nie można nazwać wyszukanymi?
Psychologowie wykazali w licznych badaniach, że ludzie mają automatyczną tendencję do szukania wzorów i reguł w otaczającej rzeczywistości. Owe wzory nie muszą, i często nie są, ani racjonalne, ani rzeczywiste. Poszukiwanie wzorców pomaga nam się uczyć i organizować otaczający nas świat. Nierzadko jest użyteczne i pomoże oswoić ogień, rozszczepić atom czy wynaleźć żarówkę (w tym jednak przypadku niezbędne są wielokrotne replikacje i logika formalna, ale to inna historia). Bywają jednak sytuacje, w których poszukiwania schematów spowodują unikanie czarnych kotów, modlenie się do zacieków na ścianie, zakładanie zawsze tej samej bielizny przed ważnym spotkaniem.
U podłoża tych mechanizmów leżą neuronalne obwody, które wpływają na nieświadome nabywanie kowariancji i predykcji. Lub inaczej – przyczyniają się do powstawania iluzji przyczyny. Ponieważ działają automatycznie i szybko, ciężko jest je wyłączyć czy w ogóle dostrzec. Powodują, że dwa, kompletnie niezwiązane ze sobą zjawiska, które występują w tym samym czasie lub następują jedno po drugim, wydają się ze sobą powiązane. Dobrym przykładem niech będzie taka oto statystyka – liczba utonięć wzrasta wraz z ilością spożytych lodów. Co to oznacza? Czy lody posiadają w sobie coś, co sprawia, że łatwiej jest nam utonąć? Mózg natychmiast szuka powiązania i odpowiedzi. Jeśli jej nie znajdzie, to i tak uzna, że lepiej nie jeść lodów na kąpielisku, bo z niewiadomych przyczyn doprowadzić mogą do utonięcia. Tymczasem tak się składa, że zarówno liczba utonięć, jak i spożycie lodów wzrasta w upalne dni. I to raczej w nich należy upatrywać przyczyny zarówno jednego, jak i drugiego zjawiska. Gdy jest gorąco – więcej ludzi spożywa lody, ale i więcej ludzi wyrusza na kąpieliska. Dlatego jest więcej utonięć – statystycznie rzecz biorąc nie musi ich być wiele, ale się zdarzają na pewno częściej niż zimą. Istnieje więc trzeci czynnik, który znacznie lepiej tłumaczy oba poprzednie. A te z kolei do siebie się mają nijak.
We wspomnianych przeze mnie wcześniej przykładach także najczęściej nie istnieje prosta zależność przyczynowo-skutkowa. Niskie zarobki wynikają z szeregu procesów gospodarczych i ewolucji wolnorynkowej, którą jako państwo od 25 lat przechodzimy. Nadal jesteśmy zapóźnieni i nie da się tego nadrobić jak za pstryknięciem palców. Afery dotyczą nie tylko wszystkich ekip, które rządziły krajem (w mniejszym, większym stopniu rzecz jasna), ale także ustrojów reżimowych, w których media nie mogą na ten temat głośno pisać, ale o których dowiadujemy się, gdy reżimy upadają, przez prace historyków. Regulacje są i będą się pojawiać wszędzie tam, gdzie będzie rozwijać się system prawny. A ponieważ ten jest w ciągłej ewolucji, to w pewnym momencie jeden przepis będzie wykluczał inny i będzie trzeba stworzyć kolejny, który zniesie poprzednie. Sytuacja jest znacznie bardziej złożona i zastąpienie jednego systemu drugim niczego nie zmieni, bo i ten system będzie musiał się rozwijać prawnie. Za bezrobocie w regionie też łatwo obwinić gospodarza miejscowości. O ile to może być prawda, jeśli istotnie podjął on szereg decyzji niekorzystnych gospodarczo, o tyle najczęściej to zwykła próba manipulacji. Jeżeli np. w całym województwie czy kraju istnieje konkretna stopa bezrobocia i nie różni się ona w danej miejscowości od reszty kraju, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że to nie włodarz jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy. Podobnie jeśli akurat porównuje się ów stopień z bogatszą gminą, która posiada np. kopalnie lub jest dużą aglomeracją wojewódzką. Wtedy także łatwo jako przyczynę wskazać rządzącego regionem, w którym nie ma takich zasobów.
Wrodzone struktury neuronalne, które – jak w przypadku zakrętu wrzecionowatego, który pomaga nam identyfikować twarze, służą nam do poruszania się i adaptacji środowiskowej. Niestety jako wytwór ewolucji nie odróżniają one złożonych procesów od prostych i nie były do analizy tych pierwszych przystosowane. Odpalają więc, niezależnie od charakteru i skali zjawiska. Tym samym przyczyniają się do naszej łatwowierności i podatności na niewyszukane manipulacje polityków i liderów, którzy przede wszystkim chcą osiągać swoje cele. Paradoksalnym jest to, że politycy sami nie wiedzą, dlaczego im tak łatwo owa manipulacja przychodzi. Ale najgorsze chyba w ich działaniu jest to, że gdy w coś już uwierzymy i zostanie ze sobą powiązane, ciężko o zmianę postawy. Dopóki ktoś umiejętnie nie powiąże jej z innym czynnikiem. Niestety rzadko prawdziwym. W ten sposób dajemy się wodzić za nos i będziemy dawać, o ile nie zaczniemy częściej odpalać płata ciemieniowego, który odpowiedzialny jest za myślenie logiczne i przestrzenne. Ale to dla większości ludzi zbyt kosztowny proces. Ta sama większość nigdy nie przeczyta tego artykułu. To jeszcze bardziej wyczerpujące zajęcie. Lepiej się zdać na automatycznie działające funkcje psychiczne. Do jedzenia, picia, spania, głosowania nie trzeba w końcu niczego więcej.
Do poczytania:
- Chabris, C., Simons, D. (2011). Niewidzialny goryl. Dlaczego intuicja nas zwodzi? Warszawa: Laurum.
- Wason, P. C. (1960). On the failure to eliminate hypotheses in a conceptual task. Quarterly Journal of Experimental Psychology, 12, 129-140.