O czym pamiętać na zakręcie życia?
- Szczegóły
- Utworzono: 06 maja 2014
- dr Jarosław Kulbat
Ostatnio rozmawiałem z kimś, kto podzielił się ze mną brawurową tezą, że na drodze do szczęścia mojego rozmówcy od lat stają problemy życia codziennego. To ciekawe twierdzenie, które warto krótko skomentować.
Zacznijmy banalnie od tego, że życie nie jest łatwe, nawet dla tych, którzy twierdzą, że jest. Każdy z nas miewa gorsze dni i naprawdę kiepskie dni. Co więcej, niektórzy twierdzą, że życiowe komplikacje mają to do siebie, że pojawiają się w wtedy, gdy nie mamy sił na stawianie im czoła albo nie jesteśmy na nie przygotowani. Albo i jedno, i drugie. Wierzę w to, że świat jest sprawiedliwy w tym sensie, że każdy musi stawiać w życiu czoła wyzwaniom, które przynosi mu los. I już. W takim ujęciu szczęście to nie brak problemów, ale raczej umiejętność stawiania im czoła, gdy się pojawią. Nawet wtedy, a może zwłaszcza wtedy, gdy nie mamy na to siły. O czym warto pamiętać, gdy pojawia się wrażenie, że twój świat zaczyna się walić?
Kiedy problem staje się problemem?
Warto zacząć od tego, że problemy, jakich doświadczamy w naszym życiu, w pewnym stopniu mogą być naszą zasługą. I nie chodzi tu o nasza odpowiedzialność za wystąpienie problemu. To inna kwestia. Chodzi mi raczej o sytuacje, w których wystąpienie okoliczności określających problem kompletnie od nas nie zależy. Jak to możliwe?
Czy pamiętasz, jakie miałeś problemy jako dziecko? A może masz już dzieci, które przychodzą z prośbą o pomoc w rozwiązaniu jakichś problemów? W takich sytuacjach wielu z nas nie może się powstrzymać od komentarzy (czy myślenia) w rodzaju: taki problem to żaden problem. Mówimy tak, bo widzimy rozwiązanie problemu, i w tym sensie nie jest on dla nas problemem. Problemy, jakich doświadczamy w dorosłym życiu, są często innego rodzaju, ale znaczenie nastawienia do nich jest zbliżone. Krótko pisząc: problemem staje się coś, co uznasz za problem. Czy może to oznaczać, że zmiana nastawienia sprawi, że problem zniknie? Często tak właśnie jest. Gdy zaczniemy traktować problem jak szansę na rozwój, może stać się szansą na rozwój. Jeśli potraktujemy problem jak wyzwanie, które pomoże nam lepiej poznać czy zrozumieć siebie, to tak będziemy go traktować. I problem zniknie. Spróbuj: możesz być zaskoczony rezultatami.
O akceptowaniu własnych błędów
Oczywiście może się zdarzyć, że na życiowym zakręcie znajdziesz się z własnej winy. Porażki tego rodzaju to szczególna klasa problemów. Między innymi dlatego, że dla wielu z nas stanowią podstawę do zmiany tego, co myślimy na swój temat. Taka zmiana jest często zmianą na gorsze: nie umiem, nie dam rady, jestem głupi, słaby, naiwny. Ale to jedna strona medalu.
Druga jest taka, i na niej warto się skupić, że zawinione osobiście porażki są niezastąpionym źródłem wiedzy o własnych ograniczeniach. W inny sposób nie można poznać swoich ograniczeń. Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. Gdy spojrzeć na porażkę w taki sposób, może stać się ona punktem wyjścia dla zmiany na lepsze. Gdy zrozumiesz, co zrobiłeś źle, jesteś w połowie drogi do naprawienia tego, co jest źródłem problemów. Druga połowa jest, według niektórych, znacznie łatwiejsza: trzeba się zmienić. Może więc warto spróbować?
Przestań biadolić
Zmaganiom z problemami, którym musimy stawić czoła, często towarzyszy biadolenie. I choć można wskazać kilka pozytywnych konsekwencji narzekania, nie sposób ignorować jego negatywnych następstw. Głównym powikłaniem narzekania jest zwiększenie natężenia negatywnych emocji, których doświadczamy w związku z problemami. Trudności stają się wtedy jeszcze trudniejsze.
Poza tym użalanie się nad sobą jest bardzo wyczerpujące emocjonalnie i w konsekwencji obniża nasze szanse na poradzenie sobie z problemami. Z jednej strony, w konsekwencji biadolenia obniżą się nasze możliwości radzenia sobie z negatywnymi emocjami, które zyskują na intensywności i trudniej nad nimi zapanować. Z drugiej strony, wyczerpanie biadoleniem zmniejsza szansę na rozwiązanie problemu, bo konsekwencją biadolenia może być również ograniczenia naszych zdolności poznawczych. Jeśli więc nie biadolisz strategicznie, przestań biadolić. I to natychmiast.
Nie trać nadziei
Gdy przychodzi ciężki czas, łatwo wpaść w pułapkę negatywnego myślenia: gdy nie widać rozwiązań piętrzących się problemów i nie widać szans na to, że będzie lepiej. To naturalna reakcja na życiowe wiraże. Negatywne emocje, których wtedy doświadczasz, wpływają na to, co myślisz i jak myślisz. W takich momentach, gdy nie możesz przestać się martwić, spróbuj przypomnieć sobie kilka epizodów z własnego życia, kiedy byłeś równie mocno poruszony, zasmucony czy zły. I myślałeś, że nigdy nie będzie lepiej. I co?
Tak właśnie jest ze zmartwieniami, większa część z nich to martwienie się na zapas. W tym sensie, że nie wydarzyła się przecież większość złych rzeczy, których wystąpienia byłeś wtedy pewien. Nie trać ani czasu, ani sił na zmartwienia, bo nie warto. O wyzwaniach czy problemach pomyśl raczej z nadzieją, ale nie taką, która jest matką bystrych inaczej. Jeśli możesz coś zmienić, zmień to. Jeśli nie masz na coś wpływu, nie martw się tym. I już.
Nie porównuj się z innymi (albo porównuj się tendencyjnie)
W chwilach życiowych kryzysów ludziom szczególnie trudno oprzeć się pokusie porównań z innymi. Robimy to często po to, żeby zrozumieć powody, dla których nas spotyka coś złego, a innych ludzi nie (choć są od nas gorsi). Takie porównania z innymi często stają się motywem przewodnim narzekania na swoje życie.
Niektórzy specjaliści od szczęśliwego życia (np. stoicy) doradzają tendencyjne porównywanie się z tymi, którzy mają gorzej od nas. I może coś w tym jest. Porównując się z innymi, nie zapominajmy jednak o kilku sprawach. Po pierwsze, porównania z tymi, którzy mają gorzej, mogą sprawić, że poczujemy się jeszcze gorzej. Na przykład dlatego, że dotrze wtedy do nas, że może nas spotkać coś jeszcze gorszego. Mnie taka świadomość raczej nie uspokaja. Opisany tu efekt występuje zwłaszcza wtedy, gdy porównujemy się z gorszymi w dziedzinie, która dla nas samych jest źródłem zmartwień. Jeśli więc brak ci pieniędzy, raczej nie porównuj się z tymi, którzy mają ich mniej niż ty. Jeśli martwisz się o swoje zdrowie, nie szukaj porównań z tymi, którzy chorują na to, co ty, i ich stan jest dużo gorszy. Więcej szkody niż pożytku.
Jeśli już z kimś się porównywać, to może raczej z tymi, którzy teraz mają lepiej niż ty, choć (jeszcze niedawno) mieli dużo gorzej. Inspirujące historie przezwyciężania własnych ograniczeń czy pokonywania przeszkód mogą zwiększać motywację do poszukiwania rozwiązania własnych problemów (bo pokazują, że można). Nierzadko podsuwają też rozwiązania problemów w sytuacji, w której nam rozwiązanie problemu jeszcze nie przyszło do głowy.
O szukaniu radości w prozie życia codziennego
Problemy życia codziennego, zwłaszcza wtedy gdy jest ich zbyt wiele, często sprawiają, że tracimy z oczu okazje do odzyskania sił koniecznych do ich rozwiązania. Warto wtedy pamiętać o tym, że stosunkowo łatwo można znaleźć odrobinę wytchnienia czy pozytywne emocje nawet wtedy, gdy Twoje życie robi się znienacka bardzo skomplikowane. I to jest moja ostatnia rada na dziś. Dziękuję za uwagę, bo mam nadzieję, że dotrwaliście Państwo do tego miejsca.
Komentarze
Pewnie też zależy od poczucia umiejscowienia kontroli zachowania czy poczucia skuteczności działania. Jednak może się pojawić trudność z oceną sytuacji - mam na nią wpływ jeszcze czy już nie? A skąd mogę o tym wiedzieć? Jak sądzę jest to kwestia decyzji i wyboru w oparciu o swoje zasoby - myślę, że mogę coś zmienić, to próbuję zmienić, jeśli myślę, że nie mogę - rezygnuję. Jak w wierszu Krzysztofa Oetingera w pierwszym przypadku potrzebuję odwagi, w drugim cierpliwości, ale cały czas mądrości do rozróżnienia sytuacji. Kluczem moim zdaniem jest właśnie świadoma rezygnacja, żeby uniknąć wypominania sobie, że mogłem jeszcze to czy siamto spróbować zrobić, może by się udało, albo unikam miotania się, kiedy rzeczywiście nie mam żadnego wpływu na zmianę sytuacji, czyli problem powstał bez mojego udziału. Czasami zdarza nam się narzekać, że niestety wszystko co dobre w życiu w końcu przemija. Na szczęście to co złe, też. Mnie na co dzień w życiu pomaga stara taoistyczna zasada mówiąca, że jest czas działania i czas niedziałania. Jedyny ciekawy problem jaki mi wtedy pozostaje do rozstrzygnięcie to jaki teraz mam czas?