Menu

Jak zmienić coś, czego zmienić nie można?

dr Jarosław Kulbat

Przekonania, jakie ludzie mają odnośnie natury ludzkiej, składają się na potoczną koncepcję natury ludzkiej. W koncepcji natury ludzkiej mogą pojawiać się przekonania dotyczące możliwości samorozwoju czy zdolności. Ale nie tylko. Jakie są kobiety? Jacy są mężczyźni? Czy dobrych ludzi spotykają rzeczy dobre? Czy złych spotka zasłużona kara? Czy mam pecha? I tak dalej.

Odpowiedzi na tego rodzaju pytania wynikają właśnie z potocznej koncepcji natury ludzkiej. Organizują wiedzę, wpływają na nasze rozumienie rzeczywistości czy motywację do działania. Trzymajmy się jednak przekonań dotyczących cech i zdolności.

Chcieć to móc czy móc to chcieć?

Zapraszam do krótkiej psychozabawy. Zastanów się przez chwilę nad czterema twierdzeniami, które znajdziesz poniżej (Dweck, 2007). Które z nich najlepiej odzwierciedlają to, co myślisz o inteligencji?

  1. Inteligencja jest czymś bardzo podstawowym, czego nie można zmienić.
  2. Można nauczyć się nowych rzeczy, ale tak naprawdę nie można zmienić swojej inteligencji.
  3. Nieważne, jak inteligentny jest człowiek, inteligencję zawsze można zmienić.
  4. Zawsze można podwyższyć swoją inteligencję. 

Jeśli Twoje poglądy lepiej odzwierciedlają pierwsze dwa twierdzenia – może to wskazywać, że traktujesz inteligencję jak dar czy talent. Inteligencja, w takim ujęciu, ma swoje określone natężenie i niezależnie od tego, jak bardzo będziemy się starać, nie uda się nam swojej inteligencji zmienić. Jeśli natomiast Twoje poglądy na inteligencję lepiej odzwierciedlają dwa ostatnie twierdzenia, to może to wskazywać, że inteligencją kojarzy Ci się z potencjałem do wykorzystania. W konsekwencji, inteligencja traktowana jako potencjał może się zmieniać w następstwie podejmowania wyzwań czy wysiłku wkładanego w działania mające na celu osiągnięcie celów. Jest możliwe, że Twoje przekonania stanowią mieszankę tych dwóch koncepcji – jednak Carol Dweck przekonuje, że większość ludzi identyfikuje się z jedną z wymienionych koncepcji. Poza tym, gdy w miejsce „inteligencji” wstawimy dowolną cechę czy zdolność (pamięć, wytrwałość, poczucie humoru), można oczekiwać podobnej konfiguracji przekonań. Tak działa koncepcja natury ludzkiej.

Człowiek uczy się na błędach… tyle że nie każdy

Różnice w podejściu do własnego potencjału widać bardzo wyraźnie w sposobach reagowania na porażki, które stają się udziałem ludzi wyznających każdą z dwóch wymienionych koncepcji.

Dla ludzi przekonanych, że zmieniać się nie mogą, porażka stanowi niepodważalny (i zazwyczaj kolejny) dowód braku zdolności niezbędnych do wykonania zadania. I w gruncie rzeczy nie są tym specjalnie zaskoczeni – wiedzieli, że tak będzie, bo wiedzą, jacy są. Z kolei dla ludzi przekonanych, że rozwój zdolności jest możliwy, porażka stanowi wyzwanie. Jest sygnałem, że trzeba bardziej się postarać: więcej się uczyć czy włożyć większy wysiłek. Różnice w funkcjonowaniu między ludźmi, którzy mają różne przekonania co do stałości cech czy zdolności, są wyraźne także w innych aspektach radzenia sobie z codziennością.

Osoby, które są przekonane, że nie można przezwyciężyć ograniczeń wynikających z posiadanych cech czy zdolności, traktują więc trudności w osiągnięciu celu jak zagrożenia, bo spodziewają się porażki. Widać to często w ich reakcji emocjonalnej na przeciwności, którą cechują negatywne emocje o wysokim stopniu pobudzenia (złość, lęk). Gdy, zgodnie z oczekiwaniami, odniosą porażkę, wyjaśniają ją ograniczeniami własnych zdolności. Wynika to jasno z posiadanej przez nich koncepcji cechy i nie sprzyja wytrwałości w działaniu – poddają się dość szybko, bo przecież i tak nie warto próbować. Nie są więc motywowani do działania wewnętrznie. Widać to w sposobie wybierania celów działania, które zazwyczaj są na tyle konkretne, żeby łatwo było ocenić poziom wykonania w oparciu o specyfikę realizowanego zadania.

Z drugiej strony, osoby przekonane, że zdolności czy cechy są rodzajem potencjału, który można rozwijać, na porażkę reagują jak na wyzwanie. Porażka oznacza dla takich ludzi, że muszą bardziej się postarać i w konsekwencji lepiej opanować umiejętności konieczne do wykonania zadania albo włożyć większy wysiłek. Ich reakcja emocjonalna na porażkę także jest inna: wyzwaniu towarzyszy ożywienie i wzrost zainteresowania zadaniem, które stwarza okazję do nauczenia się czegoś nowego, do rozwoju. W tym sensie ludzie zorientowani na rozwój własnego potencjału są do działania motywowani wewnętrznie, co sprzyja większej wytrwałości w działaniu.

Chcesz zmienić swoje życie: zacznij od zmiany nastawienia

Zaproponowana przez Carol Dweck koncepcja, poza tym, że pozwala elegancko wyjaśnić, dlaczego ludzie odmiennie reagują na porażki, może stanowić punkt wyjścia dla stosunkowo prostych i wiele wskazuje na to, że skutecznych interwencji psychologicznych. Ich celem jest oczywiście przełamywanie subiektywnych przekonań o ograniczeniach wynikających z niedoboru talentów i kształtowanie prorozwojowej idei cechy czy zdolności. Szczerze polecam ten sposób myślenia o własnych ograniczeniach głównie dlatego, że skuteczność wynikających z niego interwencji została wielokrotnie zweryfikowana empirycznie.

Do czytania:

  • Dweck, C. S. (2007). Mindset: The new psychology of success. New York: Ballantine Books. [książka jest dostępna w języku polskim] 
dr Jarosław Kulbat
Autor: dr Jarosław KulbatStrona www: http://kulbatkonsulting.blogspot.com/
Psycholog społeczny, konsultant i trener, wykładowca SWPS Wrocław, popularyzator nauki i bloger

Komentarze  

Zbigniew
# Zbigniew 2014-06-04 12:04
Witam. Trochę mnie zaskoczyło rozumowanie przedstawione w tym felietonie. Oto "dar" oznacza wierzenie, że to ni mniej, ni więcej tylko coś jakby zewnętrznego, podarowanego, ale zarazem w niezmiennej formie, w każdym razie jakoś niezależnej od obdarowanego. I w związku z tym nie można tego rozwijać? Ciekawe założenie obrazujące system wierzeń tkwiących podobno u podstaw potocznej koncepcji człowieka. W jaki sposób ma to być nie - potoczna czyli pewnie naukowa koncepcja? A przecież rozważając koncepcje inteligencji specjalizujący się w psychologii różnic indywidualnych dopuszczają taką możliwość, że konstrukt typu inteligencja zależy na przykład od wyposażenia genetycznego, dziedziczonych właściwości układu nerwowego i temu podobnych czynników.
Oczywiście jak przy większości prób dyskusji problem może tkwić w definicji przedmiotu dyskusji, a więc czym w dyskusji tutaj będzie ostatecznie inteligencja.
Z punktu widzenia mojej naiwnej, potocznej koncepcji rozważań na temat natury człowieka jest więcej miejsca na możliwe warianty. Oto w artykule - pewnie zgodnie z przekonaniami - rozważany jest tylko jeden układ: osoby wierzącej, że inteligencja to jest jakiś nie podlegający kształtowaniu dar i jednocześnie ona sądzi, że go nie posiada oraz osoby wierzącej w możliwość kształtowania inteligencji poprzez uczenie się i rozwój, i to wierzenie otwiera jej drogę do uczenia się na błędach oraz wzrostu własnej inteligencji. A co się może stać, jeśli wierzę w to, że inteligencja to dar (element wyposażenia osobistego niezależny od mojej woli) i odnoszę sukcesy? Będę przekonany o swojej wyjątkowości? Mogę czuć się jak wybraniec losu? Ktoś lepszy od innych, zwłaszcza tych nie wyposażonych w taki „dar”, bo odnoszący sukces za sukcesem ? A porażki swoje z kolei bezwzględnie muszę przypisywać czynnikom zewnętrznym, niezależnym od mojej inteligencji?
I jeszcze przynajmniej jeden wariant - wierzę w potencjał inteligencji i możliwości jej rozwoju, ale nie odnoszę specjalnych sukcesów jakich oczekiwałbym, przynajmniej subiektywnie doświadczam porażki za porażką? Co z tym wtedy mogę robić w swojej głowie? W swoich przekonaniach na temat natury ludzkiej? Nie chcę nawet wspominać o możliwych sytuacjach „badawczych”, kiedy sukces nie jest uwarunkowany li tylko i wyłącznie inteligencją, a przecież i takie zbiory czy systemy przekonań można napotkać nie tylko w literaturze przedmiotu? Nawiasem mówiąc cała ta koncepcja na ile ją rozumiem z tego artykułu wydaje mi się tylko szczególnym przypadkiem zastosowania poczucia umiejscowienia kontroli zachowania - wierzę, że mam wpływ, albo wierzę, że nie mam wpływu. W tym szczególnym przypadku na kształtowanie i wykorzystanie swojej inteligencji. Jedni zmagają się z rzeczywistością (nie zawsze skutecznie), drudzy dopasowują się do niej (może nie zawsze słusznie, ale to w końcu ich wierzenia).
Sugerowanie ludziom, że jeśli tylko zmienią swoje przekonania na temat natury ludzkiej, w tym samego siebie i to wystarczy, żeby zmienić ich podejście do porażek czy sukcesów uważam za manipulację, nawet groźną. Jeśli istnieje bowiem coś takiego, jak inteligencja w sensie obiektywnym, czyli właśnie pewien potencjał do radzenia sobie z rzeczywistością z wykorzystaniem swojego umysłu to pewnie jesteśmy zróżnicowani pod tym względem, jak i pod wieloma innymi względami. Zatem są wśród nas ludzie o zarówno mniejszym „darze”, jak i mniejszym „potencjale” i dobrze dla nich, i przystosowawczo jest, że podejmują wyzwania i oczekują sukcesów jakby „na swoją miarę”. Mają adekwatną samoświadomość czy też samoocenę i stosowne do nich aspiracje. Świadomość, że „wyżej pępka” nie ma co podskakiwać. Próby sugerowania takim ludziom, że z pewnością się mylą w swoich przekonaniach na swój temat uważam za zagrożenie dla nich, bo w najlepszym razie mogą prowadzić do poczucia „bycia kimś gorszym”, doświadczanego jako poczucie winy lub wstydu. Z drugiej strony fałszowanie takiej samoświadomości może doprowadzić do skonstruowania abstrakcyjnych oczekiwań. Ba, nawet w dalekiej perspektywie roszczeniowych aspiracji. I owszem, spotykamy takie osoby w życiu, święcie przekonane o swoim „darze” może mniej nawet „potencjale” i „wpychające się” tam, gdzie inteligencji już im wyraźnie nie starcza.
Rozumiem, że taki artykuł bardziej może być obliczony na takie osoby, które w swoim systemie przekonań nie bardzo wierzą, że dysponują „potencjałem” czy „darem”, a w rzeczywistości mają to. W konsekwencji zbyt słabej wiary w siebie nie stawiają sobie takich wyzwań, na które byłoby je stać i są skłonne przesadnie obwiniać siebie za niepowodzenia, w sumie na zasadzie samospełniające go się proroctwa.
Jeszcze wspomnę tylko na marginesie o osobach czasami nawet wyjątkowo inteligentnych, ale jakoś słabo przy tym uczących się na swoich błędach w specyficznych obszarach, ze względu na pewne cechy psychopatyczne swojej osobowości. Co z nimi?
Tym razem czytam dość płaski artykuł. Jednak i tym razem dziękuję za inspiracje.
„Naukową” koncepcję opartą na przekonaniu o nieskończonych możliwościach rozwoju każdego człowieka, jaka wydaje mi się ukryta jest w tym podejściu, uważam za fałszywą, a na pewno naiwną.
Odpowiedz

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku