Wszechstronny przybornik naszego mózgu
- Szczegóły
- Utworzono: 25 sierpnia 2014
- Steven Pinker
Ludzki mózg jest niezwykłym narządem. To on umożliwił nam odbycie spaceru po Księżycu, odkrycie składu materii oraz docenienie wartości życia. Granie w szachy niemal tak dobrze jak komputer. Jednak ta wirtuozeria budzi pytania, wątpliwości.
Mózg homo sapiens osiągnął swoją obecną formę i kształt pomiędzy 50 a 100 tys. lat temu, na długo przed wynalezieniem rolnictwa, cywilizacji oraz piśmiennictwa w przeciągu ostatnich 10 000 lat. Nasi przodkowie, żyjący w kulturze zbieracko-łowieckiej, nie mieli okazji zająć się astrofizyką czy grać w szachy, zaś naturalna selekcja nie nagradzała ich za posiadanie większej ilości dzieci. Jak zatem ewoluował nasz mózg, osiągając ponadwymiarowe rozmiary, stając się zdolnym do naukowego postrzegania świata?
Ta łamigłówka doprowadziła Alfreda Russela Wallace’a, współodkrywcę doboru naturalnego, do wad kreacjonizmu, i od tego czasu sprowadzała do frustracji nasze próby zrozumienia umysłu jako części świata przyrody. Jednakże powyższa układanka może zostać rozwiązana poprzez kluczową ideę: proces doboru naturalnego „wyposażył” naszych przodków w psychiczny przybornik intuicyjnych teorii na temat świata, którego używali do opanowania kamienia, narzędzi, roślin i zwierząt i siebie nawzajem. Obecnie używamy tego samego zestawu narzędzi do obsługi intelektualnych wyzwań współczesnego społeczeństwa, łącznie z najbardziej zawiłymi koncepcjami naukowymi oraz matematycznymi.
Przez ponad 99% czasu historii naszej ewolucji nasi przodkowie żyli jako myśliwi i zbieracze, i wydaje się, że śmiało można stwierdzić, że tak jak wyewoluowali do naszej obecnej formy, żyli bardziej jak obecne plemiona zbieracko-łowieckie, tyle że bez żadnych pułapek współczesnej cywilizacji. Obserwując ich pozornie proste życie, wiele osób zastanawiało się, co przedpiśmienne ludy zbieracko-łowieckie robiły ze swoimi umiejętnościami abstrakcyjnego myślenia. Nasi przodkowie równie dobrze mogliby zadać to samo pytanie współczesnym leniuchom kanapowym, spędzającym czas przed telewizorem. Życie naszych przodków to nieustanna wyprawa kempingowa, z tą różnicą, że bez wyposażenia w szwajcarskie scyzoryki czy „gorące kubki”. Korzystając ze swojego rozumu, grupy ludzkie rozwinęły zaawansowane technologie oraz zaawansowaną wiedzę ludową.
Wszystkie ludy zbieracko-łowieckie używają ognia, schronisk oraz produkują różnego rodzaju narzędzia. Ich technika jest często pomysłowa, wykorzystująca trucizny, dym, kleje, sieci, przynęty, korale, zakamuflowane doły i klify, dmuchawki, łuki czy latawce zakończone żyłkami do wędki, zrobionymi z lepkiej nici pajęczej. Drapieżnik może zostać wypłukany, rozłupany, uwięziony w zasadzce. Rośliny są wycinane i odkopywane, łuskane oraz obierane, odtruwane poprzez gotowanie, moczenie, fermentację, wymywanie oraz inne kuchenne sztuczki. Niektóre rośliny przygotowywane są jako leki.
Przy pomocy języka przodkowie łączą swoją wiedzę oraz koordynują działania. Wszystkie udokumentowane kultury ludzkie (a także poprzez ekstrapolację kultury zbieracko-łowieckie naszych przodków) posiadają słowa określające przestrzeń, czas, ruch, liczby, stany emocjonalne, narzędzia, florę i faunę, pogodę, oraz potrafią dokonać rozróżnienia pomiędzy tym, co ogólne, oraz szczególne, pozorne oraz rzeczywiste, możliwe oraz aktualne. Ludzie posługują się tymi słowami oraz pojęciami, aby zrozumieć niewidoczne zjawisko, takie jak np. choroby, siły pogody czy nieobecność zwierzyny. Ich mapy umysłowe mogą zawierać tysiące godnych uwagi miejsc, a ich umysłowe kalendarze wyposażone są w cykle pogody, migracje zwierząt oraz historie upraw roślin.
Ludzie rozwinęli więc mentalną maszynę umożliwiającą nam współpracę oraz przechytrzenie lokalnej flory i fauny. Niezbędne dla tej maszyny – co czyni ją tak potężną i niezbędną dla przodków oraz również neurologów – jest zdolność do analizy świata oraz jego kategoryzowania. Świat jest miejscem heterogenicznym – niejednorodnym. Aby dokonywać prawidłowej generalizacji z naszych doświadczeń oraz dobrych przewidywań na temat niewidzianych wydarzeń, potrzebujemy zrozumieć coś na temat przyczynowej struktury świata – jego zawartości oraz praw nim rządzących. Dzięki z trudem wywalczonemu przez naszych przodków mentalnemu przybornikowi wydaje się, że jesteśmy wyposażeni w kilka rodzajów intuicji.
Najbardziej fundamentalnym narzędziem psychicznym jest intuicja dotycząca fizyki: zrozumienie, jak obiekty spadają, toczą się oraz odbijają. Jego podstawą jest uznanie, że świat zawiera obiekty, które pomimo tego, że znikają nam z oczu, zgodnie z prawami fizyki nadal istnieją. Nie dzieje się to tak, jak w kalejdoskopie połyskujących pikseli lub na pokazie sztuczek magicznych, na którym rzeczy znikają i pojawiają się znikąd.
Filozof i psycholog William James opisał świat niemowlęcia jako „kwitnące, buczące zamieszanie”, jednakże obecne eksperymenty pokazują, że dzieci nie są tak zdezorientowane, jak myślał James.
Noworodki w wieku 3 miesięcy są widocznie zdziwione, kiedy eksperymentator pokazuje im obiekty, które wydają się znikać, przechodzić przez siebie, niezależnie latać oraz poruszać się, nie będąc uprzednio popchniętymi. Jak jeden z psychologów podsumował wyniki, „kwitnące, buczące zamieszanie” jest świetnym opisem życia rodziców, nie niemowlęcia, które jest w stanie doskonale zinterpretować wszystkie rozkwity oraz brzęczenia jako zewnętrzne oznaki utrzymujących się, podporządkowującym się prawom obiektom.
Jednakże niektóre obiekty zdają przeciwstawiać się prawom fizyki. Jak zauważył biolog ewolucyjny Richard Dawkins, jeśli rzucisz martwego ptaka w powietrze, zarysuje on wdzięcznie parabolę i spocznie na ziemi, dokładnie w ten sposób, jak to opisują książki do fizyki. Jeżeli jednak wzniesiesz w powietrze żywego ptaka, może on nie dotknąć ziemi województwa, w którym się znajdujesz. Ci jawni ignoranci to żywe organizmy i interpretujemy je nie jako dziwne elastyczne obiekty ani jako przeczące prawom cuda, ale jako posłuszne innego rodzaju prawom, prawom intuicyjnej biologii. Wyczuwamy, że żywe organizmy posiadają wewnętrzną istotę, która dostarcza odnawialnych źródeł energii, czy też witalność, która napędza zwierzę (zwykle w dążeniu do celu), nadaje jej formę, napędza wzrost i funkcje organizmu.
Ta intuicja kieruje tym, jak ludzie w różnych kulturach traktują otaczający ich świat. Nasi przodkowie z kultury zbieracko-łowieckiej byli świetnymi biologami amatorami, którzy klasyfikowali lokalne rośliny oraz zwierzęta w kategorie, często odpowiadające profesjonalnym biologicznym gatunkom i rodzajom. Intuicja dotycząca tego, że organizmy są napędzane przez wewnętrzne prawo, również pozwoliła naszym przodkom przewidzieć ich przemieszczanie się oraz cykle życiowe. Tropy w linii prostej oznaczają, że zwierzyna kieruje się wprost do z góry upatrzonego celu – podążając za nimi, będziemy w stanie ją zaskoczyć. Kwiaty na wiosnę mogą wydawać owoce i pożywne podziemne bulwy jesienią. Ta sama intuicja inspiruje przodków do próbowania roślin oraz części zwierzęcych jako leków, trucizn oraz dodatków do jedzenia.
Dzieci wcześnie w swoim życiu są w stanie odróżnić formy ożywione od nieożywionych. Niemowlęta spodziewają się, że obiekty będą się poruszać tylko wtedy, gdy zostaną wprawione w ruch przez zderzenie, ale oczekują, że ludzie będą ruszać i zatrzymywać się sami. Przedszkolaki dowiadują się na temat zwierząt poprzez ignorowanie wyglądu i koncentrowanie się na ich wnętrznościach. Jeśli zapytać by je, co by się stało jeśli wyjęłoby się środek psa i pozostawiło skorupę, która wygląda jak pies, dzieci odpowiadają że to nie jest pies, ponieważ nie może warczeć czy jeść jak pies. Jeżeli jednak zada im się pytanie – jak myślisz, co się stanie, jeśli zdejmiesz zewnętrzną warstwę psa, pozostawiając coś, co wcale nie przypomina psa, odpowiedzą, że to w dalszym ciągu jest pies, który będzie zachowywał się jak pies.
Trzecim sposobem poznania jest inżynieria intuicyjna, rozumienie narzędzi i innych artefaktów. Narzędzia pojawiają się w skamielinach miliony lat przed ukształtowaniem się współczesnej czaszki i musiały odgrywać główną presję selekcyjną dla rozbudowy naszego mózgu. Obecnie roczne hominidy majstrują kijkami w celu popychania czy sznurkami do ściągania, tworzą podpory – utrzymując rzeczy w górze. Przed pójściem do pierwszej klasy dzieci mają różne intuicje dotyczące artefaktów i istot żywych. Jeżeli nadasz lwu wygląd tygrysa poprzez kostium lub chirurgicznie, dzieci powiedzą, że to nie jest tygrys, tylko nadal jest to lew. Jeżeli jednak przerobisz dzbanek do kawy, który wyglądałby jak karmnik dla ptaków, powiedzą, że to jest karmnik dla ptaków.
Te dzieci mają świadomość, że artefakty są określane nie z powodu ich kształtu czy też dlatego, że nimi są, ale dlatego, że ktoś czyni je takimi. Sklep sprzedający krzesła może być zaopatrzony we wszystko, począwszy od stołków poprzez zestawy do jadalni, hamaki, pufy i taborety. Jeżeli ktoś tak zadecyduje, krzesłem staje się pień czy noga słonia. Jedyną wspólną rzeczą dla „krzesła” jest to, że ktoś chce, aby utrzymywało ono człowieka.
Jednakże to nie prawa fizyki, biologii czy inżynierii mogą wytłumaczyć czy przewidzieć ludzkie zachowanie. Do tego potrzebujemy intuicji psychologicznej – przekonania, że ludzie są napędzani poprzez niewidzialne, nieważkie stany psychiczne, takie jak przekonania i pragnienia. My, śmiertelnicy, nie możemy czytać w myślach innych osób, ale możemy dokonywać poprawnych domysłów, słuchając tego, co ludzie mówią, czytając między wierszami, obserwując twarze i oczy, starając się zrozumieć zachowanie. Podobnie jak w przypadku innych rodzajów intuicji, podstaw odczytywania myśli uczymy się już od kołyski. Noworodki nawiązują kontakt wzrokowy i śledzą wzrokiem swoich rodziców, szczególnie wtedy, kiedy nie są pewne, dlaczego rodzic coś robi. Trzylatki wiedzą, że ten, kto przygląda się czemuś, generalnie chce tego, na co spogląda, że nie można zjeść wspomnienia jabłka oraz że osoba może powiedzieć, co jest w pudełku, tylko zaglądając do środka.
Przedwczesne zrozumienie dziecka o tych czterech dziedzinach: psychologii, biologii, fizyce oraz inżynierii – sugeruje, że ich mózg jest na nie przygotowany. W rzeczy samej, niektórzy pacjenci z uszkodzeniami mózgu nie są w stanie nazwać istot żywych, ale są w stanie nazywać artefakty i odwrotnie, co oznacza, że istoty żywe i artefakty są zapisywane w innej części mózgu. Niektóre rodzaje zaburzeń psychicznych wydają się pogarszać pewne dziedziny, pozostawiając zaś inne nietknięte. Ludzie dotknięci autyzmem na przykład wydają się pozbawieni intuicji psychologicznej, podczas gdy ci z syndromem Williamsa są kompetentni w tym zakresie, upośledzeni zaś w zakresie przestrzennym i mechanicznym.
Nasze narzędzia mentalne najlepiej widoczne są wtedy, kiedy stosowane są w sposób, do którego nie zostały przeznaczone. Wiele humoru sytuacyjnego pochodzi z nagłego odejścia myślenia osoby w standardowy sposób, zazwyczaj organizm żyjący składający się z wierzeń i pragnień sprowadzony zostaje do obiektu materialnego, haniebnie przestrzegającego praw fizyki (tj. poślizgnięcie się na skórce od banana). Wierzenia religijne w duszę, anioły oraz bogów pochodzą z podziału naszej intuicji psychologicznej od intuicji biologicznej i fizycznej, tak że jesteśmy w stanie myśleć o umysłach, które nie posiadają ciała. Wierzenia animistyczne działają na odwrót – one włączają intuicję psychologiczną do biologicznej, fizyki oraz inżynierii i przypisują posiadanie umysłów drzewom, górom, bożkom.
To zaś ponownie prowadzi nas do pytania o to, jak umysły z epoki kamienia łupanego zrozumiały współczesną naukę. Nauki teoretyczne wyrosły na ich intuicyjnych odpowiednikach. Przekonanie o tym, że np. rzeczy żywe posiadają swoją istotę, skłoniło pierwszych profesjonalnych biologów do próby zrozumienia natury roślin oraz zwierząt poprzez rozcinanie ich, układanie kawałków pod mikroskopem. Każdy, kto ogłosi jednak, że spróbuje zrozumieć naturę krzesła poprzez przyniesienie takowego do laboratorium oraz zebranie próbek do zbadania, zostanie odrzucony jako szalony i nie otrzyma stypendium na swoje badania.
Jednakże nowoczesne nauki przekonują nas do zmienienia naszego myślenia, wyłączając część intuicji. Pierwsze prawo Newtona głosi, że ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym, chyba że działa na nie jakaś siła. Jeśliby zapytać studentów, co się stanie z wirującą piłką (tetherball), która wyswobodzi się, deprymująca mniejszość, włączając wielu tych, którzy mieli fizykę, powie że będzie kontynuowała ruch po torze kołowym. Studenci tłumaczą, że obiekt nabiera „siły” czy też „pędu”, który napędza go wzdłuż krzywej do chwili, aż pęd zostanie „zużyty” i ścieżka wyprostuje się. Chociaż błędne, przekonania studentów są całkowicie zrozumiałe, skoro wyewoluowaliśmy w świecie z wszechobecnym tarciem, które sprawia, że obiekty będące w ruchu zwalniają i zatrzymują się, a nie rozwinęliśmy się w laboratorium z szybującymi krążkami na stołach powietrznych.
Nowoczesna nauka również rozdziela nasze intuicyjne zdolności od obiektów, do których zazwyczaj ich używamy, w kierunku tych pozornie niepoprawnych. Aby wykonywać zadania matematyczne, my, naczelne – zwierzęta wizualne – wynaleźliśmy grafy. Pozwoliły one nam zawiłe dla naszych umysłów i oczu koncepcje zaprezentować za pomocą uspokajająco znajomych kształtów: „Y=mx+b" jest prostą linią, funkcje różniczkowe są gładką krzywą. Pozwoliły one wykonywać operacje matematyczne w myślach: aby dodać stałą w wyobraźni, przesuń linię do góry, aby pomnożyć – obróć nią, aby wykonać równanie różniczkowe – pomaluj obszar pod linią. Aby zajmować się chemią, rozciągamy naszą intuicję fizyczną i traktujemy istotę substancji naturalnych jako zbiór maleńkich, sprężystych, lepkich obiektów. Aby zajmować się biologią, bierzemy nasz sposób rozumienia artefaktów i adaptujemy je do istot żywych - narządy traktujemy jak maszyny „zaprojektowane” poprzez naturalną selekcję – a następnie zagłębiamy się aż do poziomu molekularnego, aby zrozumieć życie. Zajmując się psychologią, traktujemy umysł jako organ żywej istoty, jako artefakt zaprojektowany przez dobór naturalny, jako zbiór obiektów fizycznych, neuronów.
Zgodnie z powiedzeniem: jeśli dać chłopcu młotek, cały świat stanie się gwoździem, jeżeli dasz gatunkowi elementarną wiedzę dotyczącą psychologii, biologii oraz mechaniki, wtedy na dobre i na złe cały świat stanie się społeczeństwem, zoo i maszyną.