Poliamoria. Wyzwolenie czy zniewolenie dla kobiet?
- Szczegóły
- Utworzono: 08 stycznia 2014
- Kamila Pasek
Od przybytku podobno głowa nie boli, ale czy serce pomieści mnogą liczbę ukochanych? Bywa, że tak, niestety udaje się to tylko nielicznym. Większość zafascynowanych ideą poli osób pada ofiarą manipulacji i zamiast miłości otrzymuje przyzwolenie na tak zwany promiskuityzm kontrolowany.
Poliamoria to zjawisko, które od lat osiemdziesiątych funkcjonuje na zachodzie. W skrócie dotyczy ono miłości i intymności pomiędzy nie dwoma, a wieloma partnerami i partnerkami. Poliamoria to fenomen, który występuje w obrębie gatunku ludzkiego i choć filozofia poliamorii zbudowana jest na uczciwości i szacunku tożsamych także dla monogamii, to termin ten funkcjonuje na zupełnie przeciwnym biegunie kontinuum, jakim są typy związków. Poliamoria wyklucza bowiem tak charakterystyczną dla monogamii zazdrość, będącą przyczyną zabójstw i okaleczeń. Nasuwa się jednak pytanie; Czy faktycznie można wyeliminować zazdrość z relacji, zwłaszcza tej intymnej? Czy wraz z nutą zazdrości nie odejdzie tak ważne dla związku zaangażowanie?
Deborah Anapol przekonuje, że nie, dodając jednak szybko, iż nie każdy jest stworzony do poliamorii.
Poliamoria, określenie łączące w sobie grekę: „poli” i łacinę: „amor”, sprzeciwia się regułom gramatycznym i ogólnej konwencji przyjętej w zachodnim świecie; powstało pod koniec lat osiemdziesiątych i ściśle wiązało się z wybuchem rewolucji seksualnej. Mimo że od tamtych wydarzeń minęło przeszło trzydzieści lat, a poliamoria jak dotąd nie stała się wiodącym stylem tworzenia relacji, nadal budzi żywe zainteresowanie i skłania do refleksji oraz dyskusji.
Idea dzielenia się miłością szybko ustąpiła miejsca zaspokajaniu hedonistycznych potrzeb. Jak zauważa Kimberley Kreutzer, dzisiejsza poliamoria zgubiła gdzieś po drodze swoje podstawowe wartości, nie jest już filozofią miłości, a opiera się jedynie na seksie. Wolna miłość miała sprzeciwiać się męskiej dominacji i zniewoleniu kobiet, tymczasem przykłady wspólnot poliamorycznych, chociażby Oneidy, pokazują, iż być może nieumyślnie idea ta przyczyniła się do udręczania kobiet. W najbardziej typowym, charakterystycznym dla kultury patriarchalnej związku monogamicznym, kobieta była podległa mężczyźnie, którego miała zaspokajać seksualnie, we wspólnocie poliamorycznej kobiety często stają w obliczu wypełniania obowiązku zaspokojenia wszystkich należących do wspólnoty mężczyzn, według zasad, które oni wymyślili. Rewolucja seksualna nie wniosła zatem zbyt wiele w układ sił pomiędzy pierwiastkiem kobiecym a męskim, nie zmieniła też zanadto roli kobiety w tworzeniu związku intymnego, mimo że taki miała cel.
Krótki, aczkolwiek barwny żywot poliamorii, wskazuje na smutną zależność pomiędzy samą ideą a jej urzeczywistnieniem. Otóż często to, co miało służyć ludziom, to, co miało zmienić świat na lepsze, staje się kulą u jego nogi, a to za sprawą sprytu i przebiegłości jednostek, które pod maską idei realizują swoje nieetyczne cele. Tak było z religią, ideami Marksa i tak zdaje się być z poliamorią... „Jestem poliamorystą, dlatego uprawiam seks ze wszystkimi, a Ty nie robisz wymówek”... ot, błędna, zasłyszana interpretacja wzniosłej idei dzielenia się miłością.
Więcej:
- Deborah Anapol. (2013). POLIAMORIA. Miłość i intymność z wieloma partnerami i partnerkami.
- Kimberley Kreutzer. (2004). Polyamory on the Left: Liberatory or Predatory. Love and Feminism.
Komentarze
Niepokoi mnie tylko trochę myślenie "ludzie nie byli gotowi". Komuniści takich mordowali...
- nie jest prawdą, że w związkach poli nie występuje zazdrość.
- nie jest prawdą, że dzisiejsza poliamoria opiera się wyłącznie na seksie (jeśli mówimy o poliamorii)
- poliamoria nie jest zniewoleniem seksualnym kobiet co sugeruje autorka (poza tym nie we wszystkich relacjach poli seks jest obecny)
- poliamoria nie jest promiskuityzmem autorka myli pojęcia
Zapraszam do merytorycznej debaty
Grzegorz Andrzejczyk-Bruno
prowadzę stronę poświęconą poliamorii
Osoby zainteresowane zjawiskiem poliamorii, odsyłam do wywiadu z Panią dr Katarzyną Grunt-Mejer osobą, która naukowo zajmuje się taką właśnie tematyką.
www.racjonalista.pl/.../s,9121
Pozdrawiam
Grzegorz Andrzejczyk-Bru no
Autorka nie myli pojęć, gdyż ich nie stawia na równi, proszę czytać ze zrozumieniem.
Gdyby tekst był obiektywny, nie napisałbym takiego komentarza jaki napisałem - w tym właśnie problem, że tekst obiektywny nie jest. Dezinformuje czytelników, a poliamorię przedstawia jako utopię z jakąś "pokraczną" jej realizacją, czy też brakiem jej realizacji. Dlatego w najbliższym czasie w wyczerpująco odniosę się do całości tekstu. Tam gdzie miała Pani rację przyznam ją Pani, ale wskażę też te fragmenty, gdzie wprowadza Pani czytelników w błąd, czy też w "krzywym zwierciadle" przedstawia to zjawisko.
Jeśli chce Pani poszerzyć swoją wiedzę na temat poliamorii mam dla Pani dwie propozycje:
1) udział w otwartym spotkaniu 29-go stycznia br. w Warszawie poświęcanemu tej tematyce
www.philianizm.pl/.../79
2) skorzystanie z bazy wiedzy na temat poliamorii
www.philianizm.pl/poliamoria
Pozostaję w tym względzie (zdobycia rzetelnej wiedzy na temat poliamorii) do Pani dyspozycji.
Pozdrawiam
Grzegorz Andrzejczyk-Bru no
PS.Istotą poznania nie jest przyjmowanie "na ślepo" wszystkich założeń... czasem trzeba przystanąć, by się zastanowić...gd yby nie krytyka, nie było by nauki!
Pozdrawiam serdecznie,
Kamila Pasek
Pozdrawiam
Grzegorz Andrzejczyk-Bruno
www.philianizm.pl