Menu

Kronos – recenzja

Spektakl odwołany, czyli Gombrowiczem nie każdy być może.

Do spektaklu„Kronos” w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego na deskach Teatru Polskiego we Wrocławiu można postawić dwa pytania: czy aby na pewno  jest  współczesną interpretacją zapisków Witolda Gombrowicza o tym samym tytule, oraz bardziej konstruktywne pytanie o sens plądrowania przeszłości.

Sztukę rozpoczyna prowokacyjny napis „Spektakl odwołany”  wyświetlony na kurtynie przeciwpożarowej, który większego poruszenia nie wzbudza.  Po kilku minutach niemego oczekiwania za żelazną kurtyną pojawia się akcja, którą widzowie oglądają na bramie jak projekcję filmu.

W futurystycznej scenografii dwóch „lekarzy”(?) dokonuje trepanacji czaszek. Za pomocą wierteł i innych prostych narzędzi wyciągają kawałki ludzkiej pamięci z zapisanymi na nim danymi.  Pacjenci podczas zabiegu przypominają sobie sceny ze swojej przeszłości, układając z tych wyrywków jakąś całość. Ich zachowanie jest automatyczne, funkcjonują jak roboty. Daje się zauważyć tu pewną analogię do funkcjonowania  człowieka w życiu – w sposób  podświadomy pochodzący z bazy danych zapisanych w przeszłości,  gdzie procesy myślowe uległy automatyzacji.

Młoda dziewczyna (Sylwia Boroń) opowiada o swoich miłosnych podbojach, mężczyzna w średnim wieku (Adam Cywka) traktuje w świetle reflektorów o swoich  upadkach  i wzlotach i o krążących nad nim demonach, a dojrzały mężczyzna (Wojciech Ziemiański) dyktuje młodej kobiecie wspomnienia ze swojego życia, która robi z tego zapiski. Na koniec spektaklu znów zapada żelazna kurtyna, na której ukazuje się  aktor (Adam Szczyszczaj) z pytaniem o sens tego całego Kronosa.

Wśród zamętu panującego na scenie, wspomnień aktorów własnego życia, pogoni za królikiem przebiegu akcji raz na scenie, raz na kurtynie - na pasku kurtyny przewija się oryginalny tekst Gombrowicza niczym breaking news, co w zasadzie najbardziej zbliża ten spektakl do literackiego odkrycia ostatnich czasów.

Pomimo ogólnego chaosu z pewnością „Kronos” reżysera Garbaczewskiego  niesie za sobą wartość i przesłanie. Uświadamia bowiem  widzowi, jak wiele wpływu na życie w teraźniejszości ma przeszłość i wspomnienia, które nie są już adekwatne do rzeczywistości i niepotrzebnie  zaburzają funkcjonowanie .  To spektakl o pamięci i błądzeniu, które prowadzą do zapętlenia się w przeszłości i zmącenia spokoju,  a czy warto?

Teatr Polski we  Wrocławiu scena im. Jerzego Grzegorzewskiego 

  • adaptacja sceniczna i reżyseria: KRZYSZTOF GARBACZEWSKI
  • scenografia: ALEKSANDRA WASILKOWSKA
  • reżyseria światła: BARTOSZ NALAZEK
  • muzyka: JULIA MARCELL
Barbara Urbaniak
Autor: Barbara Urbaniak
Absolwentka Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Na portalu Psychologia-Spoleczna.pl zajmuje się tematyką kulturalną. Interesuje się psychologią oraz psychologią społeczną. W doświadczeniu zawodowym znajdują się między innymi negocjacje handlowe, tworzenie strategii marketingowych, przygotowywanie przedsięwzięć reklamowych. Łącząc pasję pisania i organizacji wydarzeń kulturalnych jej priorytetem jest podnoszenie świadomości społecznej poprzez propagowanie kultury.

Komentarze  

Ewa
# Ewa 2014-03-29 09:26
Oczywiście , nie warto żyć przeszłością !

Myślę jednak , że pamiętać trzeba . To pozwala mi nie dać się poniżać , wykorzystać ... , moje błądzenie nauczyło mnie , przestać szukać czegoś, czego nie ma . Chcę o tym pamiętać .

Paradoksalnie , pamięć daje mi siły , by żyć TU I TERAZ , by nie żyć przeszłością .
Ewa
Odpowiedz

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku